piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 1 - Trzy nieszczęścia jedno szczęście

Rozdział 1

Emily, Katie i Alice, siedziały teraz w swoim akademiku w Londynie gdzie, jak zawsze rozmawiały o One Direction.

- Dziewczyny, może dokończymy naszą rozmowę w tej nowej kafejce którą niedawno otworzyli? - zapytała Alice z nadzieja że dziewczyny się zgodzą bo za tym pretekstem poszła by oczywiście na zakupy.

Emily i Katie zrobiły nie pewne miny.

- Alice, znamy cię bardzo dobrze. Nawet za dobrze jeżeli można tak powiedzieć i właśnie się tak złożyło że jesteśmy twoimi najlepszymi przyjaciółkami. - Emily chciała kontynuować swoją mowę która miała dotrzeć do swojej przyjaciółki ale ta jej przeszkodziła.

- Możecie mi powiedzieć o co tu chodzi bo...

- Chcieliśmy ci powiedzieć że po prostu w najmniej banalny sposób wiemy że chcesz iść do tej kafejki tylko po to żeby potem zabrać nas na zakupy. - dokończyła Katie.

- Przecież to nie prawda...

- Dobra chodźmy już bo zaraz zwariuję siedzeniem tutaj w tych czterech ścianach. powiedziała lekko zirytowana Emily.

Trzy przyjaciółki zaczęły się szykować i nie trudno było się domyśleć że nie było to krótkie 10 minut.
Alice jak zawsze pomogła wybrać ubrania swoim dwóm lokatorkom. Była wiosna a jak to w Anglii, dziewczyny nie mogły ubrać się w krótkie sukienki. Emily była ubrana w ciemno różowe rurki, kolorowy, zwiewny top i czarne wysokie szpilki a jeśli chodzi o włosy, polokowała tylko końcówki.
Katie miała na sobie białe rurki, zwykłą białą bluzkę na ramiączka a na to założyła brązowy sweterek do czego dodała jeszcze kremowe wysokie szpilki i zrobiła sobie z włosów ładnego kłosa na bok. Alice z kolei, nie potrzebowała żadnych porad. Sama wiedziała jak dobrze się ubrać. Ubrała się w czarne rurki, zwykłą kremową bluzkę na ramiączka a na to kolorowy żakiet i do tego czerwone wysokie szpilki. Włosy starannie wyprostowała i ułożyła.

- Ok, to już wszystkie jesteśmy gotowe, tak? - zapytała Katie.

- Ja na pewno ale nie wiem jak nasza zakupoholiczka. - powiedziała Emily z małym uśmiechem, wychylając głowę do łazienki w której znajdowała się Alice.

- Już idę, idę. Nie wiem dlaczego się tak spieszycie a z tymi zakupami to ja naprawdę nie miałam takiego zamiaru. - powiedziała Alice wychodząc z łazienki.

- Ta jasne a ja jestem żoną Louisa, wiecie? A i każdej nocy zamieniam się w marchewkę. To już taki mój zwyczaj. - zażartowała Emily a wszystkie dziewczyny wybuchły śmiechem.

Po około 10 minutach, przyjaciółki były już w kafejce i właśnie przeglądały menu.

- A wy co dziewczyny zamawiacie? Ja chyba wezmę sobie jakąś dobra kawę albo nie ja zamawiam gorącą czekoladę.

- Ja chyba też. A ty Emily? Co ty w ogóle tam mamroczesz? - spytała Alice spoglądając dziwnie na Emily.

- Szokolat de shoł? Czokolad da chaud? Szokolad de szołd? Co to w ogóle jest?

Dziewczyny od razu wybuchły głośnym śmiechem.

- Oh ty nasza kochana Emily - Alice i Katie powiedziały w tym samym czasie. - To Francuska kafejka a nie Angielska. A to co właśnie próbowałaś powiedzieć to gorąca czekolada a na drugiej stronie jest tłumaczenie.

Emily zrobiło się głupio ale zaraz potem zaczęła śmiać się z samej siebie.

- Nie martw się, ja już zaliczyłam wpadkę z zakupami, ty z gorącą czekoladą, teraz tylko czekać na Katie.

- Nie, nie nie. Ja żadnej wpadki nie będę miała. Zawsze mam szczęście i teraz tez będę miała.

- Zobaczymy. - powiedziały Emily i Alice jednocześnie a w tedy podszedł do nich kelner.

- Poprosimy Szokola.... - zaczęła Emily ale Alice szybko jej przerwała.

- Emily, może ja to powiem, ok? Prosimy po prostu trzy gorące czekolady. - Alice powiedziała do kelnera spoglądając na Emily.

- Dobrze, coś jeszcze? - spytał rozbawiony kelner. Widocznie go to rozbawiło.

- Nie, dziękujemy to już wszystko. - odpowiedziała Alice dostając od Emily groźne i nie jak że zabawne spojrzenie.

