Jak już przeczytaliście na górze, zawieszam bloga. Nie jestem z tego zadowolona ale po prostu nie mam weny a nie chcę pisać byle czego. Na pewno kiedyś tu wrócę ale opowiadanie będzie pisane w pierwszej osobie;)
Mojego drugiego bloga oczywiście nie zawieszam.
niedziela, 14 października 2012
środa, 26 września 2012
Mały news!
Chciałam was zaprosić na stronę na której możecie wstawić swojego bloga o One Direction albo znaleźć bloga który was interestuję. Oto link: http://ff-1d.blogspot.co.uk/
P.S. nowy rozdział pojawi się w najbliższą sobotę lub niedzielę;)
P.S. nowy rozdział pojawi się w najbliższą sobotę lub niedzielę;)
wtorek, 4 września 2012
Rozdział 7 - Przecież ty nienawidzisz łososia z warzywami!
Rozdział 7
Kolejny dzień. Dzień w którym Alice będzie miała szanse poznać Zayn'a lepiej. Dzień w którym Zayn ma szanse poznać Alice lepiej. I w końcu dzień w którym oboje przekonają się czy są dla siebie stworzeni. Dziewczyna już od samego rana, szykowała się na to spotkanie.
- Dziewczyny? Myślicie że ta niebieska sukienka będzie lepiej wyglądać od tej czerwonej? A może ta czarna?
- Niebieska. - powiedziała Emily.
- Zdecydowanie czarna. - powiedziała Katie.
- Żartujesz? Ona chyba nie idzie na pogrzeb tylko do restauracji. - podsumowała brunetka.
- Czarna sukienka nie zawsze musi być na pogrzeb dla twojej informacji a ta niebieska po prostu prosi się o rozebranie... jeżeli wiesz o co chodzi.
- A ta czarna prosi się o wyrzucenie do kosza...
- Aha, świetnie. Czyli założę tą czerwoną. - powiedziała Alice i poszła się przebrać.
- To przez ciebie. - powiedziała oburzona Emily.
- Ta jasne, to ty się chciałaś kłócić.
- Dziewczyny! - odezwała się Alice która była przebrana w piękną czerwoną sukienkę.
- Wow! - powiedziały w tym samym czasie dwie przyjaciółki.
- Czyli rozumiem że wam się podoba. - rudowłosa dziewczyna przejrzała się w lustrze
- Żartujesz? Wyglądasz bosko.
- Zayn rzuci ci się do stóp.
- Nie przesadzajcie. - odparła Alice i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczyna poszła je otworzyć.
- Wow, czy ja śnię? - spytał chłopak wpatrzony w Alice z bukietem czerwonych róż.
- Ty śnisz, ty śnisz, ty śnisz! Tudum, tudum, tudum! Ty śnisz, ty śnisz, ty śnisz! - Emily i Katie zaczęły śpiewać i tańczyć jak szalone.
- Przepraszam cię za nie. One są po prostu porąbane. - odparła Alice i za chwile zniknęła za drzwiami.
Rudowłosa dziewczyna i czarnooki chłopak weszli do taksówki która już na nich czekała. Droga do restauracji trwała około piętnastu minut. W końcu dotarli na miejsce.
- Teraz to ja chyba śnię. - powiedziała zadowolona Alice która rozglądała się po całej restauracji.
Restauracja wyglądała jak z bajki. Było w niej dużo stolików które były pokryte prześlicznymi obrusami w kremowych kolorach. Nie zabrakło też stojących świecy i czerwonych akcentów takich jak kwiaty czy serwetki. Na wysokim suficie, wisiał ogromny diamentowy żyrandol. Cała restauracja była pusta więc Alice to trochę zdziwiło.
- Tutaj zawsze jest tak pusto? - spytała kiedy usiedli do stolika.
- Zawsze to jest tu tłok ale dzisiaj specjalnie wynająłem tą sale.
- Nie musiałeś. - powiedziała dziewczyna uśmiechając się a w tym samym momencie, kelner podszedł do ich stolika.
- Co podać? - spytał.
- Ja zdecydowanie chcę łososia z warzywami. - powiedział Zayn.
- O! Dobry wybór, to ja po proszę to samo. - odparła Alice i kelner odszedł od stolika.
- Więc, co robisz na co dzień? - zaczął
- Studiuję sztukę, z resztą tak jak Katie i Emily.
- Naprawdę? Ja zawsze chciałem być nauczycielem sztutki i gdyby nie X factor, to myślę że bym nim był.
- Przepraszam ale w niczym nie przypominasz nauczyciela.
- Nie szkodzi, i tak wszyscy mi to mówią. - powiedział i w tym samym przyszedł kelner z zamówionymi potrawami.
Alice i Zayn zjedli po czym kontynuowali rozmowę. Żartowali i śmieli się. Obydwoje nie mogli spędzić tego czasu lepiej. Cieszyli się z każdej chwili spędzonej razem. W końcu nadeszła pora kiedy musieli się rozstać.
- Chyba muszę już wracać. - powiedziała smutna Alice.
- Tak, ja raczej też. Trochę się zasiedzieliśmy, chłopaki mnie zabiją a na pewno już Liam. Pewnie powie coś w stylu: - zrobił poważną minę - ''Gdzie ty byłeś, co? Obiad się sam nie zrobi!''
- Hahaha... przestań bo nie wytrzymam. Obiadu chyba sobie sami nie robicie, macie raczej kogoś do tego.
- No co ty, naprawdę.
- No to jestem pod wrażeniem.
Dziewczyna razem z Zaynem wyszli z restauracji. Alice pożegnała się z nim i pojechała taksówką do domu.
Kiedy otworzyła drzwi, stały przed nią przyjaciółki.
- Co wy dziewczyny, jeszcze nie śpicie? - spytała ze zdziwieniem.
- Czekamy na ciebie. - powiedziała Katie.
- Ale dlaczego?
- No jak to? Chcemy usłyszeć relacje z waszej randki! - powiedziała podekscytowana Emily.
- Aaa o to. - zdjęła buty - Więc tak. Wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy do restauracji. W środku było po prostu magicznie! Piękne stoliki, dekoracje, ale najbardziej przykuł moją uwagę przepiękny diamentowy żyrandol. Zjedliśmy łososia z warzywami i było wspaniale. Ale i tak w tym spotkaniu nie były ważne te dekoracje czy ogromny żyrandol, najważniejsze było to że byliśmy razem. Że mogliśmy ze sobą porozmawiać, tak zwyczajnie ale także nie zwyczajnie bo on wynajął tą salę tylko dla nas.
- Oh jakie to jest romantyczne! - westchnęła Katie.
- Ale czekaj. - powiedziała Emily - Przecież ty nienawidzisz łososia z warzywami!
______________________________________________________
Hej! :) Na początek przepraszam was za to że dodaję ten rozdział tak późno ale to z powodu mojego komputera. Kiedy tylko go włączałam, on po chwili sam się wyłączał więc nie było sensu czegokolwiek pisać. Tutaj macie już randkę Zayn'a i Alice. Piszcie co o niej myślicie i co powinnam zmienić lub po prostu czy wam się podobało. Czy Zayn miał dobry pomysł rezerwując salę tylko dla nich? Czy Alice i Zayn do siebie pasują? Czekam na waszą opinię na ten temat;) I tak jak pod poprzednim rozdziałem, chcę was prosić o komentarze na temat wad tego bloga. Mówcie śmiało co jest w nim nie tak i co trzeba poprawić. Dzięki za komentarze pod ostatnim rozdziałem:D
Pa;D
Kolejny dzień. Dzień w którym Alice będzie miała szanse poznać Zayn'a lepiej. Dzień w którym Zayn ma szanse poznać Alice lepiej. I w końcu dzień w którym oboje przekonają się czy są dla siebie stworzeni. Dziewczyna już od samego rana, szykowała się na to spotkanie.
- Dziewczyny? Myślicie że ta niebieska sukienka będzie lepiej wyglądać od tej czerwonej? A może ta czarna?
- Niebieska. - powiedziała Emily.
- Zdecydowanie czarna. - powiedziała Katie.
- Żartujesz? Ona chyba nie idzie na pogrzeb tylko do restauracji. - podsumowała brunetka.
- Czarna sukienka nie zawsze musi być na pogrzeb dla twojej informacji a ta niebieska po prostu prosi się o rozebranie... jeżeli wiesz o co chodzi.
- A ta czarna prosi się o wyrzucenie do kosza...
- Aha, świetnie. Czyli założę tą czerwoną. - powiedziała Alice i poszła się przebrać.
- To przez ciebie. - powiedziała oburzona Emily.
- Ta jasne, to ty się chciałaś kłócić.
- Dziewczyny! - odezwała się Alice która była przebrana w piękną czerwoną sukienkę.
- Wow! - powiedziały w tym samym czasie dwie przyjaciółki.
- Czyli rozumiem że wam się podoba. - rudowłosa dziewczyna przejrzała się w lustrze
- Żartujesz? Wyglądasz bosko.
- Zayn rzuci ci się do stóp.
- Nie przesadzajcie. - odparła Alice i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczyna poszła je otworzyć.
- Wow, czy ja śnię? - spytał chłopak wpatrzony w Alice z bukietem czerwonych róż.
- Ty śnisz, ty śnisz, ty śnisz! Tudum, tudum, tudum! Ty śnisz, ty śnisz, ty śnisz! - Emily i Katie zaczęły śpiewać i tańczyć jak szalone.
- Przepraszam cię za nie. One są po prostu porąbane. - odparła Alice i za chwile zniknęła za drzwiami.
Rudowłosa dziewczyna i czarnooki chłopak weszli do taksówki która już na nich czekała. Droga do restauracji trwała około piętnastu minut. W końcu dotarli na miejsce.
- Teraz to ja chyba śnię. - powiedziała zadowolona Alice która rozglądała się po całej restauracji.
Restauracja wyglądała jak z bajki. Było w niej dużo stolików które były pokryte prześlicznymi obrusami w kremowych kolorach. Nie zabrakło też stojących świecy i czerwonych akcentów takich jak kwiaty czy serwetki. Na wysokim suficie, wisiał ogromny diamentowy żyrandol. Cała restauracja była pusta więc Alice to trochę zdziwiło.
- Tutaj zawsze jest tak pusto? - spytała kiedy usiedli do stolika.
- Zawsze to jest tu tłok ale dzisiaj specjalnie wynająłem tą sale.
- Nie musiałeś. - powiedziała dziewczyna uśmiechając się a w tym samym momencie, kelner podszedł do ich stolika.
- Co podać? - spytał.
- Ja zdecydowanie chcę łososia z warzywami. - powiedział Zayn.
- O! Dobry wybór, to ja po proszę to samo. - odparła Alice i kelner odszedł od stolika.
- Więc, co robisz na co dzień? - zaczął
- Studiuję sztukę, z resztą tak jak Katie i Emily.
- Naprawdę? Ja zawsze chciałem być nauczycielem sztutki i gdyby nie X factor, to myślę że bym nim był.
- Przepraszam ale w niczym nie przypominasz nauczyciela.
- Nie szkodzi, i tak wszyscy mi to mówią. - powiedział i w tym samym przyszedł kelner z zamówionymi potrawami.
Alice i Zayn zjedli po czym kontynuowali rozmowę. Żartowali i śmieli się. Obydwoje nie mogli spędzić tego czasu lepiej. Cieszyli się z każdej chwili spędzonej razem. W końcu nadeszła pora kiedy musieli się rozstać.
- Chyba muszę już wracać. - powiedziała smutna Alice.
- Tak, ja raczej też. Trochę się zasiedzieliśmy, chłopaki mnie zabiją a na pewno już Liam. Pewnie powie coś w stylu: - zrobił poważną minę - ''Gdzie ty byłeś, co? Obiad się sam nie zrobi!''
- Hahaha... przestań bo nie wytrzymam. Obiadu chyba sobie sami nie robicie, macie raczej kogoś do tego.
- No co ty, naprawdę.
- No to jestem pod wrażeniem.
Dziewczyna razem z Zaynem wyszli z restauracji. Alice pożegnała się z nim i pojechała taksówką do domu.
Kiedy otworzyła drzwi, stały przed nią przyjaciółki.
- Co wy dziewczyny, jeszcze nie śpicie? - spytała ze zdziwieniem.
- Czekamy na ciebie. - powiedziała Katie.
- Ale dlaczego?
- No jak to? Chcemy usłyszeć relacje z waszej randki! - powiedziała podekscytowana Emily.
- Aaa o to. - zdjęła buty - Więc tak. Wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy do restauracji. W środku było po prostu magicznie! Piękne stoliki, dekoracje, ale najbardziej przykuł moją uwagę przepiękny diamentowy żyrandol. Zjedliśmy łososia z warzywami i było wspaniale. Ale i tak w tym spotkaniu nie były ważne te dekoracje czy ogromny żyrandol, najważniejsze było to że byliśmy razem. Że mogliśmy ze sobą porozmawiać, tak zwyczajnie ale także nie zwyczajnie bo on wynajął tą salę tylko dla nas.
- Oh jakie to jest romantyczne! - westchnęła Katie.
- Ale czekaj. - powiedziała Emily - Przecież ty nienawidzisz łososia z warzywami!
______________________________________________________
Hej! :) Na początek przepraszam was za to że dodaję ten rozdział tak późno ale to z powodu mojego komputera. Kiedy tylko go włączałam, on po chwili sam się wyłączał więc nie było sensu czegokolwiek pisać. Tutaj macie już randkę Zayn'a i Alice. Piszcie co o niej myślicie i co powinnam zmienić lub po prostu czy wam się podobało. Czy Zayn miał dobry pomysł rezerwując salę tylko dla nich? Czy Alice i Zayn do siebie pasują? Czekam na waszą opinię na ten temat;) I tak jak pod poprzednim rozdziałem, chcę was prosić o komentarze na temat wad tego bloga. Mówcie śmiało co jest w nim nie tak i co trzeba poprawić. Dzięki za komentarze pod ostatnim rozdziałem:D
Pa;D
wtorek, 28 sierpnia 2012
Rozdział 6 - To tylko na niby
Rozdział 6
Emily biegła w stronę akademiku. Chciała się wyżalić jej dwóm przyjaciółkom. A do tego je ostrzec, przeważnie Alice. Kiedy była już w budynku, szybko stanęła przed drzwiami i zapukała bo nie wzięła kluczy. Drzwi otworzyła jej zaniepokojona Katie.
- O boże, Emily co się stało? - spytała blondynka która wpuściła dziewczynę do środka i we dwie siadły na kanapie.
- Gdzie jest Alice? - spytała zapłakana Emily.
- Pisze ze swoim Bradford boyem a co innego! - powiedziała Katie wymachując rękami - Alice chodź tutaj!
- A po co? - spytała rudowłosa dziewczyna z drugiego pokoju.
- Chodź tutaj albo zabiorę ci ten telefon i wyrzucę przez okno! - rozkazała Katie co naprawdę zadziałało bo Alice za chwilę znalazła się w salonie ale z telefonem.
- Byłabyś taka miła i odkleiła te oczy od telefonu? - spytała zirytowana Katie.
- Co w tym złego że pisze z ... - protestowała Alice ale gdy tylko zobaczyła zapłakaną dziewczynę, odłożyła telefon i zaczęła się bardzo martwić - Emily, coś ci się stało?
- Może by nam powiedziała gdybyś ty nie gapiła się w ten telefon od paru godzin! - blondynka wykrzyczała do rudowłosej.
- A może by nam powiedziała gdybyś ty nie chodziła po całym domu i narzekała na to że nikt nie chcę z tobą gadać! - odkrzyczała Alice.
- Louis ma dziewczynę! - krzyknęła Emily tym samym kończąc kłótnie dwóch przyjaciółek.
- Co? - spytała ze zdziwieniem Katie.
- Już jesteście razem?! Wow, nie wiedziałam że tak szybko pójdzie! Gratuluję! - powiedziała z podekscytowaniem Alice która nie miała pojęcia o co chodzi.
- Ty Alice jesteś chyba naprawdę głupia. Louis jest z Eleanor, nie z Emily. - trochę się zamyśliła - Prawda? - spytała spoglądając na brunetkę.
- Tak... - i zaczeła płakać jeszcze bardziej.
- Przepraszam. - powiedziała po chwili Alice - Chyba już na dzisiaj za dużo pisałam tych sms-ów.
- Jesteśmy takie głupie. - powiedziała bardziej już opanowana Emily - Jak mogłyśmy zapomnieć o tym że Louis i Zayn mają dziewczyny?
- To prawda. - odparła Katie - Jesteśmy głupie. Jak nikt inny na tym świecie.
- Tak. - Alice przyznała jej racje - No i od teraz nasza bajka o chłopakach nie z tej ziemi się skończyła.
- A może to wszystko da się jednak wyjaśnić. - spytała Emily która sama w to nie wierzyła.
- Ja już jestem tym wszystkim zmęczona. - odparła Katie i poszła do swojego pokoju.
- Ja tak samo. - powiedziała Alice i zrobiła to samo co jej przyjaciółka.
I tak Emily została sama ze swoimi myślami. Ze wspomnieniami o Louisie co sprawiało że jej serce bolało jeszcze bardziej.
Przez resztę dnia Emily, Katie i Alice katowały się romantycznymi komediami i rozmyślały co by było gdyby.
