Rozdział 1
Emily, Katie i Alice, siedziały teraz w swoim akademiku w Londynie gdzie, jak zawsze rozmawiały o One Direction.
- Dziewczyny, może dokończymy naszą rozmowę w tej nowej kafejce którą niedawno otworzyli? - zapytała Alice z nadzieja że dziewczyny się zgodzą bo za tym pretekstem poszła by oczywiście na zakupy.
Emily i Katie zrobiły nie pewne miny.
- Alice, znamy cię bardzo dobrze. Nawet za dobrze jeżeli można tak powiedzieć i właśnie się tak złożyło że jesteśmy twoimi najlepszymi przyjaciółkami. - Emily chciała kontynuować swoją mowę która miała dotrzeć do swojej przyjaciółki ale ta jej przeszkodziła.
- Możecie mi powiedzieć o co tu chodzi bo...
- Chcieliśmy ci powiedzieć że po prostu w najmniej banalny sposób wiemy że chcesz iść do tej kafejki tylko po to żeby potem zabrać nas na zakupy. - dokończyła Katie.
- Przecież to nie prawda...
- Dobra chodźmy już bo zaraz zwariuję siedzeniem tutaj w tych czterech ścianach. powiedziała lekko zirytowana Emily.
Trzy przyjaciółki zaczęły się szykować i nie trudno było się domyśleć że nie było to krótkie 10 minut.
Alice jak zawsze pomogła wybrać ubrania swoim dwóm lokatorkom. Była wiosna a jak to w Anglii, dziewczyny nie mogły ubrać się w krótkie sukienki. Emily była ubrana w ciemno różowe rurki, kolorowy, zwiewny top i czarne wysokie szpilki a jeśli chodzi o włosy, polokowała tylko końcówki.
Katie miała na sobie białe rurki, zwykłą białą bluzkę na ramiączka a na to założyła brązowy sweterek do czego dodała jeszcze kremowe wysokie szpilki i zrobiła sobie z włosów ładnego kłosa na bok. Alice z kolei, nie potrzebowała żadnych porad. Sama wiedziała jak dobrze się ubrać. Ubrała się w czarne rurki, zwykłą kremową bluzkę na ramiączka a na to kolorowy żakiet i do tego czerwone wysokie szpilki. Włosy starannie wyprostowała i ułożyła.
- Ok, to już wszystkie jesteśmy gotowe, tak? - zapytała Katie.
- Ja na pewno ale nie wiem jak nasza zakupoholiczka. - powiedziała Emily z małym uśmiechem, wychylając głowę do łazienki w której znajdowała się Alice.
- Już idę, idę. Nie wiem dlaczego się tak spieszycie a z tymi zakupami to ja naprawdę nie miałam takiego zamiaru. - powiedziała Alice wychodząc z łazienki.
- Ta jasne a ja jestem żoną Louisa, wiecie? A i każdej nocy zamieniam się w marchewkę. To już taki mój zwyczaj. - zażartowała Emily a wszystkie dziewczyny wybuchły śmiechem.
Po około 10 minutach, przyjaciółki były już w kafejce i właśnie przeglądały menu.
- A wy co dziewczyny zamawiacie? Ja chyba wezmę sobie jakąś dobra kawę albo nie ja zamawiam gorącą czekoladę.
- Ja chyba też. A ty Emily? Co ty w ogóle tam mamroczesz? - spytała Alice spoglądając dziwnie na Emily.
- Szokolat de shoł? Czokolad da chaud? Szokolad de szołd? Co to w ogóle jest?
Dziewczyny od razu wybuchły głośnym śmiechem.
- Oh ty nasza kochana Emily - Alice i Katie powiedziały w tym samym czasie. - To Francuska kafejka a nie Angielska. A to co właśnie próbowałaś powiedzieć to gorąca czekolada a na drugiej stronie jest tłumaczenie.
Emily zrobiło się głupio ale zaraz potem zaczęła śmiać się z samej siebie.
- Nie martw się, ja już zaliczyłam wpadkę z zakupami, ty z gorącą czekoladą, teraz tylko czekać na Katie.
- Nie, nie nie. Ja żadnej wpadki nie będę miała. Zawsze mam szczęście i teraz tez będę miała.
- Zobaczymy. - powiedziały Emily i Alice jednocześnie a w tedy podszedł do nich kelner.
- Poprosimy Szokola.... - zaczęła Emily ale Alice szybko jej przerwała.
- Emily, może ja to powiem, ok? Prosimy po prostu trzy gorące czekolady. - Alice powiedziała do kelnera spoglądając na Emily.
- Dobrze, coś jeszcze? - spytał rozbawiony kelner. Widocznie go to rozbawiło.
- Nie, dziękujemy to już wszystko. - odpowiedziała Alice dostając od Emily groźne i nie jak że zabawne spojrzenie.
