Rozdział 5
Z samego rana Alice, wstała wypoczęta i uśmiechnięta. Karteczka od Zayna wiele dla niej znaczyła. Wczoraj myślała że to koniec i już nigdy się nie spotkają. Jednak Alice znaczyła coś dla Zayna.
Dziewczyna usiadła na kanapie i zaczęła pisać do czarno-włosego chłopaka. Nie chciała być nachalna więc napisała:
-Cześć Zayn:) Jeżeli nie masz teraz czasu to przepraszam. Alice.
Alice nie czekała długo na odpowiedź.
-Hej Alice:D Niedługo muszę gdzieś pojechać więc za długo nie popiszemy. A co tam u ciebie?
Rudowłosa dziewczyna skakała ze szczęścia. Nie mogła uwierzyć że Zayn jej odpisał.
-Bardzo dobrze, dziękuje:) Wczoraj zrobiłeś mi miłą niespodziankę:D Jak w ogóle ty mi tą karteczkę schowałeś?
- A to już moja słodka tajemnica:D Haha..
- Ohh... i tak kiedyś się dowiem! Zobaczysz;D
- Nie wątpię! A tak w ogóle to masz coś do robienia jutro około 18?
- Nie, raczej nie. A o co chodzi?
- Bo jeżeli byś chciała, to zabrał bym cię do takiej jednej restauracji.
- Jasne że bym chciała!
- To świetnie;) Jutro około 18, przyjdę po ciebie. Kurde muszę już iść. Do zobaczenia:)
- Pa:)
Alice odłożyła telefon na bok i krzyknęła na cały budynek.
- Kurde, Alice zwariowałaś! - krzyknęła Emily wychodząc z sypialni.
- Chcesz nas ogłuszyć? - spytała Katie która także wyszła z sypialni.
- Możliwe że zwariowałam ale na pewno nie chce was ogłuszyć. - powiedziała podekscytowana Alice.
- Wiec co? Ducha zobaczyłaś? - spytała Emily.
- Umówiłam się z Zaynem na randkę! - krzyknęła uśmiechnięta Alice.
- Przecież nawet nie masz jego numeru telefonu. - powiedziała Katie
- Właśnie. - Emily przyznała rację Katie.
- Właśnie że mam ale teraz nie będę wam już tego opowiadać. Najważniejsze jest to że ta randka odbędzie się już jutro!
- Dobra Alice to naprawdę świetna wiadomość ale ty na serio możesz nas zaraz ogłuszyć jak będziesz tak krzyczeć. - powiedziała Emily a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Emily poszła je otworzyć i nagle zamarła.
- L-l-l- Louis? - nie mogła uwierzyć że właśnie przed nią stoi.
- Nie, hipopotam! A kto inny! - zażartował Louis
- Co ty tu robisz? To znaczy ja się bardzo cieszę i w ogóle ale...
- Fajna piżama. - powiedział spoglądając na nią.
- Ummm... - Emily się zawstydziła.
- Nie martw się i tak wyglądasz w niej słodko. - powiedział uśmiechając się.
- Dzięki. - powiedziała niepewnie dziewczyna.
- Nie no naprawdę mi to pasuje. Jak dla mnie możesz w tym pójść do kina tylko nie wiem co powiedzą na to inni ludzie.
- Co? Jakie kino? - spytała zdezorientowana Emily.
- No przecież umówiliśmy się na kino.. wczoraj. Nie pamiętasz?
- Ale ja myślałam że ty żar... A tak! Kino! Oczywiście że pamiętam. Już się zbieram. Wchodź do środka. Dziewczyny, zróbcie Louisowi kawę, herbatę czy co tam chcę. - brunetka szyba pobiegła do swojego pokoju i znowu się wróciła.
- Alice! Ty idziesz ze mną. Katie ty zostań z Louisem. - powiedziała Emily i pociągnęła rudowłosą dziewczynę za sobą.
- A teraz mów mi w co ja mam się ubrać. - powiedziała do Alice kiedy byli już w pokoju.
- Więc tak. Idziecie do kina więc na pewno nie ubiorę cię w mini kieckę. Myślę że te białe spodnie, ta pudrowa bluzka z kołnierzykiem i te czarne botki będą w sam raz. - Alice podała dziewczynie ubrania a to poszła się przebrać. W końcu wyszła z łazienki a wszystkie oczy skierowały się na nią.
- Wyglądasz... na prawdę pięknie. - powiedział Louis.
- Dziękuje. - powiedziała Emily która później uśmiechnęła się do Alice.
- No to chodźmy. - powiedział Louis otwierając drzwi a Emily pożegnała się z dziewczynami i wyszła.
Droga do kina zajęła im około piętnastu minut bo pojechali samochodem Louisa. Weszli do budynku i zastanawiali się nad wyborem filmu.
- A ty na co byś poszła? - spytał Louis.
- Nie wiem... ty coś wybierz.
- O może pójdziemy na ten horror! Słyszałem że jest mega straszny.
- Taa... - powiedziała dziewczyna która nie była pewna wyboru filmu. Nie chciała iść na horror. Nienawidziła ich. Ale bała się że jeżeli odmówi, Louis nie umówi się z nią jeszcze raz.
Chłopak kupił bilety i dwoje skierowali się do sali w której miał zacząć się film. Usiedli na ostatnie miejsca skąd mogli najlepiej widzieć film. Oczywiście przed filmem trwały niekończące się reklamy. A przez ten czas Emily wmawiała sobie że horrory nie są wcale takie straszne ale gdy zaczął się film, ciarki przeszły jej przez ciało. Na każdej scenie dziewczyna zmrużała oczy albo niby schylała się po coś tylko po to żeby nie patrzeć się na ekran. Nagle w filmie wyskoczyło jakieś straszne dziecko a Emily nie wytrzymała i odruchowo przytuliła się do Louisa.
- Emily, wszystko w porządku. - spytał.
- Tak, jasne. - odpowiedziała Emily odsuwając się od Louisa.
Następne dwadzieścia minut były do wytrzymania ale nagle Emily schowała twarz w dłonie bo nie mogła patrzeć na dalsze wydarzenia.
- Emily, mogłaś powiedzieć że boisz się horrorów. Mogli byśmy wybrać jakiś inny film. - powiedział Louis.
- Nie, nie ja się nie boje po prostu... - Emily nie mogła się wysłowić.
- Rozumiem. Nie boisz się ale się boisz. - powiedział chłopak z rozbawieniem.
Emily także zaczęła śmiać się po cichu z czego wyszedł całkiem głośny śmiech bo Louis także zaczął się śmiać. Nagle spojrzeli sobie w oczy. Wpatrywali się tak w siebie dobre pięć minut po czym ich twarze się przybliżyły. Kiedy miało dojść do pocałunku, Emily zdała sobie sprawę z tego co robi. Przecież on miał dziewczynę. Eleanor. Naprawdę była tak głupia i wcześniej o ty nie pomyślała? A Zayn? On przecież ma Perrie. I Alice też o tym nie pomyślała. Czy te chłopaki tak zawróciły i w głowach że nie pomyślały o ich dziewczynach? Tak nie mogło być.
- My nie możemy. - powiedziała stanowczo Emily kiedy miało już dojść do pocałunku.
- Ale dlaczego? - spytał zdezorientowany chłopak.
- Przecież ty masz dziewczynę, Louis. Tak samo Zayn. Po prostu nie możemy. - powiedziała ze łzami w oczach po czym wybiegła z kina. Louis próbował ją dogonić ale ta zniknęła gdzieś za budynkami. Teraz siebie nienawidziła. Zakochała się w chłopaku który ma dziewczynę. Alice zresztą tak samo. Teraz jej policzki były całe mokre. Teraz w jej głowie kręciło się tylko jedno pytanie; dlaczego?