Następnego dnia, zadzwonił dzwonek który obudził wszystkie trzy dziewczyny. Emily poszła je otworzyć.
- L - l - louis? - wydukała Emily która nie mogła uwierzyć że przed nią stoi. - Co ty tu robisz? Wiesz że nie powinieneś tutaj przychodzić? Z resztą już wszystko jest jasne.
- Chłopaki tez przyszli... - zamilkną na chwilę - Chcieliśmy wam to wszystko wyjaśnić.
- Louis, my naprawdę nie... - zaczęła Emily.
- Dajcie nam pięć minut. - przerwał jej Zayn - Potem możemy wyjść i już nigdy nie wrócić.
- No dobrze. - poddała się - Wejdźcie.
- Więc czekamy. - powiedziały trzy dziewczyny z założonymi rękami.
- No to może zaczniemy od tego że nasze dziewczyny, to znaczy nie to... - zaczął Louis nie wiedzieć jak wyjaśnić ich sytuację.
- To nie są nasze dziewczyny. - dokończył Zayn.
- Oh, rozumiemy. Czyli wasze dziewczyny to nie wasze dziewczyny? - spytały trzy.
- Praktycznie tak. - powiedział Lou - No bo same pomyślcie. Jak to możliwe że ja, jeszcze zwykły chłopak w X Factorze od tak jest z modelką? Gdzie niby miałbym ją spotkać? To wszystko było na niby, żeby ją promować. Myślałem że ty Emily to wiedziałaś.
- Niby skąd miałam wiedzieć? - spytała brunetka.
- Nie wiem, po prostu myślałem że wiedziałaś. - zrobił słodkie oczy - Wybaczysz mi?
- A przysięgasz że mówisz prawdę? -spytała Emily.
- Przysięgam na największą marchewkę na świecie! - krzykną po czym oboje wybuchli śmiechem i skierowali się do drugiego pokoju.
- No a ty Zayn? - odezwała się Alice.
- To taka sama historia. Owszem lubię Perrie ale między nami nigdy nie będzie nic więcej. Myślisz że miałbym takie szczęście, znaleźć swoją miłość która jakimś sposobem była również w X Factorze? Przecież to takie nie realne...
- Dla kogo nie realne dla tego nie realne. - powiedziała nadal oburzona Alice.
- Nie bądź taka... - przekonywał ja Zayn - Rozumiem, czyli nasze jutrzejsze spotkanie jest nieaktualne? - spytał podchwytliwie.
- Nie no dobrze już nie jesemt zła! - powiedziała Alice która rzuciła się chłopakowi w ramiona.
- No Niall... - odezwała się Katie - A ty dlaczego przyszedłeś? Przecież ty nie musisz się z niczego tłumaczyć... chyba że o czymś nie wiem?
- Nie, nie. Po prostu zrobiłem to z grzeczności. - i zrobił poważną minę.
- Tak, tak. A może przyszedłeś dlatego bo chciałeś mnie zobaczyć?
Niall nie miał czasu by odpowiedzieć bo Lou wyszedł z kuchni mówiąc że dostał wiadomość od Liam'a że muszą się już zbierać na sesje zdjęciową.
- No to życzymy udanej sesji zdjęciowej. -powiedziały dziewczyny żegnając się z chłopakami.
- Dzięki a jeżeli wy nam tego życzycie to na pewno się tak stanie. - powiedział Niall.
- No ja myślę bo jeżeli po sesji, na zdjęciach będziecie wyglądać jak zdechłe ryby to nie chciałabym być w waszej skórze! - zażartowała Katie.
Chłopaki wyszli z budynku a trzy przyjaciółki usiadły razem na kanapie. Emily westchnęła.
- No dziewczyny, raczej nasza bajka o chłopakach nie z tej ziemi, nadal trwa...
________________________________________________
Hej! Wróciłam z wakacji w sobotę i muszę powiedzieć że były to jedne z najlepszych wakacji. A może nawet najlepsze;) Żaden dzień wakacji nie był stracony, wszystkie były wspaniałe. A teraz wracając do rozdziału. Coś ja chyba mam z tymi rozdziałami że ciągle są takie krótkie. Przepraszam za to ale następny spróbuję zrobić chociaż trochę dłuższy;) I do tego dodałam go tak późno a to wszystko dlatego że jestem strasznie leniwa. W tym rozdziale wyjaśniła się sprawa 'dziewczyn' Louis'a i Zayn'a. Jestem ciekawa co o tym myślicie więc zostawcie na ten temat komentarz:) Chciałabym was jeszcze prosić o waszą opinię na temat wad tego bloga. Pod każdymi rozdziałami są bardzo miłe i pozytywne komentarze, które sprawiają że się uśmiecham ale chciałabym też wiedzieć co bym mogła zmienić żeby zrobić z tego bloga jeszcze lepszego bloga. Wiem że nie jest on idealny więc dlatego potrzebuję waszej pomocy;) Dzięki za komentarze i wejścia pod poprzednimi rozdziałami:D
Pa;D
Emily biegła w stronę akademiku. Chciała się wyżalić jej dwóm przyjaciółkom. A do tego je ostrzec, przeważnie Alice. Kiedy była już w budynku, szybko stanęła przed drzwiami i zapukała bo nie wzięła kluczy. Drzwi otworzyła jej zaniepokojona Katie.
- O boże, Emily co się stało? - spytała blondynka która wpuściła dziewczynę do środka i we dwie siadły na kanapie.
- Gdzie jest Alice? - spytała zapłakana Emily.
- Pisze ze swoim Bradford boyem a co innego! - powiedziała Katie wymachując rękami - Alice chodź tutaj!
- A po co? - spytała rudowłosa dziewczyna z drugiego pokoju.
- Chodź tutaj albo zabiorę ci ten telefon i wyrzucę przez okno! - rozkazała Katie co naprawdę zadziałało bo Alice za chwilę znalazła się w salonie ale z telefonem.
- Byłabyś taka miła i odkleiła te oczy od telefonu? - spytała zirytowana Katie.
- Co w tym złego że pisze z ... - protestowała Alice ale gdy tylko zobaczyła zapłakaną dziewczynę, odłożyła telefon i zaczęła się bardzo martwić - Emily, coś ci się stało?
- Może by nam powiedziała gdybyś ty nie gapiła się w ten telefon od paru godzin! - blondynka wykrzyczała do rudowłosej.
- A może by nam powiedziała gdybyś ty nie chodziła po całym domu i narzekała na to że nikt nie chcę z tobą gadać! - odkrzyczała Alice.
- Louis ma dziewczynę! - krzyknęła Emily tym samym kończąc kłótnie dwóch przyjaciółek.
- Co? - spytała ze zdziwieniem Katie.
- Już jesteście razem?! Wow, nie wiedziałam że tak szybko pójdzie! Gratuluję! - powiedziała z podekscytowaniem Alice która nie miała pojęcia o co chodzi.
- Ty Alice jesteś chyba naprawdę głupia. Louis jest z Eleanor, nie z Emily. - trochę się zamyśliła - Prawda? - spytała spoglądając na brunetkę.
- Tak... - i zaczeła płakać jeszcze bardziej.
- Przepraszam. - powiedziała po chwili Alice - Chyba już na dzisiaj za dużo pisałam tych sms-ów.
- Jesteśmy takie głupie. - powiedziała bardziej już opanowana Emily - Jak mogłyśmy zapomnieć o tym że Louis i Zayn mają dziewczyny?
- To prawda. - odparła Katie - Jesteśmy głupie. Jak nikt inny na tym świecie.
- Tak. - Alice przyznała jej racje - No i od teraz nasza bajka o chłopakach nie z tej ziemi się skończyła.
- A może to wszystko da się jednak wyjaśnić. - spytała Emily która sama w to nie wierzyła.
- Ja już jestem tym wszystkim zmęczona. - odparła Katie i poszła do swojego pokoju.
- Ja tak samo. - powiedziała Alice i zrobiła to samo co jej przyjaciółka.
I tak Emily została sama ze swoimi myślami. Ze wspomnieniami o Louisie co sprawiało że jej serce bolało jeszcze bardziej.
Przez resztę dnia Emily, Katie i Alice katowały się romantycznymi komediami i rozmyślały co by było gdyby.
Następnego dnia, zadzwonił dzwonek który obudził wszystkie trzy dziewczyny. Emily poszła je otworzyć.
- L - l - louis? - wydukała Emily która nie mogła uwierzyć że przed nią stoi. - Co ty tu robisz? Wiesz że nie powinieneś tutaj przychodzić? Z resztą już wszystko jest jasne.
- Chłopaki tez przyszli... - zamilkną na chwilę - Chcieliśmy wam to wszystko wyjaśnić.
- Louis, my naprawdę nie... - zaczęła Emily.
- Dajcie nam pięć minut. - przerwał jej Zayn - Potem możemy wyjść i już nigdy nie wrócić.
- No dobrze. - poddała się - Wejdźcie.
- Więc czekamy. - powiedziały trzy dziewczyny z założonymi rękami.
- No to może zaczniemy od tego że nasze dziewczyny, to znaczy nie to... - zaczął Louis nie wiedzieć jak wyjaśnić ich sytuację.
- To nie są nasze dziewczyny. - dokończył Zayn.
- Oh, rozumiemy. Czyli wasze dziewczyny to nie wasze dziewczyny? - spytały trzy.
- Praktycznie tak. - powiedział Lou - No bo same pomyślcie. Jak to możliwe że ja, jeszcze zwykły chłopak w X Factorze od tak jest z modelką? Gdzie niby miałbym ją spotkać? To wszystko było na niby, żeby ją promować. Myślałem że ty Emily to wiedziałaś.
- Niby skąd miałam wiedzieć? - spytała brunetka.
- Nie wiem, po prostu myślałem że wiedziałaś. - zrobił słodkie oczy - Wybaczysz mi?
- A przysięgasz że mówisz prawdę? -spytała Emily.
- Przysięgam na największą marchewkę na świecie! - krzykną po czym oboje wybuchli śmiechem i skierowali się do drugiego pokoju.
- No a ty Zayn? - odezwała się Alice.
- To taka sama historia. Owszem lubię Perrie ale między nami nigdy nie będzie nic więcej. Myślisz że miałbym takie szczęście, znaleźć swoją miłość która jakimś sposobem była również w X Factorze? Przecież to takie nie realne...
- Dla kogo nie realne dla tego nie realne. - powiedziała nadal oburzona Alice.
- Nie bądź taka... - przekonywał ja Zayn - Rozumiem, czyli nasze jutrzejsze spotkanie jest nieaktualne? - spytał podchwytliwie.
- Nie no dobrze już nie jesemt zła! - powiedziała Alice która rzuciła się chłopakowi w ramiona.
- No Niall... - odezwała się Katie - A ty dlaczego przyszedłeś? Przecież ty nie musisz się z niczego tłumaczyć... chyba że o czymś nie wiem?
- Nie, nie. Po prostu zrobiłem to z grzeczności. - i zrobił poważną minę.
- Tak, tak. A może przyszedłeś dlatego bo chciałeś mnie zobaczyć?
Niall nie miał czasu by odpowiedzieć bo Lou wyszedł z kuchni mówiąc że dostał wiadomość od Liam'a że muszą się już zbierać na sesje zdjęciową.
- No to życzymy udanej sesji zdjęciowej. -powiedziały dziewczyny żegnając się z chłopakami.
- Dzięki a jeżeli wy nam tego życzycie to na pewno się tak stanie. - powiedział Niall.
- No ja myślę bo jeżeli po sesji, na zdjęciach będziecie wyglądać jak zdechłe ryby to nie chciałabym być w waszej skórze! - zażartowała Katie.
Chłopaki wyszli z budynku a trzy przyjaciółki usiadły razem na kanapie. Emily westchnęła.
- No dziewczyny, raczej nasza bajka o chłopakach nie z tej ziemi, nadal trwa...
________________________________________________
Hej! Wróciłam z wakacji w sobotę i muszę powiedzieć że były to jedne z najlepszych wakacji. A może nawet najlepsze;) Żaden dzień wakacji nie był stracony, wszystkie były wspaniałe. A teraz wracając do rozdziału. Coś ja chyba mam z tymi rozdziałami że ciągle są takie krótkie. Przepraszam za to ale następny spróbuję zrobić chociaż trochę dłuższy;) I do tego dodałam go tak późno a to wszystko dlatego że jestem strasznie leniwa. W tym rozdziale wyjaśniła się sprawa 'dziewczyn' Louis'a i Zayn'a. Jestem ciekawa co o tym myślicie więc zostawcie na ten temat komentarz:) Chciałabym was jeszcze prosić o waszą opinię na temat wad tego bloga. Pod każdymi rozdziałami są bardzo miłe i pozytywne komentarze, które sprawiają że się uśmiecham ale chciałabym też wiedzieć co bym mogła zmienić żeby zrobić z tego bloga jeszcze lepszego bloga. Wiem że nie jest on idealny więc dlatego potrzebuję waszej pomocy;) Dzięki za komentarze i wejścia pod poprzednimi rozdziałami:D
Pa;D
sobota, 28 lipca 2012
Rozdział 5 - Girlfriends
Rozdział 5
Z samego rana Alice, wstała wypoczęta i uśmiechnięta. Karteczka od Zayna wiele dla niej znaczyła. Wczoraj myślała że to koniec i już nigdy się nie spotkają. Jednak Alice znaczyła coś dla Zayna.
Dziewczyna usiadła na kanapie i zaczęła pisać do czarno-włosego chłopaka. Nie chciała być nachalna więc napisała:
-Cześć Zayn:) Jeżeli nie masz teraz czasu to przepraszam. Alice.
Alice nie czekała długo na odpowiedź.
-Hej Alice:D Niedługo muszę gdzieś pojechać więc za długo nie popiszemy. A co tam u ciebie?
Rudowłosa dziewczyna skakała ze szczęścia. Nie mogła uwierzyć że Zayn jej odpisał.
-Bardzo dobrze, dziękuje:) Wczoraj zrobiłeś mi miłą niespodziankę:D Jak w ogóle ty mi tą karteczkę schowałeś?
- A to już moja słodka tajemnica:D Haha..
- Ohh... i tak kiedyś się dowiem! Zobaczysz;D
- Nie wątpię! A tak w ogóle to masz coś do robienia jutro około 18?
- Nie, raczej nie. A o co chodzi?
- Bo jeżeli byś chciała, to zabrał bym cię do takiej jednej restauracji.
- Jasne że bym chciała!
- To świetnie;) Jutro około 18, przyjdę po ciebie. Kurde muszę już iść. Do zobaczenia:)
- Pa:)
Alice odłożyła telefon na bok i krzyknęła na cały budynek.
- Kurde, Alice zwariowałaś! - krzyknęła Emily wychodząc z sypialni.
- Chcesz nas ogłuszyć? - spytała Katie która także wyszła z sypialni.
- Możliwe że zwariowałam ale na pewno nie chce was ogłuszyć. - powiedziała podekscytowana Alice.
- Wiec co? Ducha zobaczyłaś? - spytała Emily.
- Umówiłam się z Zaynem na randkę! - krzyknęła uśmiechnięta Alice.
- Przecież nawet nie masz jego numeru telefonu. - powiedziała Katie
- Właśnie. - Emily przyznała rację Katie.
- Właśnie że mam ale teraz nie będę wam już tego opowiadać. Najważniejsze jest to że ta randka odbędzie się już jutro!
- Dobra Alice to naprawdę świetna wiadomość ale ty na serio możesz nas zaraz ogłuszyć jak będziesz tak krzyczeć. - powiedziała Emily a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Emily poszła je otworzyć i nagle zamarła.
- L-l-l- Louis? - nie mogła uwierzyć że właśnie przed nią stoi.
- Nie, hipopotam! A kto inny! - zażartował Louis
- Co ty tu robisz? To znaczy ja się bardzo cieszę i w ogóle ale...
- Fajna piżama. - powiedział spoglądając na nią.
- Ummm... - Emily się zawstydziła.
- Nie martw się i tak wyglądasz w niej słodko. - powiedział uśmiechając się.
- Dzięki. - powiedziała niepewnie dziewczyna.
- Nie no naprawdę mi to pasuje. Jak dla mnie możesz w tym pójść do kina tylko nie wiem co powiedzą na to inni ludzie.
- Co? Jakie kino? - spytała zdezorientowana Emily.
- No przecież umówiliśmy się na kino.. wczoraj. Nie pamiętasz?
- Ale ja myślałam że ty żar... A tak! Kino! Oczywiście że pamiętam. Już się zbieram. Wchodź do środka. Dziewczyny, zróbcie Louisowi kawę, herbatę czy co tam chcę. - brunetka szyba pobiegła do swojego pokoju i znowu się wróciła.
- Alice! Ty idziesz ze mną. Katie ty zostań z Louisem. - powiedziała Emily i pociągnęła rudowłosą dziewczynę za sobą.
- A teraz mów mi w co ja mam się ubrać. - powiedziała do Alice kiedy byli już w pokoju.
- Więc tak. Idziecie do kina więc na pewno nie ubiorę cię w mini kieckę. Myślę że te białe spodnie, ta pudrowa bluzka z kołnierzykiem i te czarne botki będą w sam raz. - Alice podała dziewczynie ubrania a to poszła się przebrać. W końcu wyszła z łazienki a wszystkie oczy skierowały się na nią.