- Nie, Emily proszę.Wiesz że ten wzrok mnie rozwala. - Alice powstrzymywała się od śmiechu kiedy Katie nic nie mówiła.

- Katie, coś się stało? - zapytała Emily.

- Dziewczyny, chyba mamy problem.- powiedziała zaniepokojona Katie.

- No mów w końcu! - krzyknęły zdezorientowane Alice i Emily.

- No bo, no bo chyba mamy mały problem.

- Przepraszam cię bardzo ale to nam już powiedziałaś tylko z dodatkiem jednego słowa którym jest ''mały'' i muszę ci powiedzieć że w ogóle mnie tym nie uspokoiłaś. - powiedziała Alice która za wszelka cenę próbowała się uspokoić.

- No ok, po prostu zapomniałam wziąć kasę.

- Że co? - spytała Alice, chociaż słyszała co dokładnie powiedziała Katie.

- Dziewczyny, skupcie się. Kelner zaraz przyjdzie tutaj z tą gorącą czekolada a my co? Powiemy że jesteśmy bezdomne czy co? Musimy coś wymyślić.

- Może po prostu powiemy mu całą prawdę co? - zaproponowała Katie.

- Najlepszym wyjściem będzie udawanie kogoś innego. Na przykład teraz możemy przesiąść się do innego stolika a gdy kelner się spyta dlaczego tu siedzimy, powiemy mu że siedzieliśmy tutaj już od godziny i nie zamawialiśmy żadnej gorącej czekolady a wtedy pomyśli sobie że ma jakieś omamy. Świetne, prawda? - powiedziała zdyszana Alice bo wszystko mówiła bardzo szybko.

- Katie i Alice, te wasze pomysły są świetne ale niestety nie realne...

- Niby jakim sposobem mój pomysł jest nie realny? Każdy umie powiedzieć prawdę. - powiedziała Katie

- Nie łap mnie za słówka, teraz nie mamy na to czasu. Mój plan jest taki: ucieczka.

- Przepraszam, możesz powtórzyć? - spytała Katie

- Tak, przecież to najlepsze wyjście. - powiedziała Alice.

- Teraz to zachowujemy się jak dzieci. Nie możemy tak po prost uciec. - protestowała Katie.

- Jak dzieci czy nie dzieci, to teraz nie jest ważne. Ważne jest to żeby z tond uciec. - powiedziała Emily biorąc ręce Alice i Katie. Alice nie miała nic przeciwko a Katie nie miała wyboru. Jak by tam została, sama musiałaby się z tego wykręcać.

Po 10 minutach, dziewczyny były już w swoim akademiku.

- Takiego czegoś to ja jeszcze w życiu nie przeżyłam. - powiedziała Katie.

- W sumie to nie było nic wielkiego. Po prostu zmarnowałyśmy trzy gorące czekolady, to chyba nie tak dużo, prawda? - spytała Emily, chociaż powiedziała to dla żartów.

- No nie, to akurat prawda, nie jesteśmy morderczyniami i z tego akurat możemy się cieszyć. A i jednak wszystkie dzisiaj miałyśmy jakiegoś pecha. Do trzech razy sztuka. - powiedziała rozbawiona Alice.

- Może i miałyśmy dzisiaj wszystkie pecha ale to nic w porównaniu ze szczęściem które teraz mamy... - powiedziała Katie czytając list który leżał przy drzwiach ich akademiku.

                           _____________________________________________________

Jest już mój pierwszy rozdział! Mam wielka, wielką nadzieję że wam się spodoba. Pracowałam nad nim bardzo długo i myślę że kogoś on zainteresuję. Czekam na pozytywne ale także na negatywne komentarze. Przyjmę do serca każdy komentarz i go nie zignoruje. Jeżeli chociaż troszkę podobał wam się ten rozdział i chcecie żebym napisała następny, napiszcie to w komentarzach. Dziękuje za czytanie!
Pa :)




3 komentarze:

  1. Boskiii <3
    W życiu lepszego nie czytałam !! Wymiata .

    Zapraszam do mnie :

    http://nextlevelxd.blogspot.com/
    http://letmeloveyouzayn.blogspot.com/

    Obserwujemy ? Jak zaobserwujesz obydwa to ja twojego zaobserwuje z dwóch kont ;)) Odpisz na któregoś z moich blogów jak jesteś zainteresowana ;)

    Pozdrawiam Neo.xdd

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe;p jaka zabawna scenka xD no i wgl te dziewcyzny mnie rozwaliły, a najbardziej ten ich pomysł;p bardzo mi sie podoba;d czekam na next;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny. czekam na next. *_*

    koniecznie wpadnij na mojego bloga o Harrym z 1D making-same-mistakes.blogspot.com, komentarze mile widziane.

    OdpowiedzUsuń