_______________________________________
Hej! Ten rozdział chyba jest trochę krótki więc przepraszam was za to. Tutaj już macie pierwszą randkę napisaną ale czy dojdzie do kolejnych przez to co stało się na tej? Dowiecie się jeżeli przeczytacie następny rozdział :) A co do następnego rozdziału. Napiszę to samo co napisałam dzisiaj na moim drugim blogu. Nie będzie następnego rozdziału za tydzień bo wyjeżdżam na wakacje. Dokładniej do Polski a jeżeli myślicie że jestem nie normalna bo wyjeżdżam do swojego własnego kraju to mówię od razu że mieszkam za granicą. Będę tam trzy tygodnie a wracam 25 sierpnia. Kiedy wrócę to następny rozdział będzie już gotowy więc dodam go jak najszybciej ;) Bardzo cieszę się z wyjazdu ale strasznie będę tęsknic za pisaniem tego bloga;)
Dziękuje wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem tak samo jak i za wejścia :D
Pa! ;*
sobota, 28 lipca 2012
sobota, 21 lipca 2012
Rozdział 4 - Happy End? (cz.2)
Rozdział 4
Alice szła przed siebie i rozmyślała nad zdarzeniami które przydarzyły się dzisiejszego dnia. Taki dzień się jej nawet nie marzył. Nie ważne że nie poznała wszystkich. Dwóch jej wystarczało. Uśmiechała się do siebie że razem ze swoimi przyjaciółkami dokonały swojego celu. Nagle wróciła do rzeczywistości i zdała sobie sprawę że nie wie gdzie jest.
- Normalnie świetnie. - powiedziała do siebie Alice - Teraz to na pewno znajdę te recepcje i wezmę apteczkę.
Szukając drogi powrotnej, do uszu Alice wpadły słowa piosenki 1D. Bez zastanowienia poznała jej nazwę. To była piosenka 'What makes you beautiful'. Alice uwielbiała tą piosenkę. Zauważyła że dochodzi ona z jednego z pokoi hotelowych. Podeszła bliżej i zobaczyła że jego drzwi są uchylone. Przybliżyła głowę do drzwi a jej serce naglę zaczęło szybciej bić. Zobaczyła chłopaka. Miał około 18-19 lat. A co najbardziej wpadło jej w oko to to że chłopak był bez koszulki. Nie widząc jego twarzy, przyglądała się mu, już nie zwracając uwagi na słowa piosenki. Nagle chłopak obrócił się a Alice jak z torpedy, niemal wystrzeliła do najbliższego korytarza.
- Uff... prawie bym wpadła. - powiedziała dziewczyna. Oparła się o ścianie przy której stały rzeczy do sprzątania żeby odpocząć, jednak wtedy usłyszała kroki jakieś osoby. Wiedziała że to on. Wiedziała że to ten sam chłopak któremu się tak przyglądała.
- Przepraszam, czy to ty... no wiesz stałaś przed moim pokojem? - spytał chłopak a Alice nie chciała się obrócić bo miała w głowie pomysł który miał uratować tą sytuacje więc postanowiła że lepiej nie będzie pokazywać swojej twarzy.
- Nie, to na pewno jakaś pomyłka. - odpowiedziała, biorąc ścierkę i na niby wycierając nią złote ramki obrazów.
- To ty jesteś sprzątaczką, tak? - z jego ust zabrzmiało to tak strasznie że przez chwile Alice nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Tak.. - odparła cicho.
- Aha, ok to do zobaczenia. - powiedział odchodząc.
- Czekaj. - powiedziała odwracając głowę w jego stronę.
- Tak? - spytał a ich oczy w końcu się spotkały. Ona mogła sobaczyć jego a on jej. Trwało to dobre pięć minut zanim chłopak się odezwał.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć? - zapytał się po czym uśmiechną się.
- Apteczka.. - tylko to mogła z siebie wydusić.
- Coś ci jest? - spytał zakłopotany
- Nie mi nie to znaczy mojej przyjaciółce bo ona zemdlała to znaczy przewróciła się przez takiego chłopaka, z resztą ty go znasz to był Niall i właśnie jej się nic nie stało bo wstała i było wszystko ok dopóki nie zobaczyła Nialla i wtedy to tak jakoś tak stało że i się dwóm coś stało i miałam pójść po apteczkę ale się zgubiłam i teraz myślę że ja też chyba tej apteczki potrzebuje. - Alice powiedziała to jednym zdaniem i sama nawet nie wiedziała co plecie bo na razie nie mogła uwierzyć kto przed nią stoi.
- Jedyne co z tego zrozumiałem to...... praktycznie nic. - powiedział chłopak jednak potem dodał - Jak mogłaś się zgubić jeżeli tutaj pracujesz?
- Ummm... jestem tu nowa. - powiedziała nie pewnie.
- Ok a to kto w końcu potrzebuje tej apteczki? - spytał zaciekawiony.
- Hmmmm... - rozmyślała Alice.
- Dobra, nieważne. Chodź, zaprowadzę cię do recepcji. - powiedział chłopak z rozbawieniem
(Katie i Niall).
- .Rzeczywiście te toalety tak cuchną że nie da się w nich przebywać. Dziwne że nie zauważyłem tego wcześniej. - powiedział blondyn śmiejąc się jak szalony.
- Nie no skąd ja tylko żartowałam.. - powiedziała zawstydzona Katie.
- Spoko, ja tylko żartuję. A skąd ty się wzięłaś w męskiej toalecie? - zapytał rozbawiony.
- Umm.. to ja chyba powinnam ciebie zapytać skąd ty się wziąłeś w damskiej toalecie. - zażartowała rozluźniona blondynka.
Blondyn śmiał się tak długo że Katie pytała się go czy nie potrzebuję pomocy na co on śmiał się jeszcze bardziej. W końcu Katie zaczęła śmiać się razem z nim.
- Hahahaha..... jestem głodny. - powiedział Niall.
- Hahahaha..... wiesz co ja o dziwo też. - przyznała blondynka która uspokajała się żeby znowu się nie zaśmiać.
- O! Tam jest Zayn, kolega z... - powiedział Niall pokazując na brązowo okiego chłopaka kiedy Katie mu przerwała.
- Tak wiem z zespołu! A koło niego jest moja przyjaciółka Alice. - powiedziała zdziwiona i niezmiernie szczęśliwa Katie.
- To chodź do nich, chyba nas nie zauważyli. - powiedział Niall który właśnie kierował się w stronę recepcji a za nim szła Katie.
- No hej Zayn! Co tam naszą panią recepcjonistkę zaczepiasz? Sprayów do włosów to ty już masz na zapas! - blondyn podszedł do Zayna i Alice.
- Hej, ja o żadne spraye nie pytam. Alice właśnie szukała...
- Nie nic już nic. Chyba wszyscy są zdrowi. - przerwała mu rudowłosa bo nie chciała wyjść na głupią.
- Aha, ok. A to jest Niall, poznajcie się. - powiedział Zayn.
- Cześć. - przywitał Alice blondyn.
- Hej. - odpowiedziała uśmiechając się ciepło. Teraz była przygotowana że zaraz każdy członek One Direction wyskoczy z jakiegoś korytarza.
- No a to jest Zayn. - powiedział Niall do Katie.
- Hej Zayn. - przywitała się po czym czarnowłosy także.
Zayn i Niall zaczęli jakąś rozmowę która nie interesowała Alice i Katie więc poszły oddalić się trochę od chłopaków.
- Katie, ten dzień jest totalnie zakręcony! - powiedziała Alice.
- No nie? Kto by przypuszczał że ich poznamy! Ten dzień jest najlepszym w moim życiu, zgodzisz się ze mną? - spytała Katie.
- Co za głupie pytanie! A tak w ogóle to wiesz gdzie jest Emily?
- Też jej długo nie widziałam bo cały czas spędziłam z Niallem! Wiesz jaki on jest zabawny! - powiedziała rozmarzona blondynka.
- A Zayn? Jest po prostu czarujący! - powiedziała Alice.
- A właśnie, gdzie ty znalazłaś tego Zayna, co? Gadać mi tu jak na spowiedzi! - Katie czekała na odpowiedź.
- No więc tak. Pamiętasz wtedy kiedy ty z Niallem patrzyliście sobie tak w oczy i wyglądaliście jak chorzy? To wtedy chciałam pójść po apteczkę bo myślałam że coś ci się stało po tym upadku i wtedy zamyślona tym wszystkim, poszłam w złą stronę. Wtedy usłyszałam piosenkę WMYB która dochodziła z takiego pokoju no i wtedy podeszłam bliżej i zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Wpatrywałam się tak w niego i wtedy on się obracał a ja uciekłam. Jednak potem mnie dogonił i się pytał czy to ja go podglądałam a ja żeby nie wyjść na psychopatkę, udałam że jestem sprzątaczką w tym hotelu. A najgorsze jest to że nie wiem czy mu powiedzieć prawdę.
- O kurde, no to wpadłaś z tą pracą tutaj ale mogłaś się chociaż tak nie poniżać. - zażartowała Katie.
- Mogła byś już odpuścić. - powiedziała zdenerwowana Alice.