- Wyglądasz... na prawdę pięknie. - powiedział Louis.
- Dziękuje. - powiedziała Emily która później uśmiechnęła się do Alice.
- No to chodźmy. - powiedział Louis otwierając drzwi a Emily pożegnała się z dziewczynami i wyszła.
Droga do kina zajęła im około piętnastu minut bo pojechali samochodem Louisa. Weszli do budynku i zastanawiali się nad wyborem filmu.
- A ty na co byś poszła? - spytał Louis.
- Nie wiem... ty coś wybierz.
- O może pójdziemy na ten horror! Słyszałem że jest mega straszny.
- Taa... - powiedziała dziewczyna która nie była pewna wyboru filmu. Nie chciała iść na horror. Nienawidziła ich. Ale bała się że jeżeli odmówi, Louis nie umówi się z nią jeszcze raz.
Chłopak kupił bilety i dwoje skierowali się do sali w której miał zacząć się film. Usiedli na ostatnie miejsca skąd mogli najlepiej widzieć film. Oczywiście przed filmem trwały niekończące się reklamy. A przez ten czas Emily wmawiała sobie że horrory nie są wcale takie straszne ale gdy zaczął się film, ciarki przeszły jej przez ciało. Na każdej scenie dziewczyna zmrużała oczy albo niby schylała się po coś tylko po to żeby nie patrzeć się na ekran. Nagle w filmie wyskoczyło jakieś straszne dziecko a Emily nie wytrzymała i odruchowo przytuliła się do Louisa.
- Emily, wszystko w porządku. - spytał.
- Tak, jasne. - odpowiedziała Emily odsuwając się od Louisa.
Następne dwadzieścia minut były do wytrzymania ale nagle Emily schowała twarz w dłonie bo nie mogła patrzeć na dalsze wydarzenia.
- Emily, mogłaś powiedzieć że boisz się horrorów. Mogli byśmy wybrać jakiś inny film. - powiedział Louis.
- Nie, nie ja się nie boje po prostu... - Emily nie mogła się wysłowić.
- Rozumiem. Nie boisz się ale się boisz. - powiedział chłopak z rozbawieniem.
Emily także zaczęła śmiać się po cichu z czego wyszedł całkiem głośny śmiech bo Louis także zaczął się śmiać. Nagle spojrzeli sobie w oczy. Wpatrywali się tak w siebie dobre pięć minut po czym ich twarze się przybliżyły. Kiedy miało dojść do pocałunku, Emily zdała sobie sprawę z tego co robi. Przecież on miał dziewczynę. Eleanor. Naprawdę była tak głupia i wcześniej o ty nie pomyślała? A Zayn? On przecież ma Perrie. I Alice też o tym nie pomyślała. Czy te chłopaki tak zawróciły i w głowach że nie pomyślały o ich dziewczynach? Tak nie mogło być.
- My nie możemy. - powiedziała stanowczo Emily kiedy miało już dojść do pocałunku.
- Ale dlaczego? - spytał zdezorientowany chłopak.
- Przecież ty masz dziewczynę, Louis. Tak samo Zayn. Po prostu nie możemy. - powiedziała ze łzami w oczach po czym wybiegła z kina. Louis próbował ją dogonić ale ta zniknęła gdzieś za budynkami. Teraz siebie nienawidziła. Zakochała się w chłopaku który ma dziewczynę. Alice zresztą tak samo. Teraz jej policzki były całe mokre. Teraz w jej głowie kręciło się tylko jedno pytanie; dlaczego?
_______________________________________
Hej! Ten rozdział chyba jest trochę krótki więc przepraszam was za to. Tutaj już macie pierwszą randkę napisaną ale czy dojdzie do kolejnych przez to co stało się na tej? Dowiecie się jeżeli przeczytacie następny rozdział :) A co do następnego rozdziału. Napiszę to samo co napisałam dzisiaj na moim drugim blogu. Nie będzie następnego rozdziału za tydzień bo wyjeżdżam na wakacje. Dokładniej do Polski a jeżeli myślicie że jestem nie normalna bo wyjeżdżam do swojego własnego kraju to mówię od razu że mieszkam za granicą. Będę tam trzy tygodnie a wracam 25 sierpnia. Kiedy wrócę to następny rozdział będzie już gotowy więc dodam go jak najszybciej ;) Bardzo cieszę się z wyjazdu ale strasznie będę tęsknic za pisaniem tego bloga;)
Dziękuje wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem tak samo jak i za wejścia :D
Pa! ;*
Z samego rana Alice, wstała wypoczęta i uśmiechnięta. Karteczka od Zayna wiele dla niej znaczyła. Wczoraj myślała że to koniec i już nigdy się nie spotkają. Jednak Alice znaczyła coś dla Zayna.
Dziewczyna usiadła na kanapie i zaczęła pisać do czarno-włosego chłopaka. Nie chciała być nachalna więc napisała:
-Cześć Zayn:) Jeżeli nie masz teraz czasu to przepraszam. Alice.
Alice nie czekała długo na odpowiedź.
-Hej Alice:D Niedługo muszę gdzieś pojechać więc za długo nie popiszemy. A co tam u ciebie?
Rudowłosa dziewczyna skakała ze szczęścia. Nie mogła uwierzyć że Zayn jej odpisał.
-Bardzo dobrze, dziękuje:) Wczoraj zrobiłeś mi miłą niespodziankę:D Jak w ogóle ty mi tą karteczkę schowałeś?
- A to już moja słodka tajemnica:D Haha..
- Ohh... i tak kiedyś się dowiem! Zobaczysz;D
- Nie wątpię! A tak w ogóle to masz coś do robienia jutro około 18?
- Nie, raczej nie. A o co chodzi?
- Bo jeżeli byś chciała, to zabrał bym cię do takiej jednej restauracji.
- Jasne że bym chciała!
- To świetnie;) Jutro około 18, przyjdę po ciebie. Kurde muszę już iść. Do zobaczenia:)
- Pa:)
Alice odłożyła telefon na bok i krzyknęła na cały budynek.
- Kurde, Alice zwariowałaś! - krzyknęła Emily wychodząc z sypialni.
- Chcesz nas ogłuszyć? - spytała Katie która także wyszła z sypialni.
- Możliwe że zwariowałam ale na pewno nie chce was ogłuszyć. - powiedziała podekscytowana Alice.
- Wiec co? Ducha zobaczyłaś? - spytała Emily.
- Umówiłam się z Zaynem na randkę! - krzyknęła uśmiechnięta Alice.
- Przecież nawet nie masz jego numeru telefonu. - powiedziała Katie
- Właśnie. - Emily przyznała rację Katie.
- Właśnie że mam ale teraz nie będę wam już tego opowiadać. Najważniejsze jest to że ta randka odbędzie się już jutro!
- Dobra Alice to naprawdę świetna wiadomość ale ty na serio możesz nas zaraz ogłuszyć jak będziesz tak krzyczeć. - powiedziała Emily a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Emily poszła je otworzyć i nagle zamarła.
- L-l-l- Louis? - nie mogła uwierzyć że właśnie przed nią stoi.
- Nie, hipopotam! A kto inny! - zażartował Louis
- Co ty tu robisz? To znaczy ja się bardzo cieszę i w ogóle ale...
- Fajna piżama. - powiedział spoglądając na nią.
- Ummm... - Emily się zawstydziła.
- Nie martw się i tak wyglądasz w niej słodko. - powiedział uśmiechając się.
- Dzięki. - powiedziała niepewnie dziewczyna.
- Nie no naprawdę mi to pasuje. Jak dla mnie możesz w tym pójść do kina tylko nie wiem co powiedzą na to inni ludzie.
- Co? Jakie kino? - spytała zdezorientowana Emily.
- No przecież umówiliśmy się na kino.. wczoraj. Nie pamiętasz?
- Ale ja myślałam że ty żar... A tak! Kino! Oczywiście że pamiętam. Już się zbieram. Wchodź do środka. Dziewczyny, zróbcie Louisowi kawę, herbatę czy co tam chcę. - brunetka szyba pobiegła do swojego pokoju i znowu się wróciła.
- Alice! Ty idziesz ze mną. Katie ty zostań z Louisem. - powiedziała Emily i pociągnęła rudowłosą dziewczynę za sobą.
- A teraz mów mi w co ja mam się ubrać. - powiedziała do Alice kiedy byli już w pokoju.
- Więc tak. Idziecie do kina więc na pewno nie ubiorę cię w mini kieckę. Myślę że te białe spodnie, ta pudrowa bluzka z kołnierzykiem i te czarne botki będą w sam raz. - Alice podała dziewczynie ubrania a to poszła się przebrać. W końcu wyszła z łazienki a wszystkie oczy skierowały się na nią.
- Wyglądasz... na prawdę pięknie. - powiedział Louis.
- Dziękuje. - powiedziała Emily która później uśmiechnęła się do Alice.
- No to chodźmy. - powiedział Louis otwierając drzwi a Emily pożegnała się z dziewczynami i wyszła.
Droga do kina zajęła im około piętnastu minut bo pojechali samochodem Louisa. Weszli do budynku i zastanawiali się nad wyborem filmu.
- A ty na co byś poszła? - spytał Louis.
- Nie wiem... ty coś wybierz.
- O może pójdziemy na ten horror! Słyszałem że jest mega straszny.
- Taa... - powiedziała dziewczyna która nie była pewna wyboru filmu. Nie chciała iść na horror. Nienawidziła ich. Ale bała się że jeżeli odmówi, Louis nie umówi się z nią jeszcze raz.
Chłopak kupił bilety i dwoje skierowali się do sali w której miał zacząć się film. Usiedli na ostatnie miejsca skąd mogli najlepiej widzieć film. Oczywiście przed filmem trwały niekończące się reklamy. A przez ten czas Emily wmawiała sobie że horrory nie są wcale takie straszne ale gdy zaczął się film, ciarki przeszły jej przez ciało. Na każdej scenie dziewczyna zmrużała oczy albo niby schylała się po coś tylko po to żeby nie patrzeć się na ekran. Nagle w filmie wyskoczyło jakieś straszne dziecko a Emily nie wytrzymała i odruchowo przytuliła się do Louisa.
- Emily, wszystko w porządku. - spytał.
- Tak, jasne. - odpowiedziała Emily odsuwając się od Louisa.
Następne dwadzieścia minut były do wytrzymania ale nagle Emily schowała twarz w dłonie bo nie mogła patrzeć na dalsze wydarzenia.
- Emily, mogłaś powiedzieć że boisz się horrorów. Mogli byśmy wybrać jakiś inny film. - powiedział Louis.
- Nie, nie ja się nie boje po prostu... - Emily nie mogła się wysłowić.
- Rozumiem. Nie boisz się ale się boisz. - powiedział chłopak z rozbawieniem.
Emily także zaczęła śmiać się po cichu z czego wyszedł całkiem głośny śmiech bo Louis także zaczął się śmiać. Nagle spojrzeli sobie w oczy. Wpatrywali się tak w siebie dobre pięć minut po czym ich twarze się przybliżyły. Kiedy miało dojść do pocałunku, Emily zdała sobie sprawę z tego co robi. Przecież on miał dziewczynę. Eleanor. Naprawdę była tak głupia i wcześniej o ty nie pomyślała? A Zayn? On przecież ma Perrie. I Alice też o tym nie pomyślała. Czy te chłopaki tak zawróciły i w głowach że nie pomyślały o ich dziewczynach? Tak nie mogło być.
- My nie możemy. - powiedziała stanowczo Emily kiedy miało już dojść do pocałunku.
- Ale dlaczego? - spytał zdezorientowany chłopak.
- Przecież ty masz dziewczynę, Louis. Tak samo Zayn. Po prostu nie możemy. - powiedziała ze łzami w oczach po czym wybiegła z kina. Louis próbował ją dogonić ale ta zniknęła gdzieś za budynkami. Teraz siebie nienawidziła. Zakochała się w chłopaku który ma dziewczynę. Alice zresztą tak samo. Teraz jej policzki były całe mokre. Teraz w jej głowie kręciło się tylko jedno pytanie; dlaczego?
_______________________________________
Hej! Ten rozdział chyba jest trochę krótki więc przepraszam was za to. Tutaj już macie pierwszą randkę napisaną ale czy dojdzie do kolejnych przez to co stało się na tej? Dowiecie się jeżeli przeczytacie następny rozdział :) A co do następnego rozdziału. Napiszę to samo co napisałam dzisiaj na moim drugim blogu. Nie będzie następnego rozdziału za tydzień bo wyjeżdżam na wakacje. Dokładniej do Polski a jeżeli myślicie że jestem nie normalna bo wyjeżdżam do swojego własnego kraju to mówię od razu że mieszkam za granicą. Będę tam trzy tygodnie a wracam 25 sierpnia. Kiedy wrócę to następny rozdział będzie już gotowy więc dodam go jak najszybciej ;) Bardzo cieszę się z wyjazdu ale strasznie będę tęsknic za pisaniem tego bloga;)
Dziękuje wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem tak samo jak i za wejścia :D
Pa! ;*
sobota, 21 lipca 2012
Rozdział 4 - Happy End? (cz.2)
Rozdział 4
Alice szła przed siebie i rozmyślała nad zdarzeniami które przydarzyły się dzisiejszego dnia. Taki dzień się jej nawet nie marzył. Nie ważne że nie poznała wszystkich. Dwóch jej wystarczało. Uśmiechała się do siebie że razem ze swoimi przyjaciółkami dokonały swojego celu. Nagle wróciła do rzeczywistości i zdała sobie sprawę że nie wie gdzie jest.
- Normalnie świetnie. - powiedziała do siebie Alice - Teraz to na pewno znajdę te recepcje i wezmę apteczkę.
Szukając drogi powrotnej, do uszu Alice wpadły słowa piosenki 1D. Bez zastanowienia poznała jej nazwę. To była piosenka 'What makes you beautiful'. Alice uwielbiała tą piosenkę. Zauważyła że dochodzi ona z jednego z pokoi hotelowych. Podeszła bliżej i zobaczyła że jego drzwi są uchylone. Przybliżyła głowę do drzwi a jej serce naglę zaczęło szybciej bić. Zobaczyła chłopaka. Miał około 18-19 lat. A co najbardziej wpadło jej w oko to to że chłopak był bez koszulki. Nie widząc jego twarzy, przyglądała się mu, już nie zwracając uwagi na słowa piosenki. Nagle chłopak obrócił się a Alice jak z torpedy, niemal wystrzeliła do najbliższego korytarza.
- Uff... prawie bym wpadła. - powiedziała dziewczyna. Oparła się o ścianie przy której stały rzeczy do sprzątania żeby odpocząć, jednak wtedy usłyszała kroki jakieś osoby. Wiedziała że to on. Wiedziała że to ten sam chłopak któremu się tak przyglądała.
- Przepraszam, czy to ty... no wiesz stałaś przed moim pokojem? - spytał chłopak a Alice nie chciała się obrócić bo miała w głowie pomysł który miał uratować tą sytuacje więc postanowiła że lepiej nie będzie pokazywać swojej twarzy.
- Nie, to na pewno jakaś pomyłka. - odpowiedziała, biorąc ścierkę i na niby wycierając nią złote ramki obrazów.
- To ty jesteś sprzątaczką, tak? - z jego ust zabrzmiało to tak strasznie że przez chwile Alice nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Tak.. - odparła cicho.
- Aha, ok to do zobaczenia. - powiedział odchodząc.
- Czekaj. - powiedziała odwracając głowę w jego stronę.
- Tak? - spytał a ich oczy w końcu się spotkały. Ona mogła sobaczyć jego a on jej. Trwało to dobre pięć minut zanim chłopak się odezwał.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć? - zapytał się po czym uśmiechną się.
- Apteczka.. - tylko to mogła z siebie wydusić.
- Coś ci jest? - spytał zakłopotany
- Nie mi nie to znaczy mojej przyjaciółce bo ona zemdlała to znaczy przewróciła się przez takiego chłopaka, z resztą ty go znasz to był Niall i właśnie jej się nic nie stało bo wstała i było wszystko ok dopóki nie zobaczyła Nialla i wtedy to tak jakoś tak stało że i się dwóm coś stało i miałam pójść po apteczkę ale się zgubiłam i teraz myślę że ja też chyba tej apteczki potrzebuje. - Alice powiedziała to jednym zdaniem i sama nawet nie wiedziała co plecie bo na razie nie mogła uwierzyć kto przed nią stoi.
- Jedyne co z tego zrozumiałem to...... praktycznie nic. - powiedział chłopak jednak potem dodał - Jak mogłaś się zgubić jeżeli tutaj pracujesz?
- Ummm... jestem tu nowa. - powiedziała nie pewnie.
- Ok a to kto w końcu potrzebuje tej apteczki? - spytał zaciekawiony.
- Hmmmm... - rozmyślała Alice.
- Dobra, nieważne. Chodź, zaprowadzę cię do recepcji. - powiedział chłopak z rozbawieniem
(Katie i Niall).
- .Rzeczywiście te toalety tak cuchną że nie da się w nich przebywać. Dziwne że nie zauważyłem tego wcześniej. - powiedział blondyn śmiejąc się jak szalony.