- Nie, Emily proszę.Wiesz że ten wzrok mnie rozwala. - Alice powstrzymywała się od śmiechu kiedy Katie nic nie mówiła.
- Katie, coś się stało? - zapytała Emily.
- Dziewczyny, chyba mamy problem.- powiedziała zaniepokojona Katie.
- No mów w końcu! - krzyknęły zdezorientowane Alice i Emily.
- No bo, no bo chyba mamy mały problem.
- Przepraszam cię bardzo ale to nam już powiedziałaś tylko z dodatkiem jednego słowa którym jest ''mały'' i muszę ci powiedzieć że w ogóle mnie tym nie uspokoiłaś. - powiedziała Alice która za wszelka cenę próbowała się uspokoić.
- No ok, po prostu zapomniałam wziąć kasę.
- Że co? - spytała Alice, chociaż słyszała co dokładnie powiedziała Katie.
- Dziewczyny, skupcie się. Kelner zaraz przyjdzie tutaj z tą gorącą czekolada a my co? Powiemy że jesteśmy bezdomne czy co? Musimy coś wymyślić.
- Może po prostu powiemy mu całą prawdę co? - zaproponowała Katie.
- Najlepszym wyjściem będzie udawanie kogoś innego. Na przykład teraz możemy przesiąść się do innego stolika a gdy kelner się spyta dlaczego tu siedzimy, powiemy mu że siedzieliśmy tutaj już od godziny i nie zamawialiśmy żadnej gorącej czekolady a wtedy pomyśli sobie że ma jakieś omamy. Świetne, prawda? - powiedziała zdyszana Alice bo wszystko mówiła bardzo szybko.
- Katie i Alice, te wasze pomysły są świetne ale niestety nie realne...
- Niby jakim sposobem mój pomysł jest nie realny? Każdy umie powiedzieć prawdę. - powiedziała Katie
- Nie łap mnie za słówka, teraz nie mamy na to czasu. Mój plan jest taki: ucieczka.
- Przepraszam, możesz powtórzyć? - spytała Katie
- Tak, przecież to najlepsze wyjście. - powiedziała Alice.
- Teraz to zachowujemy się jak dzieci. Nie możemy tak po prost uciec. - protestowała Katie.
- Jak dzieci czy nie dzieci, to teraz nie jest ważne. Ważne jest to żeby z tond uciec. - powiedziała Emily biorąc ręce Alice i Katie. Alice nie miała nic przeciwko a Katie nie miała wyboru. Jak by tam została, sama musiałaby się z tego wykręcać.
Po 10 minutach, dziewczyny były już w swoim akademiku.
- Takiego czegoś to ja jeszcze w życiu nie przeżyłam. - powiedziała Katie.
- W sumie to nie było nic wielkiego. Po prostu zmarnowałyśmy trzy gorące czekolady, to chyba nie tak dużo, prawda? - spytała Emily, chociaż powiedziała to dla żartów.
- No nie, to akurat prawda, nie jesteśmy morderczyniami i z tego akurat możemy się cieszyć. A i jednak wszystkie dzisiaj miałyśmy jakiegoś pecha. Do trzech razy sztuka. - powiedziała rozbawiona Alice.
- Może i miałyśmy dzisiaj wszystkie pecha ale to nic w porównaniu ze szczęściem które teraz mamy... - powiedziała Katie czytając list który leżał przy drzwiach ich akademiku.
_____________________________________________________
Jest już mój pierwszy rozdział! Mam wielka, wielką nadzieję że wam się spodoba. Pracowałam nad nim bardzo długo i myślę że kogoś on zainteresuję. Czekam na pozytywne ale także na negatywne komentarze. Przyjmę do serca każdy komentarz i go nie zignoruje. Jeżeli chociaż troszkę podobał wam się ten rozdział i chcecie żebym napisała następny, napiszcie to w komentarzach. Dziękuje za czytanie!
Pa :)
Boskiii <3
OdpowiedzUsuńW życiu lepszego nie czytałam !! Wymiata .
Zapraszam do mnie :
http://nextlevelxd.blogspot.com/
http://letmeloveyouzayn.blogspot.com/
Obserwujemy ? Jak zaobserwujesz obydwa to ja twojego zaobserwuje z dwóch kont ;)) Odpisz na któregoś z moich blogów jak jesteś zainteresowana ;)
Pozdrawiam Neo.xdd
Hehe;p jaka zabawna scenka xD no i wgl te dziewcyzny mnie rozwaliły, a najbardziej ten ich pomysł;p bardzo mi sie podoba;d czekam na next;*
OdpowiedzUsuńświetny. czekam na next. *_*
OdpowiedzUsuńkoniecznie wpadnij na mojego bloga o Harrym z 1D making-same-mistakes.blogspot.com, komentarze mile widziane.