- No wiem przepraszam. Ale ta historia to naprawdę piękna jest. Sprzątaczka i piosenkarz. Wiesz jak to brzmi? - Katie uginała się ze śmiechu.
- Przestań już bo cię zakatrupię. - powiedziała czerwona ze zdenerwowania Alice.
- No ok, ok. A jeżeli chodzi o to czy masz mu powiedzieć tą prawdę to zdecydowanie nie. Jeszcze pomyśli że jesteś jakąś oszustką i nie będzie chciał z tobą gadać. - doradziła blondynka.
- O, dziewczyny! Tutaj jesteście, szukałam was wszędzie! - krzyknęła Emily podbiegając do dwóch dziewczyn.
- Też się o ciebie martwiłyśmy a jak byś wiedziała kogo my jeszcze poznałyśmy! - powiedziała zadowolona Alice.
- Nialla i Zayna, tak? - spytała Emily.
- Skąd wiesz? - powiedziała zdziwiona Katie.
- Poznałam ich kiedy Louis do nich poszedł i gadali o jakiś bzdetach. Nie martwcie się, też nie mogłam uwierzyć że na własne oczy ich widzę. A i powiedzieli że już muszą się zbierać i żebym pożegnała was od nich.
- No to fajnie a my nawet nie mamy ich numerów. - powiedziała zrezygnowana Alice.
- Ja mam numer Louisa. - powiedziała Emily.
- A ja Nialla... - powiedziała Katie.
- Nie no super tylko ja zostałam na lodzie. - powiedziała smutna Alice.
- Nie martw się coś się wymyśli a teraz wracajmy już do domu bo jestem cholernie zmęczona. - powiedziała Emily po czym wszystkie dziewczyny ruszyły do domu.
Po drodze do domu Emily i Katie pocieszały Alice bo ta zdawała być się bardzo zawiedziona. Wszystkie w końcu były już w akademiku.
- Ja już muszę wam powiedzieć dobranoc po jestem padnięta. - powiedziała Katie która prosto ruszyła do łóżka.
- Ja tak samo. - powiedziała Emily robiąc to samo co blondynka.
Alice powoli rozbierała kurtkę żeby też położyć się spać kiedy poczuła że ma coś w kieszeni. Włożyła tam rękę i znalazła małą karteczkę. Rozwinęła ją a na niej był napisany numer telefonu a na dole napis: Zayn. Rudowłosa dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i w spokoju poszła spać. Teraz nic nie mogło zepsuć jej szczęścia.
______________________________________
Hej! Takk jest już druga część! Jestem zadowolona z tego rozdziału i mam nadzieje że wy też będziecie. Musiałam zrobić te dwie części żeby napisać ten cały pobyt dziewczyn w hotelu a w jednym rozdziale by się to wszystko nie zmieściło. Piszcie w komentarzach co myślicie o Katie i Niallu, Alice i Zaynie i Emily i Louisie :) Tak jak zawszę chce podziękować za komentarze pod poprzednimi rozdziałami bo wiele one dla mnie znaczą ;d Tak samo dziękuję za wejścia i za to że spędzacie swój czas na czytaniu mojego bloga;) Następny rozdział będzie pewnie w najbliższy piątek;) Proszę was o komentarze na temat tego rozdziału.
Pa ;)
Alice szła przed siebie i rozmyślała nad zdarzeniami które przydarzyły się dzisiejszego dnia. Taki dzień się jej nawet nie marzył. Nie ważne że nie poznała wszystkich. Dwóch jej wystarczało. Uśmiechała się do siebie że razem ze swoimi przyjaciółkami dokonały swojego celu. Nagle wróciła do rzeczywistości i zdała sobie sprawę że nie wie gdzie jest.
- Normalnie świetnie. - powiedziała do siebie Alice - Teraz to na pewno znajdę te recepcje i wezmę apteczkę.
Szukając drogi powrotnej, do uszu Alice wpadły słowa piosenki 1D. Bez zastanowienia poznała jej nazwę. To była piosenka 'What makes you beautiful'. Alice uwielbiała tą piosenkę. Zauważyła że dochodzi ona z jednego z pokoi hotelowych. Podeszła bliżej i zobaczyła że jego drzwi są uchylone. Przybliżyła głowę do drzwi a jej serce naglę zaczęło szybciej bić. Zobaczyła chłopaka. Miał około 18-19 lat. A co najbardziej wpadło jej w oko to to że chłopak był bez koszulki. Nie widząc jego twarzy, przyglądała się mu, już nie zwracając uwagi na słowa piosenki. Nagle chłopak obrócił się a Alice jak z torpedy, niemal wystrzeliła do najbliższego korytarza.
- Uff... prawie bym wpadła. - powiedziała dziewczyna. Oparła się o ścianie przy której stały rzeczy do sprzątania żeby odpocząć, jednak wtedy usłyszała kroki jakieś osoby. Wiedziała że to on. Wiedziała że to ten sam chłopak któremu się tak przyglądała.
- Przepraszam, czy to ty... no wiesz stałaś przed moim pokojem? - spytał chłopak a Alice nie chciała się obrócić bo miała w głowie pomysł który miał uratować tą sytuacje więc postanowiła że lepiej nie będzie pokazywać swojej twarzy.
- Nie, to na pewno jakaś pomyłka. - odpowiedziała, biorąc ścierkę i na niby wycierając nią złote ramki obrazów.
- To ty jesteś sprzątaczką, tak? - z jego ust zabrzmiało to tak strasznie że przez chwile Alice nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Tak.. - odparła cicho.
- Aha, ok to do zobaczenia. - powiedział odchodząc.
- Czekaj. - powiedziała odwracając głowę w jego stronę.
- Tak? - spytał a ich oczy w końcu się spotkały. Ona mogła sobaczyć jego a on jej. Trwało to dobre pięć minut zanim chłopak się odezwał.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć? - zapytał się po czym uśmiechną się.
- Apteczka.. - tylko to mogła z siebie wydusić.
- Coś ci jest? - spytał zakłopotany
- Nie mi nie to znaczy mojej przyjaciółce bo ona zemdlała to znaczy przewróciła się przez takiego chłopaka, z resztą ty go znasz to był Niall i właśnie jej się nic nie stało bo wstała i było wszystko ok dopóki nie zobaczyła Nialla i wtedy to tak jakoś tak stało że i się dwóm coś stało i miałam pójść po apteczkę ale się zgubiłam i teraz myślę że ja też chyba tej apteczki potrzebuje. - Alice powiedziała to jednym zdaniem i sama nawet nie wiedziała co plecie bo na razie nie mogła uwierzyć kto przed nią stoi.
- Jedyne co z tego zrozumiałem to...... praktycznie nic. - powiedział chłopak jednak potem dodał - Jak mogłaś się zgubić jeżeli tutaj pracujesz?
- Ummm... jestem tu nowa. - powiedziała nie pewnie.
- Ok a to kto w końcu potrzebuje tej apteczki? - spytał zaciekawiony.
- Hmmmm... - rozmyślała Alice.
- Dobra, nieważne. Chodź, zaprowadzę cię do recepcji. - powiedział chłopak z rozbawieniem
(Katie i Niall).
- .Rzeczywiście te toalety tak cuchną że nie da się w nich przebywać. Dziwne że nie zauważyłem tego wcześniej. - powiedział blondyn śmiejąc się jak szalony.
- Nie no skąd ja tylko żartowałam.. - powiedziała zawstydzona Katie.
- Spoko, ja tylko żartuję. A skąd ty się wzięłaś w męskiej toalecie? - zapytał rozbawiony.
- Umm.. to ja chyba powinnam ciebie zapytać skąd ty się wziąłeś w damskiej toalecie. - zażartowała rozluźniona blondynka.
Blondyn śmiał się tak długo że Katie pytała się go czy nie potrzebuję pomocy na co on śmiał się jeszcze bardziej. W końcu Katie zaczęła śmiać się razem z nim.
- Hahahaha..... jestem głodny. - powiedział Niall.
- Hahahaha..... wiesz co ja o dziwo też. - przyznała blondynka która uspokajała się żeby znowu się nie zaśmiać.
- O! Tam jest Zayn, kolega z... - powiedział Niall pokazując na brązowo okiego chłopaka kiedy Katie mu przerwała.
- Tak wiem z zespołu! A koło niego jest moja przyjaciółka Alice. - powiedziała zdziwiona i niezmiernie szczęśliwa Katie.
- To chodź do nich, chyba nas nie zauważyli. - powiedział Niall który właśnie kierował się w stronę recepcji a za nim szła Katie.