- Nie no skąd ja tylko żartowałam.. - powiedziała zawstydzona Katie.
- Spoko, ja tylko żartuję. A skąd ty się wzięłaś w męskiej toalecie? - zapytał rozbawiony.
- Umm.. to ja chyba powinnam ciebie zapytać skąd ty się wziąłeś w damskiej toalecie. - zażartowała rozluźniona blondynka.
Blondyn śmiał się tak długo że Katie pytała się go czy nie potrzebuję pomocy na co on śmiał się jeszcze bardziej. W końcu Katie zaczęła śmiać się razem z nim.
- Hahahaha..... jestem głodny. - powiedział Niall.
- Hahahaha..... wiesz co ja o dziwo też. - przyznała blondynka która uspokajała się żeby znowu się nie zaśmiać.
- O! Tam jest Zayn, kolega z... - powiedział Niall pokazując na brązowo okiego chłopaka kiedy Katie mu przerwała.
- Tak wiem z zespołu! A koło niego jest moja przyjaciółka Alice. - powiedziała zdziwiona i niezmiernie szczęśliwa Katie.
- To chodź do nich, chyba nas nie zauważyli. - powiedział Niall który właśnie kierował się w stronę recepcji a za nim szła Katie.
- No hej Zayn! Co tam naszą panią recepcjonistkę zaczepiasz? Sprayów do włosów to ty już masz na zapas! - blondyn podszedł do Zayna i Alice.
- Hej, ja o żadne spraye nie pytam. Alice właśnie szukała...
- Nie nic już nic. Chyba wszyscy są zdrowi. - przerwała mu rudowłosa bo nie chciała wyjść na głupią.
- Aha, ok. A to jest Niall, poznajcie się. - powiedział Zayn.
- Cześć. - przywitał Alice blondyn.
- Hej. - odpowiedziała uśmiechając się ciepło. Teraz była przygotowana że zaraz każdy członek One Direction wyskoczy z jakiegoś korytarza.
- No a to jest Zayn. - powiedział Niall do Katie.
- Hej Zayn. - przywitała się po czym czarnowłosy także.
Zayn i Niall zaczęli jakąś rozmowę która nie interesowała Alice i Katie więc poszły oddalić się trochę od chłopaków.
- Katie, ten dzień jest totalnie zakręcony! - powiedziała Alice.
- No nie? Kto by przypuszczał że ich poznamy! Ten dzień jest najlepszym w moim życiu, zgodzisz się ze mną? - spytała Katie.
- Co za głupie pytanie! A tak w ogóle to wiesz gdzie jest Emily?
- Też jej długo nie widziałam bo cały czas spędziłam z Niallem! Wiesz jaki on jest zabawny! - powiedziała rozmarzona blondynka.
- A Zayn? Jest po prostu czarujący! - powiedziała Alice.
- A właśnie, gdzie ty znalazłaś tego Zayna, co? Gadać mi tu jak na spowiedzi! - Katie czekała na odpowiedź.
- No więc tak. Pamiętasz wtedy kiedy ty z Niallem patrzyliście sobie tak w oczy i wyglądaliście jak chorzy? To wtedy chciałam pójść po apteczkę bo myślałam że coś ci się stało po tym upadku i wtedy zamyślona tym wszystkim, poszłam w złą stronę. Wtedy usłyszałam piosenkę WMYB która dochodziła z takiego pokoju no i wtedy podeszłam bliżej i zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Wpatrywałam się tak w niego i wtedy on się obracał a ja uciekłam. Jednak potem mnie dogonił i się pytał czy to ja go podglądałam a ja żeby nie wyjść na psychopatkę, udałam że jestem sprzątaczką w tym hotelu. A najgorsze jest to że nie wiem czy mu powiedzieć prawdę.
- O kurde, no to wpadłaś z tą pracą tutaj ale mogłaś się chociaż tak nie poniżać. - zażartowała Katie.
- Mogła byś już odpuścić. - powiedziała zdenerwowana Alice.
- No wiem przepraszam. Ale ta historia to naprawdę piękna jest. Sprzątaczka i piosenkarz. Wiesz jak to brzmi? - Katie uginała się ze śmiechu.
- Przestań już bo cię zakatrupię. - powiedziała czerwona ze zdenerwowania Alice.
- No ok, ok. A jeżeli chodzi o to czy masz mu powiedzieć tą prawdę to zdecydowanie nie. Jeszcze pomyśli że jesteś jakąś oszustką i nie będzie chciał z tobą gadać. - doradziła blondynka.
- O, dziewczyny! Tutaj jesteście, szukałam was wszędzie! - krzyknęła Emily podbiegając do dwóch dziewczyn.
- Też się o ciebie martwiłyśmy a jak byś wiedziała kogo my jeszcze poznałyśmy! - powiedziała zadowolona Alice.
- Nialla i Zayna, tak? - spytała Emily.
- Skąd wiesz? - powiedziała zdziwiona Katie.
- Poznałam ich kiedy Louis do nich poszedł i gadali o jakiś bzdetach. Nie martwcie się, też nie mogłam uwierzyć że na własne oczy ich widzę. A i powiedzieli że już muszą się zbierać i żebym pożegnała was od nich.
- No to fajnie a my nawet nie mamy ich numerów. - powiedziała zrezygnowana Alice.
- Ja mam numer Louisa. - powiedziała Emily.
- A ja Nialla... - powiedziała Katie.
- Nie no super tylko ja zostałam na lodzie. - powiedziała smutna Alice.
- Nie martw się coś się wymyśli a teraz wracajmy już do domu bo jestem cholernie zmęczona. - powiedziała Emily po czym wszystkie dziewczyny ruszyły do domu.
Po drodze do domu Emily i Katie pocieszały Alice bo ta zdawała być się bardzo zawiedziona. Wszystkie w końcu były już w akademiku.
- Ja już muszę wam powiedzieć dobranoc po jestem padnięta. - powiedziała Katie która prosto ruszyła do łóżka.
- Ja tak samo. - powiedziała Emily robiąc to samo co blondynka.
Alice powoli rozbierała kurtkę żeby też położyć się spać kiedy poczuła że ma coś w kieszeni. Włożyła tam rękę i znalazła małą karteczkę. Rozwinęła ją a na niej był napisany numer telefonu a na dole napis: Zayn. Rudowłosa dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i w spokoju poszła spać. Teraz nic nie mogło zepsuć jej szczęścia.
______________________________________
Hej! Takk jest już druga część! Jestem zadowolona z tego rozdziału i mam nadzieje że wy też będziecie. Musiałam zrobić te dwie części żeby napisać ten cały pobyt dziewczyn w hotelu a w jednym rozdziale by się to wszystko nie zmieściło. Piszcie w komentarzach co myślicie o Katie i Niallu, Alice i Zaynie i Emily i Louisie :) Tak jak zawszę chce podziękować za komentarze pod poprzednimi rozdziałami bo wiele one dla mnie znaczą ;d Tak samo dziękuję za wejścia i za to że spędzacie swój czas na czytaniu mojego bloga;) Następny rozdział będzie pewnie w najbliższy piątek;) Proszę was o komentarze na temat tego rozdziału.
Pa ;)
Alice szła przed siebie i rozmyślała nad zdarzeniami które przydarzyły się dzisiejszego dnia. Taki dzień się jej nawet nie marzył. Nie ważne że nie poznała wszystkich. Dwóch jej wystarczało. Uśmiechała się do siebie że razem ze swoimi przyjaciółkami dokonały swojego celu. Nagle wróciła do rzeczywistości i zdała sobie sprawę że nie wie gdzie jest.
- Normalnie świetnie. - powiedziała do siebie Alice - Teraz to na pewno znajdę te recepcje i wezmę apteczkę.
Szukając drogi powrotnej, do uszu Alice wpadły słowa piosenki 1D. Bez zastanowienia poznała jej nazwę. To była piosenka 'What makes you beautiful'. Alice uwielbiała tą piosenkę. Zauważyła że dochodzi ona z jednego z pokoi hotelowych. Podeszła bliżej i zobaczyła że jego drzwi są uchylone. Przybliżyła głowę do drzwi a jej serce naglę zaczęło szybciej bić. Zobaczyła chłopaka. Miał około 18-19 lat. A co najbardziej wpadło jej w oko to to że chłopak był bez koszulki. Nie widząc jego twarzy, przyglądała się mu, już nie zwracając uwagi na słowa piosenki. Nagle chłopak obrócił się a Alice jak z torpedy, niemal wystrzeliła do najbliższego korytarza.
- Uff... prawie bym wpadła. - powiedziała dziewczyna. Oparła się o ścianie przy której stały rzeczy do sprzątania żeby odpocząć, jednak wtedy usłyszała kroki jakieś osoby. Wiedziała że to on. Wiedziała że to ten sam chłopak któremu się tak przyglądała.
- Przepraszam, czy to ty... no wiesz stałaś przed moim pokojem? - spytał chłopak a Alice nie chciała się obrócić bo miała w głowie pomysł który miał uratować tą sytuacje więc postanowiła że lepiej nie będzie pokazywać swojej twarzy.
- Nie, to na pewno jakaś pomyłka. - odpowiedziała, biorąc ścierkę i na niby wycierając nią złote ramki obrazów.
- To ty jesteś sprzątaczką, tak? - z jego ust zabrzmiało to tak strasznie że przez chwile Alice nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Tak.. - odparła cicho.
- Aha, ok to do zobaczenia. - powiedział odchodząc.
- Czekaj. - powiedziała odwracając głowę w jego stronę.
- Tak? - spytał a ich oczy w końcu się spotkały. Ona mogła sobaczyć jego a on jej. Trwało to dobre pięć minut zanim chłopak się odezwał.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć? - zapytał się po czym uśmiechną się.
- Apteczka.. - tylko to mogła z siebie wydusić.
- Coś ci jest? - spytał zakłopotany
- Nie mi nie to znaczy mojej przyjaciółce bo ona zemdlała to znaczy przewróciła się przez takiego chłopaka, z resztą ty go znasz to był Niall i właśnie jej się nic nie stało bo wstała i było wszystko ok dopóki nie zobaczyła Nialla i wtedy to tak jakoś tak stało że i się dwóm coś stało i miałam pójść po apteczkę ale się zgubiłam i teraz myślę że ja też chyba tej apteczki potrzebuje. - Alice powiedziała to jednym zdaniem i sama nawet nie wiedziała co plecie bo na razie nie mogła uwierzyć kto przed nią stoi.
- Jedyne co z tego zrozumiałem to...... praktycznie nic. - powiedział chłopak jednak potem dodał - Jak mogłaś się zgubić jeżeli tutaj pracujesz?
- Ummm... jestem tu nowa. - powiedziała nie pewnie.
- Ok a to kto w końcu potrzebuje tej apteczki? - spytał zaciekawiony.
- Hmmmm... - rozmyślała Alice.
- Dobra, nieważne. Chodź, zaprowadzę cię do recepcji. - powiedział chłopak z rozbawieniem
(Katie i Niall).
- .Rzeczywiście te toalety tak cuchną że nie da się w nich przebywać. Dziwne że nie zauważyłem tego wcześniej. - powiedział blondyn śmiejąc się jak szalony.
- Nie no skąd ja tylko żartowałam.. - powiedziała zawstydzona Katie.
- Spoko, ja tylko żartuję. A skąd ty się wzięłaś w męskiej toalecie? - zapytał rozbawiony.
- Umm.. to ja chyba powinnam ciebie zapytać skąd ty się wziąłeś w damskiej toalecie. - zażartowała rozluźniona blondynka.
Blondyn śmiał się tak długo że Katie pytała się go czy nie potrzebuję pomocy na co on śmiał się jeszcze bardziej. W końcu Katie zaczęła śmiać się razem z nim.
- Hahahaha..... jestem głodny. - powiedział Niall.
- Hahahaha..... wiesz co ja o dziwo też. - przyznała blondynka która uspokajała się żeby znowu się nie zaśmiać.
- O! Tam jest Zayn, kolega z... - powiedział Niall pokazując na brązowo okiego chłopaka kiedy Katie mu przerwała.
- Tak wiem z zespołu! A koło niego jest moja przyjaciółka Alice. - powiedziała zdziwiona i niezmiernie szczęśliwa Katie.
- To chodź do nich, chyba nas nie zauważyli. - powiedział Niall który właśnie kierował się w stronę recepcji a za nim szła Katie.
- No hej Zayn! Co tam naszą panią recepcjonistkę zaczepiasz? Sprayów do włosów to ty już masz na zapas! - blondyn podszedł do Zayna i Alice.
- Hej, ja o żadne spraye nie pytam. Alice właśnie szukała...
- Nie nic już nic. Chyba wszyscy są zdrowi. - przerwała mu rudowłosa bo nie chciała wyjść na głupią.
- Aha, ok. A to jest Niall, poznajcie się. - powiedział Zayn.
- Cześć. - przywitał Alice blondyn.
- Hej. - odpowiedziała uśmiechając się ciepło. Teraz była przygotowana że zaraz każdy członek One Direction wyskoczy z jakiegoś korytarza.
- No a to jest Zayn. - powiedział Niall do Katie.
- Hej Zayn. - przywitała się po czym czarnowłosy także.
Zayn i Niall zaczęli jakąś rozmowę która nie interesowała Alice i Katie więc poszły oddalić się trochę od chłopaków.
- Katie, ten dzień jest totalnie zakręcony! - powiedziała Alice.
- No nie? Kto by przypuszczał że ich poznamy! Ten dzień jest najlepszym w moim życiu, zgodzisz się ze mną? - spytała Katie.
- Co za głupie pytanie! A tak w ogóle to wiesz gdzie jest Emily?
- Też jej długo nie widziałam bo cały czas spędziłam z Niallem! Wiesz jaki on jest zabawny! - powiedziała rozmarzona blondynka.
- A Zayn? Jest po prostu czarujący! - powiedziała Alice.
- A właśnie, gdzie ty znalazłaś tego Zayna, co? Gadać mi tu jak na spowiedzi! - Katie czekała na odpowiedź.
- No więc tak. Pamiętasz wtedy kiedy ty z Niallem patrzyliście sobie tak w oczy i wyglądaliście jak chorzy? To wtedy chciałam pójść po apteczkę bo myślałam że coś ci się stało po tym upadku i wtedy zamyślona tym wszystkim, poszłam w złą stronę. Wtedy usłyszałam piosenkę WMYB która dochodziła z takiego pokoju no i wtedy podeszłam bliżej i zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Wpatrywałam się tak w niego i wtedy on się obracał a ja uciekłam. Jednak potem mnie dogonił i się pytał czy to ja go podglądałam a ja żeby nie wyjść na psychopatkę, udałam że jestem sprzątaczką w tym hotelu. A najgorsze jest to że nie wiem czy mu powiedzieć prawdę.
- O kurde, no to wpadłaś z tą pracą tutaj ale mogłaś się chociaż tak nie poniżać. - zażartowała Katie.
- Mogła byś już odpuścić. - powiedziała zdenerwowana Alice.
- No wiem przepraszam. Ale ta historia to naprawdę piękna jest. Sprzątaczka i piosenkarz. Wiesz jak to brzmi? - Katie uginała się ze śmiechu.
- Przestań już bo cię zakatrupię. - powiedziała czerwona ze zdenerwowania Alice.
- No ok, ok. A jeżeli chodzi o to czy masz mu powiedzieć tą prawdę to zdecydowanie nie. Jeszcze pomyśli że jesteś jakąś oszustką i nie będzie chciał z tobą gadać. - doradziła blondynka.
- O, dziewczyny! Tutaj jesteście, szukałam was wszędzie! - krzyknęła Emily podbiegając do dwóch dziewczyn.
- Też się o ciebie martwiłyśmy a jak byś wiedziała kogo my jeszcze poznałyśmy! - powiedziała zadowolona Alice.
- Nialla i Zayna, tak? - spytała Emily.
- Skąd wiesz? - powiedziała zdziwiona Katie.
- Poznałam ich kiedy Louis do nich poszedł i gadali o jakiś bzdetach. Nie martwcie się, też nie mogłam uwierzyć że na własne oczy ich widzę. A i powiedzieli że już muszą się zbierać i żebym pożegnała was od nich.
- No to fajnie a my nawet nie mamy ich numerów. - powiedziała zrezygnowana Alice.
- Ja mam numer Louisa. - powiedziała Emily.
- A ja Nialla... - powiedziała Katie.
- Nie no super tylko ja zostałam na lodzie. - powiedziała smutna Alice.
- Nie martw się coś się wymyśli a teraz wracajmy już do domu bo jestem cholernie zmęczona. - powiedziała Emily po czym wszystkie dziewczyny ruszyły do domu.
Po drodze do domu Emily i Katie pocieszały Alice bo ta zdawała być się bardzo zawiedziona. Wszystkie w końcu były już w akademiku.
- Ja już muszę wam powiedzieć dobranoc po jestem padnięta. - powiedziała Katie która prosto ruszyła do łóżka.
- Ja tak samo. - powiedziała Emily robiąc to samo co blondynka.
Alice powoli rozbierała kurtkę żeby też położyć się spać kiedy poczuła że ma coś w kieszeni. Włożyła tam rękę i znalazła małą karteczkę. Rozwinęła ją a na niej był napisany numer telefonu a na dole napis: Zayn. Rudowłosa dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i w spokoju poszła spać. Teraz nic nie mogło zepsuć jej szczęścia.
______________________________________
Hej! Takk jest już druga część! Jestem zadowolona z tego rozdziału i mam nadzieje że wy też będziecie. Musiałam zrobić te dwie części żeby napisać ten cały pobyt dziewczyn w hotelu a w jednym rozdziale by się to wszystko nie zmieściło. Piszcie w komentarzach co myślicie o Katie i Niallu, Alice i Zaynie i Emily i Louisie :) Tak jak zawszę chce podziękować za komentarze pod poprzednimi rozdziałami bo wiele one dla mnie znaczą ;d Tak samo dziękuję za wejścia i za to że spędzacie swój czas na czytaniu mojego bloga;) Następny rozdział będzie pewnie w najbliższy piątek;) Proszę was o komentarze na temat tego rozdziału.
Pa ;)
piątek, 13 lipca 2012
Rozdział 4 - Happy End? (cz.1)
Rozdział 4
Oczami Emily.
- Wow! Nie wiedziałem że masz oczy z tylu głowy! - zażartował a ja w tym samym momencie umierałam ze śmiechu jak i ze wstydu.
- Ja, ja ja.... prze przepraszam. - powiedziałam zawstydzona jak nigdy wcześniej jąkając się przy tym.
- Wszystko w porządku? - zapytał kładąc rękę na moim ramieniu, uśmiechając się lekko przy tym a w tedy moje nogi zrobiły się jak z waty. Dosłownie jak z waty.
- Ja ja... ja muszę usiąść. - powiedziałam szybko i usiadłam na najbliższą kanapę. Louis chciał się dosiąść ale ja zaprzeczyłam.
- Proszę cię nie siadaj tutaj. Nie siadaj tutaj bo inaczej trafię do szpitala z zawałem serca. - ostrzegłam go przez cały czas gadając z głową w dół bo przecież nie mogłam na niego spojrzeć. Jego obecność sprawiała że mogłam zemdleć w każdej chwili. To tylko ten głos mówiący w mojej głowie żeby tego nie zrobić utrzymywał mnie na nogach. Kiedy to powiedziałam na jego twarzy pojawił się uśmiech który chwilę potem był zastąpiony przez smutek.
- Ale o co chodzi? Przestraszyłem cię czymś? - po tych słowach na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Nie, nie przestraszyłeś. Po prostu... - chciałam mu to jakoś wyjaśnić ale moje kochane przyjaciółki musiały mi w tym przeszkodzić.
- Wiesz co Emily? Ja i Katie pójdziemy do toalety. - powiedziała Alice która stała z Katie w tym samym miejscu od początku tego całego spotkania. Ja zawsze myślałam że jak nadejdzie ten moment zobaczyć jakiegoś członka One Direction to ja będę najbardziej spięta. A tu proszę, one stały tam jak zamurowane. Chociaż ja nie byłam lepsza bo nie umiałam podnieść głowy do góry i spojrzeć mu prosto w oczy.
- Tak, do toalety. - powiedziała Katie ciągnąc Alice za rękę w kierunku toalet.
Ja zatem kontynuowałam moje wyjaśnienia.
Oczami autorki.
Alice i Katie szybko wbiegły do toalety.
- O boże, ogarniasz co się dopiero stało? - zapytała podekscytowana Alice.
- Tego jeszcze nie wiem ale na pewno wiem że muszę do toalety bo pęcherz mi zaraz pęknie. -powiedziała Katie szybko wbiegając do kabiny toaletowej.
Alice zatem przeglądała się w lusterku który znalazła w swojej torebce bo w toalecie żadne się o dziwo nie znajdowało.
- Alice, jak byś wiedziała jak tu śmierdzi. - powiedziała głośniej Katie z kabiny.
- I nie chcę wiedzieć. - powiedziała Alice wkładając lusterko do torebki a w tym samym momencie drzwi innej kabiny się otworzyły. Alice zobaczyła męską sylwetkę i od razu zaczęła panikować.
- Katie wyłaź już z tam tond! - krzyknęła Alice zakrywając twarz ręką bo wiedziała że chłopak znajdujący się w pomieszczeniu patrzył się na nią.
- O co ci chodzi? A myślałaś w ogóle nad tym że te toalety jakieś takie są śmierdzące i w ogóle? To niby taki słynny pięcio gwiazdkowy hotel a tu proszę, smród jak w śmietniku.
- Katie, proszę cię zamknij się i wyłaź z tej cholernej kabiny! - teraz Alice bardzo się wkurzyła.
- Naprawdę nie wiem po co robisz taką aferę. Tutaj jest jak w męskiej toalecie po prostu. - powiedziała Katie wychodząc z kabiny.
- Katie, to j e s t męska toaleta. - powiedziała zdenerwowana Alice z zaciśniętymi zębami, pokazując oczami na chłopaka który właśnie mył ręce podśmiewając się pod nosem.
- O cholera! - krzyknęła Katie spoglądając na blondyna.
- Tak cholera a teraz już chodź. - powiedziała Alice ciągnąć ją do drzwi.
- Nie wieże że jesteś aż tak odważna żeby w spokoju od niego odejść i w ogóle na niego nie spojrzeć! - powiedziała zafascynowana blondynka.
- Ale że niby od czego odejść? Od wstydu? Tak w tym jestem ekspertem.
- Żartujesz, prawda? Nie dawaj że nie zauważyłaś kto to był? - powiedziała zdziwiona Katie.
- Ale że niby kto? - zapytała zamyślona Alice.
- Niall Horan! A kto inny! - krzyknęła Katie.
- Że co ?! Jak mogłaś mi nie powiedzieć!
- Ja? Ja miałabym ci powiedzieć? To ty stałaś tam od samego początku!
- Musimy się tam wrócić! Teraz! - powiedziała rudowłosa ciągnąć Katie do męskiej toalety kiedy jej drzwi właśnie się otwierały i uderzyły Katie w głowę po czym upadła na ziemie.
Oczami Emily.
- No i tak to właśnie wszystko wygląda. - skończyłam moje dziesięcio minutowe wyjaśnienia nadal nie patrząc na Louisa.
- Czyli tak jakby wcieliliście się w panią Turner, tak? - zapytał śmiejąc się w tym samym czasie.
- Nie to nie tak. My nie chciałyśmy w żaden sposób wykorzystać tego listu przed panią Turner. My tylko... Przepraszam. Wiem że nie powinnyśmy tego robić. - powiedziałam ze smutkiem na twarzy. Od początku wiedziałam że to nie był dobry pomysł ale z drugiej strony poznałam go. Poznałam Louisa Tomlinsona. Chłopaka słynnego zespołu który kocham nad życie.
- Hej, no co ty. Nie smuć się, trzeba żyć swoim życiem nieważne jakie będą tego konsekwencje. - powiedział przysiadając się na moją kanapę - A teraz popatrz na mnie bo chcę ci coś powiedzieć a raczej zapytać. - posłuchałam go i zobaczyłam najpiękniejsze oczy jakie kiedy kol wiek widziałam. Niebieski. Tak to kolor jego oczu. Był on sto razy ładniejszy niż na zdjęciach w jakich kol wiek gazetach. Wtedy czułam jakby koło mnie nie siedział człowiek a już prędzej mój anioł.
- Więc, wiesz gdzie jest to kino? To na Picadilly Circus? - zapytał a ja nadal patrzyłam w jego piękne oczy.
- Tak, oczywiście że wiem.
- No to świetnie. A masz czas jutro... wieczorem? - po tym pytaniu wpadło mi do głowy że chciał by tam ze mną pójść ale po sekundzie zdałam sobie sprawę że to nie możliwe. Nadal nie mogłam uwierzyć że siedzę pięć centymetrów od chłopaka z moich snów a mi do głowy przychodzi że chciał by umówić się ze mną do kina. Z najzwyklejszą dziewczyną na świecie. Zaśmiałam się sama do siebie i zaczęłam wypytywać go o co tak naprawdę mu chodzi.
Oczami autorki.
- Katie, wstawaj! Zaraz wszyscy się zejdą! - Alice próbowała ją podnieść.
- Jezu, przepraszam. Nic ci się nie stało? - blondyn od razu zareagował i podał rękę Katie żeby mogła się podnieść.
- O mój boże! To naprawdę ty! - Katie od razu się podniosła i stała nadal trzymając rękę Nialla na co on się tylko uśmiechnął.
- Katie, Katie ... - Alice szturchała swoją przyjaciółkę która była wpatrzona w Nialla.
- Tak? - powiedziała oderwując wzrok od Nialla.
- Yyyym.. - Alice pokazała oczami na ich nadal trzymające się ręce w uścisku.
- Och przepraszam. - powiedziała z nieśmiałością Katie, zabierając jej rękę.
- Nic nie szkodzi. - powiedział blondyn z małym uśmiechem na twarzy.
- To ja może pójdę po jakąś apteczkę bo chyba z wami dwoma jest coś nie tak. - powiedziała Alice spoglądając na patrzących się na siebie Katie i Nialla. Rudowłosa dziewczyna zamiast pójść do recepcji, poszła w kompletnie inna stronę bo była tak zamyślona tym co dzisiaj się stało że pomyliła stronę.
_________________________________________
Cześć wszystkim! Ten rozdział dodałam o wiele szybciej niż poprzedni i z tego się bardzo cieszę. Ale cieszę się także z tego co napisałam. Tutaj dzieje się chyba najwięcej jeżeli porównując wszystkie rozdziały. Nie wiem czy zauważyliście ale na górze jest napisane 'pierwsza część' więc druga część pojawi się już niedługo;) Dziękuję wszystkim za dodawanie komentarzy pod moimi poprzednimi rozdziałami bo to naprawdę mnie motywuję i chce mi się pisać więcej i więcej:) A jeżeli już mówię o komentarzach to jeżeli czytacie moje opowiadanie to proszę zostawcie komentarz to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Dobra już nie będę nic pisać bo i tak się rozpisałam;p
Pa:D
Oczami Emily.
- Wow! Nie wiedziałem że masz oczy z tylu głowy! - zażartował a ja w tym samym momencie umierałam ze śmiechu jak i ze wstydu.
- Ja, ja ja.... prze przepraszam. - powiedziałam zawstydzona jak nigdy wcześniej jąkając się przy tym.
- Wszystko w porządku? - zapytał kładąc rękę na moim ramieniu, uśmiechając się lekko przy tym a w tedy moje nogi zrobiły się jak z waty. Dosłownie jak z waty.
- Ja ja... ja muszę usiąść. - powiedziałam szybko i usiadłam na najbliższą kanapę. Louis chciał się dosiąść ale ja zaprzeczyłam.
- Proszę cię nie siadaj tutaj. Nie siadaj tutaj bo inaczej trafię do szpitala z zawałem serca. - ostrzegłam go przez cały czas gadając z głową w dół bo przecież nie mogłam na niego spojrzeć. Jego obecność sprawiała że mogłam zemdleć w każdej chwili. To tylko ten głos mówiący w mojej głowie żeby tego nie zrobić utrzymywał mnie na nogach. Kiedy to powiedziałam na jego twarzy pojawił się uśmiech który chwilę potem był zastąpiony przez smutek.
- Ale o co chodzi? Przestraszyłem cię czymś? - po tych słowach na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Nie, nie przestraszyłeś. Po prostu... - chciałam mu to jakoś wyjaśnić ale moje kochane przyjaciółki musiały mi w tym przeszkodzić.
- Wiesz co Emily? Ja i Katie pójdziemy do toalety. - powiedziała Alice która stała z Katie w tym samym miejscu od początku tego całego spotkania. Ja zawsze myślałam że jak nadejdzie ten moment zobaczyć jakiegoś członka One Direction to ja będę najbardziej spięta. A tu proszę, one stały tam jak zamurowane. Chociaż ja nie byłam lepsza bo nie umiałam podnieść głowy do góry i spojrzeć mu prosto w oczy.
- Tak, do toalety. - powiedziała Katie ciągnąc Alice za rękę w kierunku toalet.
Ja zatem kontynuowałam moje wyjaśnienia.
Oczami autorki.
Alice i Katie szybko wbiegły do toalety.
- O boże, ogarniasz co się dopiero stało? - zapytała podekscytowana Alice.
- Tego jeszcze nie wiem ale na pewno wiem że muszę do toalety bo pęcherz mi zaraz pęknie. -powiedziała Katie szybko wbiegając do kabiny toaletowej.
Alice zatem przeglądała się w lusterku który znalazła w swojej torebce bo w toalecie żadne się o dziwo nie znajdowało.
- Alice, jak byś wiedziała jak tu śmierdzi. - powiedziała głośniej Katie z kabiny.
- I nie chcę wiedzieć. - powiedziała Alice wkładając lusterko do torebki a w tym samym momencie drzwi innej kabiny się otworzyły. Alice zobaczyła męską sylwetkę i od razu zaczęła panikować.
- Katie wyłaź już z tam tond! - krzyknęła Alice zakrywając twarz ręką bo wiedziała że chłopak znajdujący się w pomieszczeniu patrzył się na nią.
- O co ci chodzi? A myślałaś w ogóle nad tym że te toalety jakieś takie są śmierdzące i w ogóle? To niby taki słynny pięcio gwiazdkowy hotel a tu proszę, smród jak w śmietniku.
- Katie, proszę cię zamknij się i wyłaź z tej cholernej kabiny! - teraz Alice bardzo się wkurzyła.
- Naprawdę nie wiem po co robisz taką aferę. Tutaj jest jak w męskiej toalecie po prostu. - powiedziała Katie wychodząc z kabiny.
- Katie, to j e s t męska toaleta. - powiedziała zdenerwowana Alice z zaciśniętymi zębami, pokazując oczami na chłopaka który właśnie mył ręce podśmiewając się pod nosem.
- O cholera! - krzyknęła Katie spoglądając na blondyna.
- Tak cholera a teraz już chodź. - powiedziała Alice ciągnąć ją do drzwi.
- Nie wieże że jesteś aż tak odważna żeby w spokoju od niego odejść i w ogóle na niego nie spojrzeć! - powiedziała zafascynowana blondynka.
- Ale że niby od czego odejść? Od wstydu? Tak w tym jestem ekspertem.
- Żartujesz, prawda? Nie dawaj że nie zauważyłaś kto to był? - powiedziała zdziwiona Katie.
- Ale że niby kto? - zapytała zamyślona Alice.
- Niall Horan! A kto inny! - krzyknęła Katie.
- Że co ?! Jak mogłaś mi nie powiedzieć!
- Ja? Ja miałabym ci powiedzieć? To ty stałaś tam od samego początku!
- Musimy się tam wrócić! Teraz! - powiedziała rudowłosa ciągnąć Katie do męskiej toalety kiedy jej drzwi właśnie się otwierały i uderzyły Katie w głowę po czym upadła na ziemie.
Oczami Emily.
- No i tak to właśnie wszystko wygląda. - skończyłam moje dziesięcio minutowe wyjaśnienia nadal nie patrząc na Louisa.
- Czyli tak jakby wcieliliście się w panią Turner, tak? - zapytał śmiejąc się w tym samym czasie.
- Nie to nie tak. My nie chciałyśmy w żaden sposób wykorzystać tego listu przed panią Turner. My tylko... Przepraszam. Wiem że nie powinnyśmy tego robić. - powiedziałam ze smutkiem na twarzy. Od początku wiedziałam że to nie był dobry pomysł ale z drugiej strony poznałam go. Poznałam Louisa Tomlinsona. Chłopaka słynnego zespołu który kocham nad życie.
- Hej, no co ty. Nie smuć się, trzeba żyć swoim życiem nieważne jakie będą tego konsekwencje. - powiedział przysiadając się na moją kanapę - A teraz popatrz na mnie bo chcę ci coś powiedzieć a raczej zapytać. - posłuchałam go i zobaczyłam najpiękniejsze oczy jakie kiedy kol wiek widziałam. Niebieski. Tak to kolor jego oczu. Był on sto razy ładniejszy niż na zdjęciach w jakich kol wiek gazetach. Wtedy czułam jakby koło mnie nie siedział człowiek a już prędzej mój anioł.
- Więc, wiesz gdzie jest to kino? To na Picadilly Circus? - zapytał a ja nadal patrzyłam w jego piękne oczy.
- Tak, oczywiście że wiem.
- No to świetnie. A masz czas jutro... wieczorem? - po tym pytaniu wpadło mi do głowy że chciał by tam ze mną pójść ale po sekundzie zdałam sobie sprawę że to nie możliwe. Nadal nie mogłam uwierzyć że siedzę pięć centymetrów od chłopaka z moich snów a mi do głowy przychodzi że chciał by umówić się ze mną do kina. Z najzwyklejszą dziewczyną na świecie. Zaśmiałam się sama do siebie i zaczęłam wypytywać go o co tak naprawdę mu chodzi.
Oczami autorki.
- Katie, wstawaj! Zaraz wszyscy się zejdą! - Alice próbowała ją podnieść.
- Jezu, przepraszam. Nic ci się nie stało? - blondyn od razu zareagował i podał rękę Katie żeby mogła się podnieść.
- O mój boże! To naprawdę ty! - Katie od razu się podniosła i stała nadal trzymając rękę Nialla na co on się tylko uśmiechnął.