- No hej Zayn! Co tam naszą panią recepcjonistkę zaczepiasz? Sprayów do włosów to ty już masz na zapas! - blondyn podszedł do Zayna i Alice.
- Hej, ja o żadne spraye nie pytam. Alice właśnie szukała...
- Nie nic już nic. Chyba wszyscy są zdrowi. - przerwała mu rudowłosa bo nie chciała wyjść na głupią.
- Aha, ok. A to jest Niall, poznajcie się. - powiedział Zayn.
- Cześć. - przywitał Alice blondyn.
- Hej. - odpowiedziała uśmiechając się ciepło. Teraz była przygotowana że zaraz każdy członek One Direction wyskoczy z jakiegoś korytarza.
- No a to jest Zayn. - powiedział Niall do Katie.
- Hej Zayn. - przywitała się po czym czarnowłosy także.
Zayn i Niall zaczęli jakąś rozmowę która nie interesowała Alice i Katie więc poszły oddalić się trochę od chłopaków.
- Katie, ten dzień jest totalnie zakręcony! - powiedziała Alice.
- No nie? Kto by przypuszczał że ich poznamy! Ten dzień jest najlepszym w moim życiu, zgodzisz się ze mną? - spytała Katie.
- Co za głupie pytanie! A tak w ogóle to wiesz gdzie jest Emily?
- Też jej długo nie widziałam bo cały czas spędziłam z Niallem! Wiesz jaki on jest zabawny! - powiedziała rozmarzona blondynka.
- A Zayn? Jest po prostu czarujący! - powiedziała Alice.
- A właśnie, gdzie ty znalazłaś tego Zayna, co? Gadać mi tu jak na spowiedzi! - Katie czekała na odpowiedź.
- No więc tak. Pamiętasz wtedy kiedy ty z Niallem patrzyliście sobie tak w oczy i wyglądaliście jak chorzy? To wtedy chciałam pójść po apteczkę bo myślałam że coś ci się stało po tym upadku i wtedy zamyślona tym wszystkim, poszłam w złą stronę. Wtedy usłyszałam piosenkę WMYB która dochodziła z takiego pokoju no i wtedy podeszłam bliżej i zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Wpatrywałam się tak w niego i wtedy on się obracał a ja uciekłam. Jednak potem mnie dogonił i się pytał czy to ja go podglądałam a ja żeby nie wyjść na psychopatkę, udałam że jestem sprzątaczką w tym hotelu. A najgorsze jest to że nie wiem czy mu powiedzieć prawdę.
- O kurde, no to wpadłaś z tą pracą tutaj ale mogłaś się chociaż tak nie poniżać. - zażartowała Katie.
- Mogła byś już odpuścić. - powiedziała zdenerwowana Alice.
- No wiem przepraszam. Ale ta historia to naprawdę piękna jest. Sprzątaczka i piosenkarz. Wiesz jak to brzmi? - Katie uginała się ze śmiechu.
- Przestań już bo cię zakatrupię. - powiedziała czerwona ze zdenerwowania Alice.
- No ok, ok. A jeżeli chodzi o to czy masz mu powiedzieć tą prawdę to zdecydowanie nie. Jeszcze pomyśli że jesteś jakąś oszustką i nie będzie chciał z tobą gadać. - doradziła blondynka.
- O, dziewczyny! Tutaj jesteście, szukałam was wszędzie! - krzyknęła Emily podbiegając do dwóch dziewczyn.
- Też się o ciebie martwiłyśmy a jak byś wiedziała kogo my jeszcze poznałyśmy! - powiedziała zadowolona Alice.
- Nialla i Zayna, tak? - spytała Emily.
- Skąd wiesz? - powiedziała zdziwiona Katie.
- Poznałam ich kiedy Louis do nich poszedł i gadali o jakiś bzdetach. Nie martwcie się, też nie mogłam uwierzyć że na własne oczy ich widzę. A i powiedzieli że już muszą się zbierać i żebym pożegnała was od nich.
- No to fajnie a my nawet nie mamy ich numerów. - powiedziała zrezygnowana Alice.
- Ja mam numer Louisa. - powiedziała Emily.
- A ja Nialla... - powiedziała Katie.
- Nie no super tylko ja zostałam na lodzie. - powiedziała smutna Alice.
- Nie martw się coś się wymyśli a teraz wracajmy już do domu bo jestem cholernie zmęczona. - powiedziała Emily po czym wszystkie dziewczyny ruszyły do domu.
Po drodze do domu Emily i Katie pocieszały Alice bo ta zdawała być się bardzo zawiedziona. Wszystkie w końcu były już w akademiku.
- Ja już muszę wam powiedzieć dobranoc po jestem padnięta. - powiedziała Katie która prosto ruszyła do łóżka.
- Ja tak samo. - powiedziała Emily robiąc to samo co blondynka.
Alice powoli rozbierała kurtkę żeby też położyć się spać kiedy poczuła że ma coś w kieszeni. Włożyła tam rękę i znalazła małą karteczkę. Rozwinęła ją a na niej był napisany numer telefonu a na dole napis: Zayn. Rudowłosa dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i w spokoju poszła spać. Teraz nic nie mogło zepsuć jej szczęścia.
______________________________________
Hej! Takk jest już druga część! Jestem zadowolona z tego rozdziału i mam nadzieje że wy też będziecie. Musiałam zrobić te dwie części żeby napisać ten cały pobyt dziewczyn w hotelu a w jednym rozdziale by się to wszystko nie zmieściło. Piszcie w komentarzach co myślicie o Katie i Niallu, Alice i Zaynie i Emily i Louisie :) Tak jak zawszę chce podziękować za komentarze pod poprzednimi rozdziałami bo wiele one dla mnie znaczą ;d Tak samo dziękuję za wejścia i za to że spędzacie swój czas na czytaniu mojego bloga;) Następny rozdział będzie pewnie w najbliższy piątek;) Proszę was o komentarze na temat tego rozdziału.
Pa ;)
piątek, 13 lipca 2012
Rozdział 4 - Happy End? (cz.1)
Rozdział 4
Oczami Emily.
- Wow! Nie wiedziałem że masz oczy z tylu głowy! - zażartował a ja w tym samym momencie umierałam ze śmiechu jak i ze wstydu.
- Ja, ja ja.... prze przepraszam. - powiedziałam zawstydzona jak nigdy wcześniej jąkając się przy tym.
- Wszystko w porządku? - zapytał kładąc rękę na moim ramieniu, uśmiechając się lekko przy tym a w tedy moje nogi zrobiły się jak z waty. Dosłownie jak z waty.
- Ja ja... ja muszę usiąść. - powiedziałam szybko i usiadłam na najbliższą kanapę. Louis chciał się dosiąść ale ja zaprzeczyłam.
- Proszę cię nie siadaj tutaj. Nie siadaj tutaj bo inaczej trafię do szpitala z zawałem serca. - ostrzegłam go przez cały czas gadając z głową w dół bo przecież nie mogłam na niego spojrzeć. Jego obecność sprawiała że mogłam zemdleć w każdej chwili. To tylko ten głos mówiący w mojej głowie żeby tego nie zrobić utrzymywał mnie na nogach. Kiedy to powiedziałam na jego twarzy pojawił się uśmiech który chwilę potem był zastąpiony przez smutek.
- Ale o co chodzi? Przestraszyłem cię czymś? - po tych słowach na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Nie, nie przestraszyłeś. Po prostu... - chciałam mu to jakoś wyjaśnić ale moje kochane przyjaciółki musiały mi w tym przeszkodzić.
- Wiesz co Emily? Ja i Katie pójdziemy do toalety. - powiedziała Alice która stała z Katie w tym samym miejscu od początku tego całego spotkania. Ja zawsze myślałam że jak nadejdzie ten moment zobaczyć jakiegoś członka One Direction to ja będę najbardziej spięta. A tu proszę, one stały tam jak zamurowane. Chociaż ja nie byłam lepsza bo nie umiałam podnieść głowy do góry i spojrzeć mu prosto w oczy.
- Tak, do toalety. - powiedziała Katie ciągnąc Alice za rękę w kierunku toalet.
Ja zatem kontynuowałam moje wyjaśnienia.
Oczami autorki.
Alice i Katie szybko wbiegły do toalety.
- O boże, ogarniasz co się dopiero stało? - zapytała podekscytowana Alice.
- Tego jeszcze nie wiem ale na pewno wiem że muszę do toalety bo pęcherz mi zaraz pęknie. -powiedziała Katie szybko wbiegając do kabiny toaletowej.