- Katie, Katie ... - Alice szturchała swoją przyjaciółkę która była wpatrzona w Nialla.
- Tak? - powiedziała oderwując wzrok od Nialla.
- Yyyym.. - Alice pokazała oczami na ich nadal trzymające się ręce w uścisku.
- Och przepraszam. - powiedziała z nieśmiałością Katie, zabierając jej rękę.
- Nic nie szkodzi. - powiedział blondyn z małym uśmiechem na twarzy.
- To ja może pójdę po jakąś apteczkę bo chyba z wami dwoma jest coś nie tak. - powiedziała Alice spoglądając na patrzących się na siebie Katie i Nialla. Rudowłosa dziewczyna zamiast pójść do recepcji, poszła w kompletnie inna stronę bo była tak zamyślona tym co dzisiaj się stało że pomyliła stronę.
_________________________________________
Cześć wszystkim! Ten rozdział dodałam o wiele szybciej niż poprzedni i z tego się bardzo cieszę. Ale cieszę się także z tego co napisałam. Tutaj dzieje się chyba najwięcej jeżeli porównując wszystkie rozdziały. Nie wiem czy zauważyliście ale na górze jest napisane 'pierwsza część' więc druga część pojawi się już niedługo;) Dziękuję wszystkim za dodawanie komentarzy pod moimi poprzednimi rozdziałami bo to naprawdę mnie motywuję i chce mi się pisać więcej i więcej:) A jeżeli już mówię o komentarzach to jeżeli czytacie moje opowiadanie to proszę zostawcie komentarz to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Dobra już nie będę nic pisać bo i tak się rozpisałam;p
Pa:D
poniedziałek, 9 lipca 2012
Rozdział 3 - Manager(ki)
Rozdział 3
Droga Pani Turner,
- Teraz wszystkie to zrozumiałyśmy, prawda? - zapytała Katie spoglądając na dwie dziewczyny.
- Może nie zrozumiałyśmy ale usłyszałyśmy to na własne uszy. - poprawiła ją Alice.
- No tak wszystko pięknie i w ogóle tylko że my nie jesteśmy żadną panią Turner ani żadnym managerem gwiazd a co dopiero One Direction. - podsumowała Emily.
- Może my tam pójdziemy co? To byłoby niesamowite. - powiedziała Alice odpływając w zamyślenia o One Direction.
- Może listonosz po prostu pomylił adres? Ale co z tego? Przecież znamy miejsce i godzinę! - powiedziała podekscytowana blondynka.
- Hej, dziewczyny! Ogarnijcie się. Czy my nadal mówimy o One Direction? O zespole który jest sławny na całym świecie? O pięciu chłopakach która każda dziewczyna może tylko pomarzyć? - Emily sama nie wierzyła że to mówi.
- Może to wydawać się szalone i w ogóle i wiem także że nie jesteśmy żadną panią Turner tylko zwykłymi nastolatkami. Ale gdybyśmy chociaż przez chwile mogły ich zobaczyć. Nie tak przez ekran komputera czy telewizora ale na własne oczy, to po prostu zróbmy to. Wiem że to nie fair i to nie my powinnyśmy się z nimi spotkać ale przecież to zawsze było nasze marzenie. Prawda? A my zawsze robimy wszystko żeby nasze marzenia się spełniały. - Katie zrobiła to co pozostałe dziewczyny też chciały powiedzieć tylko bały się wypowiedzieć to na głos
- Katie ma racje. To zawsze było naszym marzeniem. Nie mówię już o poznaniu ich ale chociaż o zobaczeniu ich na własne oczy. Czy to nie było by wspaniałe? Zobaczyć pięciu chłopaków których tak kochamy? Nie byłoby? - Alice przyznała Katie racje i sama zaczęła przekonywać Emily.
- Dobra dziewczyny. Dobra, zgadzam się. Już mnie tak nie męczcie. - Emily w końcu zgodziła się na... właśnie na nie wiadomo jeszcze co.
- O tak! Wiedziałam że się zgodzisz! - krzyknęła Alice z radości.
- Dobra no to jaki jest plan? - zapytała teraz równie podekscytowana Emily.
- Ja mam już cały plan. -Katie wzięła głęboki wdech i zaczęła - Data spotkania to 08.07.12 czyli już jutro. Hotel o nazwie 'Hotel 41' jak już wszystkie wiemy, znajduję się jakieś 20 minut stąd i nie jest to zwykły hotel tylko hotel pięcio gwiazdkowy. Godzina podana w liście to 17:00 więc jest jak dla nas w porządku. Stylistka to jak zawsze Alice. Musimy jeszcze pomedytować godzinę przed spotkaniem bo wiecie przecież musimy się jakoś odprężyć i zrelaksować. Nie możemy przecież krzyczeć na cały hotel że widzimy One Direction bo wszyscy wezmą nas za jakieś idiotki. A i jakbym jeszcze zapomniała, nie kładziemy się później niż o 23 bo będziemy wyglądały jak potwory z podkrążonymi oczami.
- Katie, nie sądzisz że z tym medytowaniem to troszkę za duża przesada? - spytała Alice.
- No dobra to akurat możemy sobie odpuścić ale przyznacie że musimy zachować spokój. - powiedziała Katie.
- Z tym to my coś wymyślimy ale jeżeli nie możemy wyglądać jak potwory z podkrążonymi oczami jak to powiedziała Katie to już musimy się kłaść spać. - powiedziała Emily po czym wszystkie dziewczyny poszły się zbierać do spania.
Następny ranek.
Była 5 rano i wszystkie dziewczyny oprócz Emily jeszcze spały. Nagle Alice i Katie usłyszały głośny dźwięk spadającego naczynia. Dwie szybko wstały z łóżek i wbiegły do kuchni.
- Emily? Co ty do cholery robisz? - zapytała wkurzona Alice z rozczochranymi włosami.
- O dziewczyny! Już wstałyście? Ja tutaj miałam taki mały wypadek bo właśnie robiłam sobie herbatę i kiedy sięgałam po...
- Co ty robisz w kuchni o 5 rano, co? Jest jeszcze ciemno! Ja z tobą normalnie nie wytrzymam. A wiesz co dzisiaj jest? No wiesz? Dzisiaj moja droga przyjaciółko mamy zobaczyć One Direction. Dla przypomnienia to nasz najukochańszy zespół. - powiedziała Katie z zażenowaniem na twarzy.
- No wiem, sory dziewczyny. Tak naprawdę to ja się tym spotkaniem tak martwię że nie mogę spać. Nie mogę w to uwierzyć. I ciągle mam takie obawy że to tylko ktoś sobie z nas robi żarty. - powiedziała Emily ze smutkiem na twarzy.
- Naprawdę myślisz że my nie mamy takiej obawy? My przeżywamy to tak samo jak ty tylko po prostu w inny sposób. A jak ktoś zwyczajnie zrobił sobie z nas żarty to wiesz. Pożałuje tego. - Alice pocieszała Emily.
- Wiecie co dziewczyny? Mi chyba już się nie chce spać. - powiedziała Katie z małym uśmieszkiem.
- A myślisz że mi się chcę. - Alice też się dołączyła.
Aż do 16:30 Alice, Emily i Katie rozmawiały o tym jak będą wyglądać, co będą mówić jeżeli jeden z ochroniarzy hotelu zapyta ich co tu robią i co najważniejsze jak nie zwariować na ich widok.
- O boże jakiego mam stresa. - powiedziała zdenerwowana Emily.
- Tak jak my wszystkie. - poprawiła ją Alice przeglądając się w lusterku.
- Dobra, wszystkie już jesteśmy gotowe. No to do dzieła! - krzyknęła Katie próbując ukryć swój strach po czym otworzyła drzwi.
Dziewczyny wyszły z budynku i szybko skierowały się w stronę hotelu. Przez całą drogę obmawiały plan od początku i od początku aż wreszcie stanęły przed Hotelem 41.
- Emily, Alice, to już tutaj. - powiedziała Katie przełykając ślinę - plan obmawiałyśmy już z milion razy więc chyba wszystko pamiętamy, tak? - spytała po czym wszystkie dziewczyny przytaknęły.
Katie jako pierwsza otworzyła drzwi hotelu a za nią weszły Alice i Emily.
- Mogę w czymś paniom pomóc? - zapytała młoda recepcjonistka.
- Nie, dziękujemy. My miałyśmy się tutaj tylko umówić. Nic więcej. - powiedziała poważnie wyglądająca Katie po czym recepcjonistka wróciła do swojej pracy a dziewczyny zajęły miejsce na najbliższej sofie.
- Katie, nie myślisz że to zabrzmiało.... jak by to powiedzieć jak byś miała z 50 lat? - zapytała już bardziej rozluźniona Emily.
- Może trochę, ale ta recepcjonistka chyba tak nie pomyślała co nie? - zapytała zamyślona Katie.
- Katie, daj spokój. Emily tylko żartowała. Nie znasz jej? - powiedziała rozbawiona Alice.
- No rzeczywiście. Za bardzo się przejmuję a ty Emily mnie nie stresuj. - Katie udała urażoną minę.
- I tak ci nie wieżę. - powiedziała rozśmieszona Emily - A wy nie sądzicie że się spóźniają? Już 17:00.
- Na pewno przyjdą. - pocieszyła ja Alice.
Dziewczyny czekały następne 10 minut i następne i następne aż Emily nie wytrzymała.
- Nie, ja już tego nie zniosę! - Emily wstała z sofy - Nie będę już czekać następnych 10 minut. To po prostu jakieś gówniarze zrobili sobie z nas żarty. Nie oszukujmy się! Nigdy ich nie spotkamy...
- Emily, mogę coś.... - Alice próbowała się wtrącić.
- Nie przerywaj mi. Powiedzmy to na głos. Marzenia się nie spełniają. A teraz...
- Emily! Ktoś chyba za tobą stoi.. - teraz to Katie się wtrąciła.
- Tak? A niby kto? Może Louis Tomlinson? - spytała z sarkazmem Emily i obróciła się za siebie.
_____________________________________
Hej! Na początku chcę wszystkich przeprosić że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału ale nie miałam czasu. Ja jestem z tego rozdziału zadowolona i mam nadzieje że wy też;D Piszcie w komentarzach co o nim myślicie. Dziękuję za wejścia i komentarze pod moim poprzednim rozdziałem;) Następny rozdział mam nadzieję dodam szybciej niż ten;)
Pa! :D
Droga Pani Turner,
Informujemy że pani doświadczenie w świecie gwiazd i show biznesu naprawdę nam zaimponowało. Jest pani idealną osobą na zostanie managerem zespołu One Direction. Iż że konkurencja była naprawdę ogromna, dostała pani możliwość wybicia się w górę i pokazać na co tak naprawdę panią stać. Zespół One Direction został powiadomiony o nowym managerze całej piątki. Data na spotkanie się z zespołem i omówienie wszystkich szczegółów to 08.07.12. Spotkanie ma się odbyć w hotelu o nazwie 'Hotel 41' o godzinie 17:00. Jeśli ma pani jakiekolwiek wątpliwości lub niedomówienia z treścią listu proszę zadzwonić na numer podany poniżej.
- Teraz wszystkie to zrozumiałyśmy, prawda? - zapytała Katie spoglądając na dwie dziewczyny.
- Może nie zrozumiałyśmy ale usłyszałyśmy to na własne uszy. - poprawiła ją Alice.
- No tak wszystko pięknie i w ogóle tylko że my nie jesteśmy żadną panią Turner ani żadnym managerem gwiazd a co dopiero One Direction. - podsumowała Emily.
- Może my tam pójdziemy co? To byłoby niesamowite. - powiedziała Alice odpływając w zamyślenia o One Direction.
- Może listonosz po prostu pomylił adres? Ale co z tego? Przecież znamy miejsce i godzinę! - powiedziała podekscytowana blondynka.
- Hej, dziewczyny! Ogarnijcie się. Czy my nadal mówimy o One Direction? O zespole który jest sławny na całym świecie? O pięciu chłopakach która każda dziewczyna może tylko pomarzyć? - Emily sama nie wierzyła że to mówi.
- Może to wydawać się szalone i w ogóle i wiem także że nie jesteśmy żadną panią Turner tylko zwykłymi nastolatkami. Ale gdybyśmy chociaż przez chwile mogły ich zobaczyć. Nie tak przez ekran komputera czy telewizora ale na własne oczy, to po prostu zróbmy to. Wiem że to nie fair i to nie my powinnyśmy się z nimi spotkać ale przecież to zawsze było nasze marzenie. Prawda? A my zawsze robimy wszystko żeby nasze marzenia się spełniały. - Katie zrobiła to co pozostałe dziewczyny też chciały powiedzieć tylko bały się wypowiedzieć to na głos
- Katie ma racje. To zawsze było naszym marzeniem. Nie mówię już o poznaniu ich ale chociaż o zobaczeniu ich na własne oczy. Czy to nie było by wspaniałe? Zobaczyć pięciu chłopaków których tak kochamy? Nie byłoby? - Alice przyznała Katie racje i sama zaczęła przekonywać Emily.
- Dobra dziewczyny. Dobra, zgadzam się. Już mnie tak nie męczcie. - Emily w końcu zgodziła się na... właśnie na nie wiadomo jeszcze co.
- O tak! Wiedziałam że się zgodzisz! - krzyknęła Alice z radości.
- Dobra no to jaki jest plan? - zapytała teraz równie podekscytowana Emily.
- Ja mam już cały plan. -Katie wzięła głęboki wdech i zaczęła - Data spotkania to 08.07.12 czyli już jutro. Hotel o nazwie 'Hotel 41' jak już wszystkie wiemy, znajduję się jakieś 20 minut stąd i nie jest to zwykły hotel tylko hotel pięcio gwiazdkowy. Godzina podana w liście to 17:00 więc jest jak dla nas w porządku. Stylistka to jak zawsze Alice. Musimy jeszcze pomedytować godzinę przed spotkaniem bo wiecie przecież musimy się jakoś odprężyć i zrelaksować. Nie możemy przecież krzyczeć na cały hotel że widzimy One Direction bo wszyscy wezmą nas za jakieś idiotki. A i jakbym jeszcze zapomniała, nie kładziemy się później niż o 23 bo będziemy wyglądały jak potwory z podkrążonymi oczami.
- Katie, nie sądzisz że z tym medytowaniem to troszkę za duża przesada? - spytała Alice.
- No dobra to akurat możemy sobie odpuścić ale przyznacie że musimy zachować spokój. - powiedziała Katie.
- Z tym to my coś wymyślimy ale jeżeli nie możemy wyglądać jak potwory z podkrążonymi oczami jak to powiedziała Katie to już musimy się kłaść spać. - powiedziała Emily po czym wszystkie dziewczyny poszły się zbierać do spania.
Następny ranek.
Była 5 rano i wszystkie dziewczyny oprócz Emily jeszcze spały. Nagle Alice i Katie usłyszały głośny dźwięk spadającego naczynia. Dwie szybko wstały z łóżek i wbiegły do kuchni.
- Emily? Co ty do cholery robisz? - zapytała wkurzona Alice z rozczochranymi włosami.
- O dziewczyny! Już wstałyście? Ja tutaj miałam taki mały wypadek bo właśnie robiłam sobie herbatę i kiedy sięgałam po...
- Co ty robisz w kuchni o 5 rano, co? Jest jeszcze ciemno! Ja z tobą normalnie nie wytrzymam. A wiesz co dzisiaj jest? No wiesz? Dzisiaj moja droga przyjaciółko mamy zobaczyć One Direction. Dla przypomnienia to nasz najukochańszy zespół. - powiedziała Katie z zażenowaniem na twarzy.
- No wiem, sory dziewczyny. Tak naprawdę to ja się tym spotkaniem tak martwię że nie mogę spać. Nie mogę w to uwierzyć. I ciągle mam takie obawy że to tylko ktoś sobie z nas robi żarty. - powiedziała Emily ze smutkiem na twarzy.
- Naprawdę myślisz że my nie mamy takiej obawy? My przeżywamy to tak samo jak ty tylko po prostu w inny sposób. A jak ktoś zwyczajnie zrobił sobie z nas żarty to wiesz. Pożałuje tego. - Alice pocieszała Emily.
- Wiecie co dziewczyny? Mi chyba już się nie chce spać. - powiedziała Katie z małym uśmieszkiem.
- A myślisz że mi się chcę. - Alice też się dołączyła.
Aż do 16:30 Alice, Emily i Katie rozmawiały o tym jak będą wyglądać, co będą mówić jeżeli jeden z ochroniarzy hotelu zapyta ich co tu robią i co najważniejsze jak nie zwariować na ich widok.
- O boże jakiego mam stresa. - powiedziała zdenerwowana Emily.
- Tak jak my wszystkie. - poprawiła ją Alice przeglądając się w lusterku.
- Dobra, wszystkie już jesteśmy gotowe. No to do dzieła! - krzyknęła Katie próbując ukryć swój strach po czym otworzyła drzwi.
Dziewczyny wyszły z budynku i szybko skierowały się w stronę hotelu. Przez całą drogę obmawiały plan od początku i od początku aż wreszcie stanęły przed Hotelem 41.
- Emily, Alice, to już tutaj. - powiedziała Katie przełykając ślinę - plan obmawiałyśmy już z milion razy więc chyba wszystko pamiętamy, tak? - spytała po czym wszystkie dziewczyny przytaknęły.
Katie jako pierwsza otworzyła drzwi hotelu a za nią weszły Alice i Emily.
- Mogę w czymś paniom pomóc? - zapytała młoda recepcjonistka.
- Nie, dziękujemy. My miałyśmy się tutaj tylko umówić. Nic więcej. - powiedziała poważnie wyglądająca Katie po czym recepcjonistka wróciła do swojej pracy a dziewczyny zajęły miejsce na najbliższej sofie.
- Katie, nie myślisz że to zabrzmiało.... jak by to powiedzieć jak byś miała z 50 lat? - zapytała już bardziej rozluźniona Emily.
- Może trochę, ale ta recepcjonistka chyba tak nie pomyślała co nie? - zapytała zamyślona Katie.
- Katie, daj spokój. Emily tylko żartowała. Nie znasz jej? - powiedziała rozbawiona Alice.
- No rzeczywiście. Za bardzo się przejmuję a ty Emily mnie nie stresuj. - Katie udała urażoną minę.
- I tak ci nie wieżę. - powiedziała rozśmieszona Emily - A wy nie sądzicie że się spóźniają? Już 17:00.
- Na pewno przyjdą. - pocieszyła ja Alice.
Dziewczyny czekały następne 10 minut i następne i następne aż Emily nie wytrzymała.
- Nie, ja już tego nie zniosę! - Emily wstała z sofy - Nie będę już czekać następnych 10 minut. To po prostu jakieś gówniarze zrobili sobie z nas żarty. Nie oszukujmy się! Nigdy ich nie spotkamy...
- Emily, mogę coś.... - Alice próbowała się wtrącić.
- Nie przerywaj mi. Powiedzmy to na głos. Marzenia się nie spełniają. A teraz...
- Emily! Ktoś chyba za tobą stoi.. - teraz to Katie się wtrąciła.
- Tak? A niby kto? Może Louis Tomlinson? - spytała z sarkazmem Emily i obróciła się za siebie.
_____________________________________
Hej! Na początku chcę wszystkich przeprosić że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału ale nie miałam czasu. Ja jestem z tego rozdziału zadowolona i mam nadzieje że wy też;D Piszcie w komentarzach co o nim myślicie. Dziękuję za wejścia i komentarze pod moim poprzednim rozdziałem;) Następny rozdział mam nadzieję dodam szybciej niż ten;)
Pa! :D
sobota, 30 czerwca 2012
Rozdział 2 - Tajemniczy list
Rozdział 2
- No co to w końcu jest? - zapytała Alice z niecierpliwością kiedy Emily także czekała na odpowiedz.
- O mój boże, o mój boże, o mój boże! - Katie nie mogła wydusić z siebie żadnego innego słowa.
- Emily, trzymaj mnie bo ja zaraz nie wytrzymam. - Alice trzymała rękę Emily z niewiarygodną siłą.
- Alice, nie denerwuj się. Patrz i ucz się jak to robi zawodowiec i profesjonalista. - Emily podeszła bliżej Katie która nadal gapiła się w treść listu i zaczęła mówić swoją mowę jak to robią 'zawodowcy' i 'profesjonaliści'.
- Katie kochana moja - Emily powiedziała łagodnym tonem - wiesz że cię tak bardzo kocham, z resztą Alice tak samo tylko może mniej to pokazuję ale proszę bądź tak miła i przekaż mi ten list albo chociaż go nam przeczytaj. - teraz głos Emily stał się o wiele głośniejszy.
Katie stała tam jak mur i nawet nie reagowała na słowa Emily.
- Brawo Katie ty moja profesjonalistko! Na sto procent będę się od ciebie uczyć! Jesteś po prostu moim wzorem do naśladowania. - powiedziała zirytowana Alice która nigdy nie lubiła na nic czekać.
- Dobra, mam już tego dość! Albo oddajesz mi ten list natychmiast i dobrowolnie albo szykuj się na wojnę gilgotek! - Emily widocznie wkurzyła się komentarzem Alice.
- Co? Tylko nie to, co ja ci takiego zrobiłam? - wypytywała Katie która od pięciu minut ciszy w końcu postanowiła coś powiedzieć.
- Och! Wreszcie nasza niemowa coś powiedziała. - Alice szybkim krokiem podeszła do Katie i wyrwała jej list z rąk.
- Co w ciebie wstąpiło? Już podejrzewałam że jesteś jak psychiczna czy coś. - Emily powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Jak byście sami to przeczytali i wiedzieli o co chodzi to też nie byli byście takimi aniołkami. A ty Emily się ze mnie nie śmiej bo sama zaraz pojedziesz do psychiatry. - Katie była wkurzona na swoje dwie przyjaciółki.
- Nie wymądrzaj się i nie rób z siebie kogoś kim nie jesteś! - teraz to Emily była wkurzona na maxa.
- Ciekawe kto tu... - i w tedy przerwał jej głośny krzyk Alice a w tedy dwie dziewczyny zatkały uszy rękami.
- Dziewczyno, co ty robisz?! Chcesz nas ogłuszyć czy co? - krzyknęła Emily nadal trzymając swoje ręce na uszach.
- Emily, masz i przeczytaj to w końcu. - Katie podała list Emily, w tym samym czasie uspokajając Alice.
Emily przybliżyła list bliżej swojej twarzy i zaczęła czytać list który zrobił tak wielkie wrażenie na dziewczynach że jedna nie mogła nic z siebie wydusić a druga krzyczała jak opętana. Emily nie przeczytała jeszcze połowy listu a już wtedy zrobiło jej się ciemno przed oczami i zemdlała. Dziewczyny szybko do niej podeszły i zaczęły ja trząść.
- Emily, Emily! Nie rób nam żartów! Wstawaj! - krzyczała Alice nadal ją szturchając.
- Ten list doprowadza nas do szału! Alice podaj jakiś zimny ręcznik to może jej przejdzie. - powiedziała z pośpiechem Katie która oparła Emily o sofę.
- Co? Dlaczego ja? Ja zawsze robię wszystko a ty nigdy nie raczysz się zrobić niczego!
- Alice, nie mam ośmiu nóg a jeżeli bym je miała to bym cię o tym poinformowała. W dodatku ty nie widzisz że nasza przyjaciółka może umrzeć?!
- Ty zawszę histeryzujesz. Ona żartuję! Nie widzisz tego?
- No niestety muszę cię zmartwić, NIE nie widzę!
- No to patrz. - Alice miała plan który miał się powieść - O boże! Katie, zobacz tam jest pająk!
Emily nawet się nie poruszyła.
- Chyba ten twój plan nie wyszedł. - powiedziała Katie która była zła na Alice za jej głupotę.
- O kurka wodna. Katie, ona nie żartuję! - Alice właśnie dostała olśnienia.
- No co ty nie powiesz?! Dzwonimy na pogotowie! - Katie wybrała szybko numer i pod nim zadzwoniła.
- No to szybko! - pośpieszała ją Alice.
- Kurde! Nikt nie odbiera! - krzyknęła zdenerwowana Katie która wybrała numer ponownie i czekała na sygnał.
- To od czego oni tam są? Od podcierania dupy starym dziadkom?!
- O jakich dupach wy gadacie? Już naprawdę coś wam się w głowach poprzekręcało. - powiedziała Emily wstając z podłogi i trzymając rękę na swojej głowie.
- O boże Alice! Ty żyjesz! - powiedziały Katie i Alice jednocześnie.
- Nie moje kochane, ja wróciłam martwa z planety marchewek. - zażartowała Emily.
- Wiesz jak my się o ciebie martwiłyśmy? A szczególnie ja bo Alice to tylko potrafiła sobie żary stroić. - powiedziała Katie spoglądając na Alice.
- To nie prawda! Też się o ciebie martwiłam! - wtrąciła się Alice.
- Dobra, dziewczyny! Już się nie kłóćcie bo tak naprawdę nic się nie stało. - Emily powiedziała do swoich przyjaciółek i wszystkie się do siebie przytuliły.
- No dobra dziewczyny, przytulanie przytulaniem a co my zrobimy z tym listem? - spytała Emily.
- Może po prostu go od nowa przeczytajmy i upewnijmy się czy to na pewno prawda, ok? - zaproponowała Katie po czym wszystkie dziewczyny zaczęły czytać list:
Droga Pani Turner.....
___________________________________________
Hejka wszystkim! Ten rozdział pisałam sporo czasu bo ciągle coś poprawiałam żeby było idealnie. Mam nadzieje że ten rozdział spodoba wam się tak samo jak i mój poprzedni. Czekam na wasze komentarze i jestem ciekawa waszej opinii. Dziękuje wszystkim za komentowanie mojego poprzedniego rozdziału bo to naprawdę dało mi dużo pozytywnej energii :) Napiszę następny rozdział już niedługo i dzięki za czytanie mojego bloga! ;)
Pa :D
- No co to w końcu jest? - zapytała Alice z niecierpliwością kiedy Emily także czekała na odpowiedz.
- O mój boże, o mój boże, o mój boże! - Katie nie mogła wydusić z siebie żadnego innego słowa.
- Emily, trzymaj mnie bo ja zaraz nie wytrzymam. - Alice trzymała rękę Emily z niewiarygodną siłą.
- Alice, nie denerwuj się. Patrz i ucz się jak to robi zawodowiec i profesjonalista. - Emily podeszła bliżej Katie która nadal gapiła się w treść listu i zaczęła mówić swoją mowę jak to robią 'zawodowcy' i 'profesjonaliści'.
- Katie kochana moja - Emily powiedziała łagodnym tonem - wiesz że cię tak bardzo kocham, z resztą Alice tak samo tylko może mniej to pokazuję ale proszę bądź tak miła i przekaż mi ten list albo chociaż go nam przeczytaj. - teraz głos Emily stał się o wiele głośniejszy.
Katie stała tam jak mur i nawet nie reagowała na słowa Emily.
- Brawo Katie ty moja profesjonalistko! Na sto procent będę się od ciebie uczyć! Jesteś po prostu moim wzorem do naśladowania. - powiedziała zirytowana Alice która nigdy nie lubiła na nic czekać.
- Dobra, mam już tego dość! Albo oddajesz mi ten list natychmiast i dobrowolnie albo szykuj się na wojnę gilgotek! - Emily widocznie wkurzyła się komentarzem Alice.
- Co? Tylko nie to, co ja ci takiego zrobiłam? - wypytywała Katie która od pięciu minut ciszy w końcu postanowiła coś powiedzieć.
- Och! Wreszcie nasza niemowa coś powiedziała. - Alice szybkim krokiem podeszła do Katie i wyrwała jej list z rąk.
- Co w ciebie wstąpiło? Już podejrzewałam że jesteś jak psychiczna czy coś. - Emily powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Jak byście sami to przeczytali i wiedzieli o co chodzi to też nie byli byście takimi aniołkami. A ty Emily się ze mnie nie śmiej bo sama zaraz pojedziesz do psychiatry. - Katie była wkurzona na swoje dwie przyjaciółki.
- Nie wymądrzaj się i nie rób z siebie kogoś kim nie jesteś! - teraz to Emily była wkurzona na maxa.
- Ciekawe kto tu... - i w tedy przerwał jej głośny krzyk Alice a w tedy dwie dziewczyny zatkały uszy rękami.
- Dziewczyno, co ty robisz?! Chcesz nas ogłuszyć czy co? - krzyknęła Emily nadal trzymając swoje ręce na uszach.
- Emily, masz i przeczytaj to w końcu. - Katie podała list Emily, w tym samym czasie uspokajając Alice.
Emily przybliżyła list bliżej swojej twarzy i zaczęła czytać list który zrobił tak wielkie wrażenie na dziewczynach że jedna nie mogła nic z siebie wydusić a druga krzyczała jak opętana. Emily nie przeczytała jeszcze połowy listu a już wtedy zrobiło jej się ciemno przed oczami i zemdlała. Dziewczyny szybko do niej podeszły i zaczęły ja trząść.
- Emily, Emily! Nie rób nam żartów! Wstawaj! - krzyczała Alice nadal ją szturchając.
- Ten list doprowadza nas do szału! Alice podaj jakiś zimny ręcznik to może jej przejdzie. - powiedziała z pośpiechem Katie która oparła Emily o sofę.
- Co? Dlaczego ja? Ja zawsze robię wszystko a ty nigdy nie raczysz się zrobić niczego!
- Alice, nie mam ośmiu nóg a jeżeli bym je miała to bym cię o tym poinformowała. W dodatku ty nie widzisz że nasza przyjaciółka może umrzeć?!
- Ty zawszę histeryzujesz. Ona żartuję! Nie widzisz tego?
- No niestety muszę cię zmartwić, NIE nie widzę!
- No to patrz. - Alice miała plan który miał się powieść - O boże! Katie, zobacz tam jest pająk!
Emily nawet się nie poruszyła.
- Chyba ten twój plan nie wyszedł. - powiedziała Katie która była zła na Alice za jej głupotę.
- O kurka wodna. Katie, ona nie żartuję! - Alice właśnie dostała olśnienia.
- No co ty nie powiesz?! Dzwonimy na pogotowie! - Katie wybrała szybko numer i pod nim zadzwoniła.
- No to szybko! - pośpieszała ją Alice.
- Kurde! Nikt nie odbiera! - krzyknęła zdenerwowana Katie która wybrała numer ponownie i czekała na sygnał.
- To od czego oni tam są? Od podcierania dupy starym dziadkom?!
- O jakich dupach wy gadacie? Już naprawdę coś wam się w głowach poprzekręcało. - powiedziała Emily wstając z podłogi i trzymając rękę na swojej głowie.
- O boże Alice! Ty żyjesz! - powiedziały Katie i Alice jednocześnie.
- Nie moje kochane, ja wróciłam martwa z planety marchewek. - zażartowała Emily.
- Wiesz jak my się o ciebie martwiłyśmy? A szczególnie ja bo Alice to tylko potrafiła sobie żary stroić. - powiedziała Katie spoglądając na Alice.
- To nie prawda! Też się o ciebie martwiłam! - wtrąciła się Alice.
- Dobra, dziewczyny! Już się nie kłóćcie bo tak naprawdę nic się nie stało. - Emily powiedziała do swoich przyjaciółek i wszystkie się do siebie przytuliły.
- No dobra dziewczyny, przytulanie przytulaniem a co my zrobimy z tym listem? - spytała Emily.
- Może po prostu go od nowa przeczytajmy i upewnijmy się czy to na pewno prawda, ok? - zaproponowała Katie po czym wszystkie dziewczyny zaczęły czytać list:
Droga Pani Turner.....
___________________________________________
Hejka wszystkim! Ten rozdział pisałam sporo czasu bo ciągle coś poprawiałam żeby było idealnie. Mam nadzieje że ten rozdział spodoba wam się tak samo jak i mój poprzedni. Czekam na wasze komentarze i jestem ciekawa waszej opinii. Dziękuje wszystkim za komentowanie mojego poprzedniego rozdziału bo to naprawdę dało mi dużo pozytywnej energii :) Napiszę następny rozdział już niedługo i dzięki za czytanie mojego bloga! ;)
Pa :D
piątek, 15 czerwca 2012
Rozdział 1 - Trzy nieszczęścia jedno szczęście
Rozdział 1
Emily, Katie i Alice, siedziały teraz w swoim akademiku w Londynie gdzie, jak zawsze rozmawiały o One Direction.
- Dziewczyny, może dokończymy naszą rozmowę w tej nowej kafejce którą niedawno otworzyli? - zapytała Alice z nadzieja że dziewczyny się zgodzą bo za tym pretekstem poszła by oczywiście na zakupy.
Emily i Katie zrobiły nie pewne miny.
- Alice, znamy cię bardzo dobrze. Nawet za dobrze jeżeli można tak powiedzieć i właśnie się tak złożyło że jesteśmy twoimi najlepszymi przyjaciółkami. - Emily chciała kontynuować swoją mowę która miała dotrzeć do swojej przyjaciółki ale ta jej przeszkodziła.
- Możecie mi powiedzieć o co tu chodzi bo...
- Chcieliśmy ci powiedzieć że po prostu w najmniej banalny sposób wiemy że chcesz iść do tej kafejki tylko po to żeby potem zabrać nas na zakupy. - dokończyła Katie.
- Przecież to nie prawda...
- Dobra chodźmy już bo zaraz zwariuję siedzeniem tutaj w tych czterech ścianach. powiedziała lekko zirytowana Emily.
Trzy przyjaciółki zaczęły się szykować i nie trudno było się domyśleć że nie było to krótkie 10 minut.
Alice jak zawsze pomogła wybrać ubrania swoim dwóm lokatorkom. Była wiosna a jak to w Anglii, dziewczyny nie mogły ubrać się w krótkie sukienki. Emily była ubrana w ciemno różowe rurki, kolorowy, zwiewny top i czarne wysokie szpilki a jeśli chodzi o włosy, polokowała tylko końcówki.
Katie miała na sobie białe rurki, zwykłą białą bluzkę na ramiączka a na to założyła brązowy sweterek do czego dodała jeszcze kremowe wysokie szpilki i zrobiła sobie z włosów ładnego kłosa na bok. Alice z kolei, nie potrzebowała żadnych porad. Sama wiedziała jak dobrze się ubrać. Ubrała się w czarne rurki, zwykłą kremową bluzkę na ramiączka a na to kolorowy żakiet i do tego czerwone wysokie szpilki. Włosy starannie wyprostowała i ułożyła.