Alice zatem przeglądała się w lusterku który znalazła w swojej torebce bo w toalecie żadne się o dziwo nie znajdowało.
- Alice, jak byś wiedziała jak tu śmierdzi. - powiedziała głośniej Katie z kabiny.
- I nie chcę wiedzieć. - powiedziała Alice wkładając lusterko do torebki a w tym samym momencie drzwi innej kabiny się otworzyły. Alice zobaczyła męską sylwetkę i od razu zaczęła panikować.
- Katie wyłaź już z tam tond! - krzyknęła Alice zakrywając twarz ręką bo wiedziała że chłopak znajdujący się w pomieszczeniu patrzył się na nią.
- O co ci chodzi? A myślałaś w ogóle nad tym że te toalety jakieś takie są śmierdzące i w ogóle? To niby taki słynny pięcio gwiazdkowy hotel a tu proszę, smród jak w śmietniku.
- Katie, proszę cię zamknij się i wyłaź z tej cholernej kabiny! - teraz Alice bardzo się wkurzyła.
- Naprawdę nie wiem po co robisz taką aferę. Tutaj jest jak w męskiej toalecie po prostu. - powiedziała Katie wychodząc z kabiny.
- Katie, to j e s t męska toaleta. - powiedziała zdenerwowana Alice z zaciśniętymi zębami, pokazując oczami na chłopaka który właśnie mył ręce podśmiewając się pod nosem.
- O cholera! - krzyknęła Katie spoglądając na blondyna.
- Tak cholera a teraz już chodź. - powiedziała Alice ciągnąć ją do drzwi.
- Nie wieże że jesteś aż tak odważna żeby w spokoju od niego odejść i w ogóle na niego nie spojrzeć! - powiedziała zafascynowana blondynka.
- Ale że niby od czego odejść? Od wstydu? Tak w tym jestem ekspertem.
- Żartujesz, prawda? Nie dawaj że nie zauważyłaś kto to był? - powiedziała zdziwiona Katie.
- Ale że niby kto? - zapytała zamyślona Alice.
- Niall Horan! A kto inny! - krzyknęła Katie.
- Że co ?! Jak mogłaś mi nie powiedzieć!
- Ja? Ja miałabym ci powiedzieć? To ty stałaś tam od samego początku!
- Musimy się tam wrócić! Teraz! - powiedziała rudowłosa ciągnąć Katie do męskiej toalety kiedy jej drzwi właśnie się otwierały i uderzyły Katie w głowę po czym upadła na ziemie.
Oczami Emily.
- No i tak to właśnie wszystko wygląda. - skończyłam moje dziesięcio minutowe wyjaśnienia nadal nie patrząc na Louisa.
- Czyli tak jakby wcieliliście się w panią Turner, tak? - zapytał śmiejąc się w tym samym czasie.
- Nie to nie tak. My nie chciałyśmy w żaden sposób wykorzystać tego listu przed panią Turner. My tylko... Przepraszam. Wiem że nie powinnyśmy tego robić. - powiedziałam ze smutkiem na twarzy. Od początku wiedziałam że to nie był dobry pomysł ale z drugiej strony poznałam go. Poznałam Louisa Tomlinsona. Chłopaka słynnego zespołu który kocham nad życie.
- Hej, no co ty. Nie smuć się, trzeba żyć swoim życiem nieważne jakie będą tego konsekwencje. - powiedział przysiadając się na moją kanapę - A teraz popatrz na mnie bo chcę ci coś powiedzieć a raczej zapytać. - posłuchałam go i zobaczyłam najpiękniejsze oczy jakie kiedy kol wiek widziałam. Niebieski. Tak to kolor jego oczu. Był on sto razy ładniejszy niż na zdjęciach w jakich kol wiek gazetach. Wtedy czułam jakby koło mnie nie siedział człowiek a już prędzej mój anioł.
- Więc, wiesz gdzie jest to kino? To na Picadilly Circus? - zapytał a ja nadal patrzyłam w jego piękne oczy.
- Tak, oczywiście że wiem.
- No to świetnie. A masz czas jutro... wieczorem? - po tym pytaniu wpadło mi do głowy że chciał by tam ze mną pójść ale po sekundzie zdałam sobie sprawę że to nie możliwe. Nadal nie mogłam uwierzyć że siedzę pięć centymetrów od chłopaka z moich snów a mi do głowy przychodzi że chciał by umówić się ze mną do kina. Z najzwyklejszą dziewczyną na świecie. Zaśmiałam się sama do siebie i zaczęłam wypytywać go o co tak naprawdę mu chodzi.
Oczami autorki.
- Katie, wstawaj! Zaraz wszyscy się zejdą! - Alice próbowała ją podnieść.
- Jezu, przepraszam. Nic ci się nie stało? - blondyn od razu zareagował i podał rękę Katie żeby mogła się podnieść.
- O mój boże! To naprawdę ty! - Katie od razu się podniosła i stała nadal trzymając rękę Nialla na co on się tylko uśmiechnął.
- Katie, Katie ... - Alice szturchała swoją przyjaciółkę która była wpatrzona w Nialla.
- Tak? - powiedziała oderwując wzrok od Nialla.
- Yyyym.. - Alice pokazała oczami na ich nadal trzymające się ręce w uścisku.
- Och przepraszam. - powiedziała z nieśmiałością Katie, zabierając jej rękę.
- Nic nie szkodzi. - powiedział blondyn z małym uśmiechem na twarzy.
- To ja może pójdę po jakąś apteczkę bo chyba z wami dwoma jest coś nie tak. - powiedziała Alice spoglądając na patrzących się na siebie Katie i Nialla. Rudowłosa dziewczyna zamiast pójść do recepcji, poszła w kompletnie inna stronę bo była tak zamyślona tym co dzisiaj się stało że pomyliła stronę.
_________________________________________
Cześć wszystkim! Ten rozdział dodałam o wiele szybciej niż poprzedni i z tego się bardzo cieszę. Ale cieszę się także z tego co napisałam. Tutaj dzieje się chyba najwięcej jeżeli porównując wszystkie rozdziały. Nie wiem czy zauważyliście ale na górze jest napisane 'pierwsza część' więc druga część pojawi się już niedługo;) Dziękuję wszystkim za dodawanie komentarzy pod moimi poprzednimi rozdziałami bo to naprawdę mnie motywuję i chce mi się pisać więcej i więcej:) A jeżeli już mówię o komentarzach to jeżeli czytacie moje opowiadanie to proszę zostawcie komentarz to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Dobra już nie będę nic pisać bo i tak się rozpisałam;p
Pa:D
Oczami Emily.
- Wow! Nie wiedziałem że masz oczy z tylu głowy! - zażartował a ja w tym samym momencie umierałam ze śmiechu jak i ze wstydu.
- Ja, ja ja.... prze przepraszam. - powiedziałam zawstydzona jak nigdy wcześniej jąkając się przy tym.
- Wszystko w porządku? - zapytał kładąc rękę na moim ramieniu, uśmiechając się lekko przy tym a w tedy moje nogi zrobiły się jak z waty. Dosłownie jak z waty.
- Ja ja... ja muszę usiąść. - powiedziałam szybko i usiadłam na najbliższą kanapę. Louis chciał się dosiąść ale ja zaprzeczyłam.
- Proszę cię nie siadaj tutaj. Nie siadaj tutaj bo inaczej trafię do szpitala z zawałem serca. - ostrzegłam go przez cały czas gadając z głową w dół bo przecież nie mogłam na niego spojrzeć. Jego obecność sprawiała że mogłam zemdleć w każdej chwili. To tylko ten głos mówiący w mojej głowie żeby tego nie zrobić utrzymywał mnie na nogach. Kiedy to powiedziałam na jego twarzy pojawił się uśmiech który chwilę potem był zastąpiony przez smutek.
- Ale o co chodzi? Przestraszyłem cię czymś? - po tych słowach na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Nie, nie przestraszyłeś. Po prostu... - chciałam mu to jakoś wyjaśnić ale moje kochane przyjaciółki musiały mi w tym przeszkodzić.
- Wiesz co Emily? Ja i Katie pójdziemy do toalety. - powiedziała Alice która stała z Katie w tym samym miejscu od początku tego całego spotkania. Ja zawsze myślałam że jak nadejdzie ten moment zobaczyć jakiegoś członka One Direction to ja będę najbardziej spięta. A tu proszę, one stały tam jak zamurowane. Chociaż ja nie byłam lepsza bo nie umiałam podnieść głowy do góry i spojrzeć mu prosto w oczy.