- Ok, to już wszystkie jesteśmy gotowe, tak? - zapytała Katie.
- Ja na pewno ale nie wiem jak nasza zakupoholiczka. - powiedziała Emily z małym uśmiechem, wychylając głowę do łazienki w której znajdowała się Alice.
- Już idę, idę. Nie wiem dlaczego się tak spieszycie a z tymi zakupami to ja naprawdę nie miałam takiego zamiaru. - powiedziała Alice wychodząc z łazienki.
- Ta jasne a ja jestem żoną Louisa, wiecie? A i każdej nocy zamieniam się w marchewkę. To już taki mój zwyczaj. - zażartowała Emily a wszystkie dziewczyny wybuchły śmiechem.
Po około 10 minutach, przyjaciółki były już w kafejce i właśnie przeglądały menu.
- A wy co dziewczyny zamawiacie? Ja chyba wezmę sobie jakąś dobra kawę albo nie ja zamawiam gorącą czekoladę.
- Ja chyba też. A ty Emily? Co ty w ogóle tam mamroczesz? - spytała Alice spoglądając dziwnie na Emily.
- Szokolat de shoł? Czokolad da chaud? Szokolad de szołd? Co to w ogóle jest?
Dziewczyny od razu wybuchły głośnym śmiechem.
- Oh ty nasza kochana Emily - Alice i Katie powiedziały w tym samym czasie. - To Francuska kafejka a nie Angielska. A to co właśnie próbowałaś powiedzieć to gorąca czekolada a na drugiej stronie jest tłumaczenie.
Emily zrobiło się głupio ale zaraz potem zaczęła śmiać się z samej siebie.
- Nie martw się, ja już zaliczyłam wpadkę z zakupami, ty z gorącą czekoladą, teraz tylko czekać na Katie.
- Nie, nie nie. Ja żadnej wpadki nie będę miała. Zawsze mam szczęście i teraz tez będę miała.
- Zobaczymy. - powiedziały Emily i Alice jednocześnie a w tedy podszedł do nich kelner.
- Poprosimy Szokola.... - zaczęła Emily ale Alice szybko jej przerwała.
- Emily, może ja to powiem, ok? Prosimy po prostu trzy gorące czekolady. - Alice powiedziała do kelnera spoglądając na Emily.
- Dobrze, coś jeszcze? - spytał rozbawiony kelner. Widocznie go to rozbawiło.
- Nie, dziękujemy to już wszystko. - odpowiedziała Alice dostając od Emily groźne i nie jak że zabawne spojrzenie.
- Nie, Emily proszę.Wiesz że ten wzrok mnie rozwala. - Alice powstrzymywała się od śmiechu kiedy Katie nic nie mówiła.
- Katie, coś się stało? - zapytała Emily.
- Dziewczyny, chyba mamy problem.- powiedziała zaniepokojona Katie.
- No mów w końcu! - krzyknęły zdezorientowane Alice i Emily.
- No bo, no bo chyba mamy mały problem.
- Przepraszam cię bardzo ale to nam już powiedziałaś tylko z dodatkiem jednego słowa którym jest ''mały'' i muszę ci powiedzieć że w ogóle mnie tym nie uspokoiłaś. - powiedziała Alice która za wszelka cenę próbowała się uspokoić.
- No ok, po prostu zapomniałam wziąć kasę.
- Że co? - spytała Alice, chociaż słyszała co dokładnie powiedziała Katie.
- Dziewczyny, skupcie się. Kelner zaraz przyjdzie tutaj z tą gorącą czekolada a my co? Powiemy że jesteśmy bezdomne czy co? Musimy coś wymyślić.
- Może po prostu powiemy mu całą prawdę co? - zaproponowała Katie.
- Najlepszym wyjściem będzie udawanie kogoś innego. Na przykład teraz możemy przesiąść się do innego stolika a gdy kelner się spyta dlaczego tu siedzimy, powiemy mu że siedzieliśmy tutaj już od godziny i nie zamawialiśmy żadnej gorącej czekolady a wtedy pomyśli sobie że ma jakieś omamy. Świetne, prawda? - powiedziała zdyszana Alice bo wszystko mówiła bardzo szybko.
- Katie i Alice, te wasze pomysły są świetne ale niestety nie realne...
- Niby jakim sposobem mój pomysł jest nie realny? Każdy umie powiedzieć prawdę. - powiedziała Katie
- Nie łap mnie za słówka, teraz nie mamy na to czasu. Mój plan jest taki: ucieczka.
- Przepraszam, możesz powtórzyć? - spytała Katie
- Tak, przecież to najlepsze wyjście. - powiedziała Alice.
- Teraz to zachowujemy się jak dzieci. Nie możemy tak po prost uciec. - protestowała Katie.
- Jak dzieci czy nie dzieci, to teraz nie jest ważne. Ważne jest to żeby z tond uciec. - powiedziała Emily biorąc ręce Alice i Katie. Alice nie miała nic przeciwko a Katie nie miała wyboru. Jak by tam została, sama musiałaby się z tego wykręcać.
Po 10 minutach, dziewczyny były już w swoim akademiku.
- Takiego czegoś to ja jeszcze w życiu nie przeżyłam. - powiedziała Katie.
- W sumie to nie było nic wielkiego. Po prostu zmarnowałyśmy trzy gorące czekolady, to chyba nie tak dużo, prawda? - spytała Emily, chociaż powiedziała to dla żartów.
- No nie, to akurat prawda, nie jesteśmy morderczyniami i z tego akurat możemy się cieszyć. A i jednak wszystkie dzisiaj miałyśmy jakiegoś pecha. Do trzech razy sztuka. - powiedziała rozbawiona Alice.
- Może i miałyśmy dzisiaj wszystkie pecha ale to nic w porównaniu ze szczęściem które teraz mamy... - powiedziała Katie czytając list który leżał przy drzwiach ich akademiku.
_____________________________________________________
Jest już mój pierwszy rozdział! Mam wielka, wielką nadzieję że wam się spodoba. Pracowałam nad nim bardzo długo i myślę że kogoś on zainteresuję. Czekam na pozytywne ale także na negatywne komentarze. Przyjmę do serca każdy komentarz i go nie zignoruje. Jeżeli chociaż troszkę podobał wam się ten rozdział i chcecie żebym napisała następny, napiszcie to w komentarzach. Dziękuje za czytanie!
Pa :)
Emily, Katie i Alice, siedziały teraz w swoim akademiku w Londynie gdzie, jak zawsze rozmawiały o One Direction.
- Dziewczyny, może dokończymy naszą rozmowę w tej nowej kafejce którą niedawno otworzyli? - zapytała Alice z nadzieja że dziewczyny się zgodzą bo za tym pretekstem poszła by oczywiście na zakupy.
Emily i Katie zrobiły nie pewne miny.
- Alice, znamy cię bardzo dobrze. Nawet za dobrze jeżeli można tak powiedzieć i właśnie się tak złożyło że jesteśmy twoimi najlepszymi przyjaciółkami. - Emily chciała kontynuować swoją mowę która miała dotrzeć do swojej przyjaciółki ale ta jej przeszkodziła.
- Możecie mi powiedzieć o co tu chodzi bo...
- Chcieliśmy ci powiedzieć że po prostu w najmniej banalny sposób wiemy że chcesz iść do tej kafejki tylko po to żeby potem zabrać nas na zakupy. - dokończyła Katie.
- Przecież to nie prawda...
- Dobra chodźmy już bo zaraz zwariuję siedzeniem tutaj w tych czterech ścianach. powiedziała lekko zirytowana Emily.
Trzy przyjaciółki zaczęły się szykować i nie trudno było się domyśleć że nie było to krótkie 10 minut.
Alice jak zawsze pomogła wybrać ubrania swoim dwóm lokatorkom. Była wiosna a jak to w Anglii, dziewczyny nie mogły ubrać się w krótkie sukienki. Emily była ubrana w ciemno różowe rurki, kolorowy, zwiewny top i czarne wysokie szpilki a jeśli chodzi o włosy, polokowała tylko końcówki.
Katie miała na sobie białe rurki, zwykłą białą bluzkę na ramiączka a na to założyła brązowy sweterek do czego dodała jeszcze kremowe wysokie szpilki i zrobiła sobie z włosów ładnego kłosa na bok. Alice z kolei, nie potrzebowała żadnych porad. Sama wiedziała jak dobrze się ubrać. Ubrała się w czarne rurki, zwykłą kremową bluzkę na ramiączka a na to kolorowy żakiet i do tego czerwone wysokie szpilki. Włosy starannie wyprostowała i ułożyła.
- Ok, to już wszystkie jesteśmy gotowe, tak? - zapytała Katie.
- Ja na pewno ale nie wiem jak nasza zakupoholiczka. - powiedziała Emily z małym uśmiechem, wychylając głowę do łazienki w której znajdowała się Alice.
- Już idę, idę. Nie wiem dlaczego się tak spieszycie a z tymi zakupami to ja naprawdę nie miałam takiego zamiaru. - powiedziała Alice wychodząc z łazienki.
- Ta jasne a ja jestem żoną Louisa, wiecie? A i każdej nocy zamieniam się w marchewkę. To już taki mój zwyczaj. - zażartowała Emily a wszystkie dziewczyny wybuchły śmiechem.
Po około 10 minutach, przyjaciółki były już w kafejce i właśnie przeglądały menu.
- A wy co dziewczyny zamawiacie? Ja chyba wezmę sobie jakąś dobra kawę albo nie ja zamawiam gorącą czekoladę.
- Ja chyba też. A ty Emily? Co ty w ogóle tam mamroczesz? - spytała Alice spoglądając dziwnie na Emily.
- Szokolat de shoł? Czokolad da chaud? Szokolad de szołd? Co to w ogóle jest?
Dziewczyny od razu wybuchły głośnym śmiechem.
- Oh ty nasza kochana Emily - Alice i Katie powiedziały w tym samym czasie. - To Francuska kafejka a nie Angielska. A to co właśnie próbowałaś powiedzieć to gorąca czekolada a na drugiej stronie jest tłumaczenie.
Emily zrobiło się głupio ale zaraz potem zaczęła śmiać się z samej siebie.
- Nie martw się, ja już zaliczyłam wpadkę z zakupami, ty z gorącą czekoladą, teraz tylko czekać na Katie.
- Nie, nie nie. Ja żadnej wpadki nie będę miała. Zawsze mam szczęście i teraz tez będę miała.
- Zobaczymy. - powiedziały Emily i Alice jednocześnie a w tedy podszedł do nich kelner.
- Poprosimy Szokola.... - zaczęła Emily ale Alice szybko jej przerwała.
- Emily, może ja to powiem, ok? Prosimy po prostu trzy gorące czekolady. - Alice powiedziała do kelnera spoglądając na Emily.
- Dobrze, coś jeszcze? - spytał rozbawiony kelner. Widocznie go to rozbawiło.
- Nie, dziękujemy to już wszystko. - odpowiedziała Alice dostając od Emily groźne i nie jak że zabawne spojrzenie.
- Nie, Emily proszę.Wiesz że ten wzrok mnie rozwala. - Alice powstrzymywała się od śmiechu kiedy Katie nic nie mówiła.
- Katie, coś się stało? - zapytała Emily.
- Dziewczyny, chyba mamy problem.- powiedziała zaniepokojona Katie.
- No mów w końcu! - krzyknęły zdezorientowane Alice i Emily.
- No bo, no bo chyba mamy mały problem.
- Przepraszam cię bardzo ale to nam już powiedziałaś tylko z dodatkiem jednego słowa którym jest ''mały'' i muszę ci powiedzieć że w ogóle mnie tym nie uspokoiłaś. - powiedziała Alice która za wszelka cenę próbowała się uspokoić.
- No ok, po prostu zapomniałam wziąć kasę.
- Że co? - spytała Alice, chociaż słyszała co dokładnie powiedziała Katie.
- Dziewczyny, skupcie się. Kelner zaraz przyjdzie tutaj z tą gorącą czekolada a my co? Powiemy że jesteśmy bezdomne czy co? Musimy coś wymyślić.
- Może po prostu powiemy mu całą prawdę co? - zaproponowała Katie.
- Najlepszym wyjściem będzie udawanie kogoś innego. Na przykład teraz możemy przesiąść się do innego stolika a gdy kelner się spyta dlaczego tu siedzimy, powiemy mu że siedzieliśmy tutaj już od godziny i nie zamawialiśmy żadnej gorącej czekolady a wtedy pomyśli sobie że ma jakieś omamy. Świetne, prawda? - powiedziała zdyszana Alice bo wszystko mówiła bardzo szybko.
- Katie i Alice, te wasze pomysły są świetne ale niestety nie realne...
- Niby jakim sposobem mój pomysł jest nie realny? Każdy umie powiedzieć prawdę. - powiedziała Katie
- Nie łap mnie za słówka, teraz nie mamy na to czasu. Mój plan jest taki: ucieczka.
- Przepraszam, możesz powtórzyć? - spytała Katie
- Tak, przecież to najlepsze wyjście. - powiedziała Alice.
- Teraz to zachowujemy się jak dzieci. Nie możemy tak po prost uciec. - protestowała Katie.
- Jak dzieci czy nie dzieci, to teraz nie jest ważne. Ważne jest to żeby z tond uciec. - powiedziała Emily biorąc ręce Alice i Katie. Alice nie miała nic przeciwko a Katie nie miała wyboru. Jak by tam została, sama musiałaby się z tego wykręcać.
Po 10 minutach, dziewczyny były już w swoim akademiku.
- Takiego czegoś to ja jeszcze w życiu nie przeżyłam. - powiedziała Katie.
- W sumie to nie było nic wielkiego. Po prostu zmarnowałyśmy trzy gorące czekolady, to chyba nie tak dużo, prawda? - spytała Emily, chociaż powiedziała to dla żartów.
- No nie, to akurat prawda, nie jesteśmy morderczyniami i z tego akurat możemy się cieszyć. A i jednak wszystkie dzisiaj miałyśmy jakiegoś pecha. Do trzech razy sztuka. - powiedziała rozbawiona Alice.
- Może i miałyśmy dzisiaj wszystkie pecha ale to nic w porównaniu ze szczęściem które teraz mamy... - powiedziała Katie czytając list który leżał przy drzwiach ich akademiku.
_____________________________________________________
Jest już mój pierwszy rozdział! Mam wielka, wielką nadzieję że wam się spodoba. Pracowałam nad nim bardzo długo i myślę że kogoś on zainteresuję. Czekam na pozytywne ale także na negatywne komentarze. Przyjmę do serca każdy komentarz i go nie zignoruje. Jeżeli chociaż troszkę podobał wam się ten rozdział i chcecie żebym napisała następny, napiszcie to w komentarzach. Dziękuje za czytanie!
Pa :)
czwartek, 7 czerwca 2012
Bohaterowie!
One Direction
5 chłopaków o niesamowitych głosach.
Harry: 18 lat, najbardziej rozpoznawalny i uwielbiany przez fanki, czarujący
Louis: 20 lat, zabawny, miły i jak najbardziej nie przewidywalny
Zayn: 19 lat, tajemniczy, cichy ale także interesujący
Liam: 19 lat, wesoły, mądry i zawsze umie udzielić najlepszej porady
Niall: 19 lat, Irlandczyk, słodki i uroczy
Emily
Ma 18 lat. Od urodzenia mieszka w Londynie ale ma polską krew. Jej mama urodziła ją w Anglii, w tym samym momencie kiedy jej tata zmarł na zawał serca. Nigdy nie poznała swojego taty ale z opowiadań jej mamy, był on najlepszym człowiekiem pod słońcem. Rok temu, Emily przeprowadziła się do akademiku w samym centrum Londynu gdzie mieszka ze swoimi najlepszym przyjaciółkami, Alice i Katie. Jest nieśmiała ale zawsze umie rozbawić wszystkich w najbardziej banalny sposób. Interesuję się muzyką i śpiewaniem. Kocha One Direction.
Alice
Ma 18 lat. Jest angielką i najlepszą przyjaciółką Katie i Emily. Kocha śpiewać praktycznie wszystko. Jest miła i sympatyczna. Nigdzie nie rusza się bez swoich dwóch przyjaciółek. Uwielbia mieszkanie z jej dwoma przyjaciółkami i nocne rozmowy. Tak samo jak wszystkie przyjaciółki, jest podekscytowana mieszkaniem w samym centrum Londynu. Zawsze doradza dziewczynom jak się ubrać i jest najlepszym wsparciem na kłopoty życiowe. Kocha One Direction.
Katie
Ma 18 lat. Jest angielką i najlepszą przyjaciółką Emily i Alice. Tak jak wszystkie dziewczyny, interesuje się śpiewaniem ale także pisaniem tekstów. Napisała już parę piosenek które zaśpiewała w raz ze swoimi przyjaciółkami. Jest tajemnicza ale tylko dla osób którzy nie są jej przyjaciółkami. Przy Alice i Emily, rozgaduje się jak nikt inny a wszystkie trzy znają się tak dobrze że mogły by napisać biografie o sobie nawzajem. Kocha One Direction.
Subskrybuj:
Posty (Atom)