- Tak, do toalety. - powiedziała Katie ciągnąc Alice za rękę w kierunku toalet.
Ja zatem kontynuowałam moje wyjaśnienia.
Oczami autorki.
Alice i Katie szybko wbiegły do toalety.
- O boże, ogarniasz co się dopiero stało? - zapytała podekscytowana Alice.
- Tego jeszcze nie wiem ale na pewno wiem że muszę do toalety bo pęcherz mi zaraz pęknie. -powiedziała Katie szybko wbiegając do kabiny toaletowej.
Alice zatem przeglądała się w lusterku który znalazła w swojej torebce bo w toalecie żadne się o dziwo nie znajdowało.
- Alice, jak byś wiedziała jak tu śmierdzi. - powiedziała głośniej Katie z kabiny.
- I nie chcę wiedzieć. - powiedziała Alice wkładając lusterko do torebki a w tym samym momencie drzwi innej kabiny się otworzyły. Alice zobaczyła męską sylwetkę i od razu zaczęła panikować.
- Katie wyłaź już z tam tond! - krzyknęła Alice zakrywając twarz ręką bo wiedziała że chłopak znajdujący się w pomieszczeniu patrzył się na nią.
- O co ci chodzi? A myślałaś w ogóle nad tym że te toalety jakieś takie są śmierdzące i w ogóle? To niby taki słynny pięcio gwiazdkowy hotel a tu proszę, smród jak w śmietniku.
- Katie, proszę cię zamknij się i wyłaź z tej cholernej kabiny! - teraz Alice bardzo się wkurzyła.
- Naprawdę nie wiem po co robisz taką aferę. Tutaj jest jak w męskiej toalecie po prostu. - powiedziała Katie wychodząc z kabiny.
- Katie, to j e s t męska toaleta. - powiedziała zdenerwowana Alice z zaciśniętymi zębami, pokazując oczami na chłopaka który właśnie mył ręce podśmiewając się pod nosem.
- O cholera! - krzyknęła Katie spoglądając na blondyna.
- Tak cholera a teraz już chodź. - powiedziała Alice ciągnąć ją do drzwi.
- Nie wieże że jesteś aż tak odważna żeby w spokoju od niego odejść i w ogóle na niego nie spojrzeć! - powiedziała zafascynowana blondynka.
- Ale że niby od czego odejść? Od wstydu? Tak w tym jestem ekspertem.
- Żartujesz, prawda? Nie dawaj że nie zauważyłaś kto to był? - powiedziała zdziwiona Katie.
- Ale że niby kto? - zapytała zamyślona Alice.
- Niall Horan! A kto inny! - krzyknęła Katie.
- Że co ?! Jak mogłaś mi nie powiedzieć!
- Ja? Ja miałabym ci powiedzieć? To ty stałaś tam od samego początku!
- Musimy się tam wrócić! Teraz! - powiedziała rudowłosa ciągnąć Katie do męskiej toalety kiedy jej drzwi właśnie się otwierały i uderzyły Katie w głowę po czym upadła na ziemie.
Oczami Emily.
- No i tak to właśnie wszystko wygląda. - skończyłam moje dziesięcio minutowe wyjaśnienia nadal nie patrząc na Louisa.
- Czyli tak jakby wcieliliście się w panią Turner, tak? - zapytał śmiejąc się w tym samym czasie.
- Nie to nie tak. My nie chciałyśmy w żaden sposób wykorzystać tego listu przed panią Turner. My tylko... Przepraszam. Wiem że nie powinnyśmy tego robić. - powiedziałam ze smutkiem na twarzy. Od początku wiedziałam że to nie był dobry pomysł ale z drugiej strony poznałam go. Poznałam Louisa Tomlinsona. Chłopaka słynnego zespołu który kocham nad życie.
- Hej, no co ty. Nie smuć się, trzeba żyć swoim życiem nieważne jakie będą tego konsekwencje. - powiedział przysiadając się na moją kanapę - A teraz popatrz na mnie bo chcę ci coś powiedzieć a raczej zapytać. - posłuchałam go i zobaczyłam najpiękniejsze oczy jakie kiedy kol wiek widziałam. Niebieski. Tak to kolor jego oczu. Był on sto razy ładniejszy niż na zdjęciach w jakich kol wiek gazetach. Wtedy czułam jakby koło mnie nie siedział człowiek a już prędzej mój anioł.
- Więc, wiesz gdzie jest to kino? To na Picadilly Circus? - zapytał a ja nadal patrzyłam w jego piękne oczy.
- Tak, oczywiście że wiem.
- No to świetnie. A masz czas jutro... wieczorem? - po tym pytaniu wpadło mi do głowy że chciał by tam ze mną pójść ale po sekundzie zdałam sobie sprawę że to nie możliwe. Nadal nie mogłam uwierzyć że siedzę pięć centymetrów od chłopaka z moich snów a mi do głowy przychodzi że chciał by umówić się ze mną do kina. Z najzwyklejszą dziewczyną na świecie. Zaśmiałam się sama do siebie i zaczęłam wypytywać go o co tak naprawdę mu chodzi.
Oczami autorki.
- Katie, wstawaj! Zaraz wszyscy się zejdą! - Alice próbowała ją podnieść.
- Jezu, przepraszam. Nic ci się nie stało? - blondyn od razu zareagował i podał rękę Katie żeby mogła się podnieść.
- O mój boże! To naprawdę ty! - Katie od razu się podniosła i stała nadal trzymając rękę Nialla na co on się tylko uśmiechnął.
- Katie, Katie ... - Alice szturchała swoją przyjaciółkę która była wpatrzona w Nialla.
- Tak? - powiedziała oderwując wzrok od Nialla.
- Yyyym.. - Alice pokazała oczami na ich nadal trzymające się ręce w uścisku.
- Och przepraszam. - powiedziała z nieśmiałością Katie, zabierając jej rękę.
- Nic nie szkodzi. - powiedział blondyn z małym uśmiechem na twarzy.
- To ja może pójdę po jakąś apteczkę bo chyba z wami dwoma jest coś nie tak. - powiedziała Alice spoglądając na patrzących się na siebie Katie i Nialla. Rudowłosa dziewczyna zamiast pójść do recepcji, poszła w kompletnie inna stronę bo była tak zamyślona tym co dzisiaj się stało że pomyliła stronę.
_________________________________________
Cześć wszystkim! Ten rozdział dodałam o wiele szybciej niż poprzedni i z tego się bardzo cieszę. Ale cieszę się także z tego co napisałam. Tutaj dzieje się chyba najwięcej jeżeli porównując wszystkie rozdziały. Nie wiem czy zauważyliście ale na górze jest napisane 'pierwsza część' więc druga część pojawi się już niedługo;) Dziękuję wszystkim za dodawanie komentarzy pod moimi poprzednimi rozdziałami bo to naprawdę mnie motywuję i chce mi się pisać więcej i więcej:) A jeżeli już mówię o komentarzach to jeżeli czytacie moje opowiadanie to proszę zostawcie komentarz to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Dobra już nie będę nic pisać bo i tak się rozpisałam;p
Pa:D
poniedziałek, 9 lipca 2012
Rozdział 3 - Manager(ki)
Rozdział 3
Droga Pani Turner,
- Teraz wszystkie to zrozumiałyśmy, prawda? - zapytała Katie spoglądając na dwie dziewczyny.
- Może nie zrozumiałyśmy ale usłyszałyśmy to na własne uszy. - poprawiła ją Alice.
- No tak wszystko pięknie i w ogóle tylko że my nie jesteśmy żadną panią Turner ani żadnym managerem gwiazd a co dopiero One Direction. - podsumowała Emily.
- Może my tam pójdziemy co? To byłoby niesamowite. - powiedziała Alice odpływając w zamyślenia o One Direction.
- Może listonosz po prostu pomylił adres? Ale co z tego? Przecież znamy miejsce i godzinę! - powiedziała podekscytowana blondynka.
- Hej, dziewczyny! Ogarnijcie się. Czy my nadal mówimy o One Direction? O zespole który jest sławny na całym świecie? O pięciu chłopakach która każda dziewczyna może tylko pomarzyć? - Emily sama nie wierzyła że to mówi.
- Może to wydawać się szalone i w ogóle i wiem także że nie jesteśmy żadną panią Turner tylko zwykłymi nastolatkami. Ale gdybyśmy chociaż przez chwile mogły ich zobaczyć. Nie tak przez ekran komputera czy telewizora ale na własne oczy, to po prostu zróbmy to. Wiem że to nie fair i to nie my powinnyśmy się z nimi spotkać ale przecież to zawsze było nasze marzenie. Prawda? A my zawsze robimy wszystko żeby nasze marzenia się spełniały. - Katie zrobiła to co pozostałe dziewczyny też chciały powiedzieć tylko bały się wypowiedzieć to na głos
- Katie ma racje. To zawsze było naszym marzeniem. Nie mówię już o poznaniu ich ale chociaż o zobaczeniu ich na własne oczy. Czy to nie było by wspaniałe? Zobaczyć pięciu chłopaków których tak kochamy? Nie byłoby? - Alice przyznała Katie racje i sama zaczęła przekonywać Emily.
- Dobra dziewczyny. Dobra, zgadzam się. Już mnie tak nie męczcie. - Emily w końcu zgodziła się na... właśnie na nie wiadomo jeszcze co.
- O tak! Wiedziałam że się zgodzisz! - krzyknęła Alice z radości.
- Dobra no to jaki jest plan? - zapytała teraz równie podekscytowana Emily.
- Ja mam już cały plan. -Katie wzięła głęboki wdech i zaczęła - Data spotkania to 08.07.12 czyli już jutro. Hotel o nazwie 'Hotel 41' jak już wszystkie wiemy, znajduję się jakieś 20 minut stąd i nie jest to zwykły hotel tylko hotel pięcio gwiazdkowy. Godzina podana w liście to 17:00 więc jest jak dla nas w porządku. Stylistka to jak zawsze Alice. Musimy jeszcze pomedytować godzinę przed spotkaniem bo wiecie przecież musimy się jakoś odprężyć i zrelaksować. Nie możemy przecież krzyczeć na cały hotel że widzimy One Direction bo wszyscy wezmą nas za jakieś idiotki. A i jakbym jeszcze zapomniała, nie kładziemy się później niż o 23 bo będziemy wyglądały jak potwory z podkrążonymi oczami.
- Katie, nie sądzisz że z tym medytowaniem to troszkę za duża przesada? - spytała Alice.
- No dobra to akurat możemy sobie odpuścić ale przyznacie że musimy zachować spokój. - powiedziała Katie.
- Z tym to my coś wymyślimy ale jeżeli nie możemy wyglądać jak potwory z podkrążonymi oczami jak to powiedziała Katie to już musimy się kłaść spać. - powiedziała Emily po czym wszystkie dziewczyny poszły się zbierać do spania.
Następny ranek.
Była 5 rano i wszystkie dziewczyny oprócz Emily jeszcze spały. Nagle Alice i Katie usłyszały głośny dźwięk spadającego naczynia. Dwie szybko wstały z łóżek i wbiegły do kuchni.
- Emily? Co ty do cholery robisz? - zapytała wkurzona Alice z rozczochranymi włosami.
- O dziewczyny! Już wstałyście? Ja tutaj miałam taki mały wypadek bo właśnie robiłam sobie herbatę i kiedy sięgałam po...
- Co ty robisz w kuchni o 5 rano, co? Jest jeszcze ciemno! Ja z tobą normalnie nie wytrzymam. A wiesz co dzisiaj jest? No wiesz? Dzisiaj moja droga przyjaciółko mamy zobaczyć One Direction. Dla przypomnienia to nasz najukochańszy zespół. - powiedziała Katie z zażenowaniem na twarzy.
- No wiem, sory dziewczyny. Tak naprawdę to ja się tym spotkaniem tak martwię że nie mogę spać. Nie mogę w to uwierzyć. I ciągle mam takie obawy że to tylko ktoś sobie z nas robi żarty. - powiedziała Emily ze smutkiem na twarzy.
- Naprawdę myślisz że my nie mamy takiej obawy? My przeżywamy to tak samo jak ty tylko po prostu w inny sposób. A jak ktoś zwyczajnie zrobił sobie z nas żarty to wiesz. Pożałuje tego. - Alice pocieszała Emily.
- Wiecie co dziewczyny? Mi chyba już się nie chce spać. - powiedziała Katie z małym uśmieszkiem.
- A myślisz że mi się chcę. - Alice też się dołączyła.
Aż do 16:30 Alice, Emily i Katie rozmawiały o tym jak będą wyglądać, co będą mówić jeżeli jeden z ochroniarzy hotelu zapyta ich co tu robią i co najważniejsze jak nie zwariować na ich widok.
- O boże jakiego mam stresa. - powiedziała zdenerwowana Emily.
- Tak jak my wszystkie. - poprawiła ją Alice przeglądając się w lusterku.
- Dobra, wszystkie już jesteśmy gotowe. No to do dzieła! - krzyknęła Katie próbując ukryć swój strach po czym otworzyła drzwi.
Dziewczyny wyszły z budynku i szybko skierowały się w stronę hotelu. Przez całą drogę obmawiały plan od początku i od początku aż wreszcie stanęły przed Hotelem 41.
- Emily, Alice, to już tutaj. - powiedziała Katie przełykając ślinę - plan obmawiałyśmy już z milion razy więc chyba wszystko pamiętamy, tak? - spytała po czym wszystkie dziewczyny przytaknęły.
Katie jako pierwsza otworzyła drzwi hotelu a za nią weszły Alice i Emily.
- Mogę w czymś paniom pomóc? - zapytała młoda recepcjonistka.
- Nie, dziękujemy. My miałyśmy się tutaj tylko umówić. Nic więcej. - powiedziała poważnie wyglądająca Katie po czym recepcjonistka wróciła do swojej pracy a dziewczyny zajęły miejsce na najbliższej sofie.
- Katie, nie myślisz że to zabrzmiało.... jak by to powiedzieć jak byś miała z 50 lat? - zapytała już bardziej rozluźniona Emily.
- Może trochę, ale ta recepcjonistka chyba tak nie pomyślała co nie? - zapytała zamyślona Katie.
- Katie, daj spokój. Emily tylko żartowała. Nie znasz jej? - powiedziała rozbawiona Alice.
- No rzeczywiście. Za bardzo się przejmuję a ty Emily mnie nie stresuj. - Katie udała urażoną minę.
- I tak ci nie wieżę. - powiedziała rozśmieszona Emily - A wy nie sądzicie że się spóźniają? Już 17:00.
- Na pewno przyjdą. - pocieszyła ja Alice.
Dziewczyny czekały następne 10 minut i następne i następne aż Emily nie wytrzymała.
- Nie, ja już tego nie zniosę! - Emily wstała z sofy - Nie będę już czekać następnych 10 minut. To po prostu jakieś gówniarze zrobili sobie z nas żarty. Nie oszukujmy się! Nigdy ich nie spotkamy...
- Emily, mogę coś.... - Alice próbowała się wtrącić.
- Nie przerywaj mi. Powiedzmy to na głos. Marzenia się nie spełniają. A teraz...
- Emily! Ktoś chyba za tobą stoi.. - teraz to Katie się wtrąciła.
- Tak? A niby kto? Może Louis Tomlinson? - spytała z sarkazmem Emily i obróciła się za siebie.
_____________________________________
Hej! Na początku chcę wszystkich przeprosić że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału ale nie miałam czasu. Ja jestem z tego rozdziału zadowolona i mam nadzieje że wy też;D Piszcie w komentarzach co o nim myślicie. Dziękuję za wejścia i komentarze pod moim poprzednim rozdziałem;) Następny rozdział mam nadzieję dodam szybciej niż ten;)
Pa! :D
Droga Pani Turner,
Informujemy że pani doświadczenie w świecie gwiazd i show biznesu naprawdę nam zaimponowało. Jest pani idealną osobą na zostanie managerem zespołu One Direction. Iż że konkurencja była naprawdę ogromna, dostała pani możliwość wybicia się w górę i pokazać na co tak naprawdę panią stać. Zespół One Direction został powiadomiony o nowym managerze całej piątki. Data na spotkanie się z zespołem i omówienie wszystkich szczegółów to 08.07.12. Spotkanie ma się odbyć w hotelu o nazwie 'Hotel 41' o godzinie 17:00. Jeśli ma pani jakiekolwiek wątpliwości lub niedomówienia z treścią listu proszę zadzwonić na numer podany poniżej.
- Teraz wszystkie to zrozumiałyśmy, prawda? - zapytała Katie spoglądając na dwie dziewczyny.
- Może nie zrozumiałyśmy ale usłyszałyśmy to na własne uszy. - poprawiła ją Alice.
- No tak wszystko pięknie i w ogóle tylko że my nie jesteśmy żadną panią Turner ani żadnym managerem gwiazd a co dopiero One Direction. - podsumowała Emily.
- Może my tam pójdziemy co? To byłoby niesamowite. - powiedziała Alice odpływając w zamyślenia o One Direction.
- Może listonosz po prostu pomylił adres? Ale co z tego? Przecież znamy miejsce i godzinę! - powiedziała podekscytowana blondynka.
- Hej, dziewczyny! Ogarnijcie się. Czy my nadal mówimy o One Direction? O zespole który jest sławny na całym świecie? O pięciu chłopakach która każda dziewczyna może tylko pomarzyć? - Emily sama nie wierzyła że to mówi.
- Może to wydawać się szalone i w ogóle i wiem także że nie jesteśmy żadną panią Turner tylko zwykłymi nastolatkami. Ale gdybyśmy chociaż przez chwile mogły ich zobaczyć. Nie tak przez ekran komputera czy telewizora ale na własne oczy, to po prostu zróbmy to. Wiem że to nie fair i to nie my powinnyśmy się z nimi spotkać ale przecież to zawsze było nasze marzenie. Prawda? A my zawsze robimy wszystko żeby nasze marzenia się spełniały. - Katie zrobiła to co pozostałe dziewczyny też chciały powiedzieć tylko bały się wypowiedzieć to na głos
- Katie ma racje. To zawsze było naszym marzeniem. Nie mówię już o poznaniu ich ale chociaż o zobaczeniu ich na własne oczy. Czy to nie było by wspaniałe? Zobaczyć pięciu chłopaków których tak kochamy? Nie byłoby? - Alice przyznała Katie racje i sama zaczęła przekonywać Emily.
- Dobra dziewczyny. Dobra, zgadzam się. Już mnie tak nie męczcie. - Emily w końcu zgodziła się na... właśnie na nie wiadomo jeszcze co.
- O tak! Wiedziałam że się zgodzisz! - krzyknęła Alice z radości.
- Dobra no to jaki jest plan? - zapytała teraz równie podekscytowana Emily.
- Ja mam już cały plan. -Katie wzięła głęboki wdech i zaczęła - Data spotkania to 08.07.12 czyli już jutro. Hotel o nazwie 'Hotel 41' jak już wszystkie wiemy, znajduję się jakieś 20 minut stąd i nie jest to zwykły hotel tylko hotel pięcio gwiazdkowy. Godzina podana w liście to 17:00 więc jest jak dla nas w porządku. Stylistka to jak zawsze Alice. Musimy jeszcze pomedytować godzinę przed spotkaniem bo wiecie przecież musimy się jakoś odprężyć i zrelaksować. Nie możemy przecież krzyczeć na cały hotel że widzimy One Direction bo wszyscy wezmą nas za jakieś idiotki. A i jakbym jeszcze zapomniała, nie kładziemy się później niż o 23 bo będziemy wyglądały jak potwory z podkrążonymi oczami.
- Katie, nie sądzisz że z tym medytowaniem to troszkę za duża przesada? - spytała Alice.
- No dobra to akurat możemy sobie odpuścić ale przyznacie że musimy zachować spokój. - powiedziała Katie.
- Z tym to my coś wymyślimy ale jeżeli nie możemy wyglądać jak potwory z podkrążonymi oczami jak to powiedziała Katie to już musimy się kłaść spać. - powiedziała Emily po czym wszystkie dziewczyny poszły się zbierać do spania.
Następny ranek.
Była 5 rano i wszystkie dziewczyny oprócz Emily jeszcze spały. Nagle Alice i Katie usłyszały głośny dźwięk spadającego naczynia. Dwie szybko wstały z łóżek i wbiegły do kuchni.
- Emily? Co ty do cholery robisz? - zapytała wkurzona Alice z rozczochranymi włosami.
- O dziewczyny! Już wstałyście? Ja tutaj miałam taki mały wypadek bo właśnie robiłam sobie herbatę i kiedy sięgałam po...
- Co ty robisz w kuchni o 5 rano, co? Jest jeszcze ciemno! Ja z tobą normalnie nie wytrzymam. A wiesz co dzisiaj jest? No wiesz? Dzisiaj moja droga przyjaciółko mamy zobaczyć One Direction. Dla przypomnienia to nasz najukochańszy zespół. - powiedziała Katie z zażenowaniem na twarzy.
- No wiem, sory dziewczyny. Tak naprawdę to ja się tym spotkaniem tak martwię że nie mogę spać. Nie mogę w to uwierzyć. I ciągle mam takie obawy że to tylko ktoś sobie z nas robi żarty. - powiedziała Emily ze smutkiem na twarzy.
- Naprawdę myślisz że my nie mamy takiej obawy? My przeżywamy to tak samo jak ty tylko po prostu w inny sposób. A jak ktoś zwyczajnie zrobił sobie z nas żarty to wiesz. Pożałuje tego. - Alice pocieszała Emily.
- Wiecie co dziewczyny? Mi chyba już się nie chce spać. - powiedziała Katie z małym uśmieszkiem.
- A myślisz że mi się chcę. - Alice też się dołączyła.
Aż do 16:30 Alice, Emily i Katie rozmawiały o tym jak będą wyglądać, co będą mówić jeżeli jeden z ochroniarzy hotelu zapyta ich co tu robią i co najważniejsze jak nie zwariować na ich widok.
- O boże jakiego mam stresa. - powiedziała zdenerwowana Emily.
- Tak jak my wszystkie. - poprawiła ją Alice przeglądając się w lusterku.
- Dobra, wszystkie już jesteśmy gotowe. No to do dzieła! - krzyknęła Katie próbując ukryć swój strach po czym otworzyła drzwi.
Dziewczyny wyszły z budynku i szybko skierowały się w stronę hotelu. Przez całą drogę obmawiały plan od początku i od początku aż wreszcie stanęły przed Hotelem 41.
- Emily, Alice, to już tutaj. - powiedziała Katie przełykając ślinę - plan obmawiałyśmy już z milion razy więc chyba wszystko pamiętamy, tak? - spytała po czym wszystkie dziewczyny przytaknęły.
Katie jako pierwsza otworzyła drzwi hotelu a za nią weszły Alice i Emily.
- Mogę w czymś paniom pomóc? - zapytała młoda recepcjonistka.
- Nie, dziękujemy. My miałyśmy się tutaj tylko umówić. Nic więcej. - powiedziała poważnie wyglądająca Katie po czym recepcjonistka wróciła do swojej pracy a dziewczyny zajęły miejsce na najbliższej sofie.
- Katie, nie myślisz że to zabrzmiało.... jak by to powiedzieć jak byś miała z 50 lat? - zapytała już bardziej rozluźniona Emily.
- Może trochę, ale ta recepcjonistka chyba tak nie pomyślała co nie? - zapytała zamyślona Katie.
- Katie, daj spokój. Emily tylko żartowała. Nie znasz jej? - powiedziała rozbawiona Alice.
- No rzeczywiście. Za bardzo się przejmuję a ty Emily mnie nie stresuj. - Katie udała urażoną minę.
- I tak ci nie wieżę. - powiedziała rozśmieszona Emily - A wy nie sądzicie że się spóźniają? Już 17:00.
- Na pewno przyjdą. - pocieszyła ja Alice.
Dziewczyny czekały następne 10 minut i następne i następne aż Emily nie wytrzymała.
- Nie, ja już tego nie zniosę! - Emily wstała z sofy - Nie będę już czekać następnych 10 minut. To po prostu jakieś gówniarze zrobili sobie z nas żarty. Nie oszukujmy się! Nigdy ich nie spotkamy...
- Emily, mogę coś.... - Alice próbowała się wtrącić.
- Nie przerywaj mi. Powiedzmy to na głos. Marzenia się nie spełniają. A teraz...
- Emily! Ktoś chyba za tobą stoi.. - teraz to Katie się wtrąciła.
- Tak? A niby kto? Może Louis Tomlinson? - spytała z sarkazmem Emily i obróciła się za siebie.
_____________________________________
Hej! Na początku chcę wszystkich przeprosić że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału ale nie miałam czasu. Ja jestem z tego rozdziału zadowolona i mam nadzieje że wy też;D Piszcie w komentarzach co o nim myślicie. Dziękuję za wejścia i komentarze pod moim poprzednim rozdziałem;) Następny rozdział mam nadzieję dodam szybciej niż ten;)
Pa! :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)